PRAWDZIWE HISTORIE OCALONYCH Ly - Lyn Smith.docx

(4310 KB) Pobierz
PRAWDZIWE HISTORIE OCALONYCH Lyn Smith

ŚWIADKOWIE

ZAPOMNIANE GŁOSY

Holokaust

Prawdziwe historie ocalonych

WYDANIE DRUGIE

Lyn Smith

 

Świadkowie. Zapomniane głosy. Holokaust

 

 

Walka człowieka z władzą
jest walką pamięci z zapomnieniem.

Milan Kundera

 

PODZIĘKOWANIA

Zakończenie pracy nad książką wiąże się z kilkoma miłymi rzeczami. Jedną z nich jest możliwość podziękowania tym wszystkim, bez których pomocy ta praca nie ujrzałaby światła dziennego. Chciałabym podziękować wszystkim zaangażowanym w tej projekt osobom z Imperial War Museum (Brytyjskie Muzeum Wojny), w tym oczywiście Robertowi Crawfordowi, dyrektorowi generalnemu muzeum, za udostępnienie mi wszystkich zbiorów. Archiwum nagrań dostarczyło mi wielu materiałów: dziękuję kustoszowi, Margaret Brooks, oraz Peterowi Hartowi, Richardowi McDonoughowi, Johnowi Stopford-Picke- ringowi i Richardowi Hughesowi za ich entuzjastyczną i niestrudzoną pomoc. Chciałabym także podziękować Rose Gerrard, Claudii Condry i Yvonne Oliver z działu materiałów fotograficznych. W realizację tego projektu zaangażowało się także biuro wystaw dotyczących Holokaustu - dziękuję za rady i wsparcie Suzanne Bardgett i Steve'owi Slackowi.

Na szczególne podziękowania zasłużyła Terry Charman, historyk muzeum, która skrupulatnie przejrzała tekst oraz służyła mi radą i pomocą. Barbara Levy, występująca w roli agenta muzeum i mojego, pomogła rozpocząć prace nad projektem i świadczyła nieocenioną pomoc - dziękuję, Barbaro! Dziękuję Elizabeth Bowers, kierownik ds. publikacji, która nie mogła być bardziej pomocna; mądrze wspomagana przez Gemmę Maclagan i Kay Trew przeprowadziła książkę przez wszystkie etapy aż do publikacji. Dziękuję wszystkim tym osobom.

Jestem wdzięczna dr Joan Ringelheim, dyrektorowi działu historii mówionej w United States Holocaust Memorial Museum (USHMM, Amerykańskie Muzeum Pamięci Holocaustu), za możliwość skorzystania z archiwów oraz za pomoc w wybieraniu krótkich, ale bardzo istotnych materiałów: wywiadów i zdjęć uzupełniających zbiory Imperial War Museum, jaką zapewniły mi Ina Navazelskis, Michlean Amir i Maren Read. Jestem także bardzo wdzięczna Edycie Jodonyte, An- drewowi Visnevsky'emu, Anicie Andreasian i Ninie Assauer za znakomite tłumaczenia.

Miałam niezwykłe szczęście, mogąc pracować z Jakiem Lingwood jako redaktorem i wydawcą i jego pozytywnie nastawionym zespołem w Edbury Publishing - szczególne podziękowania należą się Claire Kingston i Rachel Rayner, Caroline Newbury i Katherine Norman-Bu- tler.

Niezwykle inspirująca okazała się znakomita seria dokumentalna Laurence'a Reesa Auschwitz, emitowana w tym roku w BBC2[1]. Jestem zaszczycona i niezwykle wdzięczna zajego wspaniałą przedmowę.

Jestem ogromnie wdzięczna mojemu mężowi Peterowi oraz dzieciom za entuzjazm, jaki okazywali wobec tej książki. Szczególnie dziękuję Alison za przenikliwe komentarze dotyczące tekstu i zdjęć.

Największy dług zaciągnęłam u ocalonych i świadków, którzy przekazali swoje świadectwa i pozwolili wykorzystać zdjęcia i nagrania. Możliwość nagrania i zaprezentowania ich wypowiedzi jest bezcenna. Wiem, że każda z wypowiedzi zasługuje na odrębną książkę, a na każde wspomnienie przedstawione w tej książce przypadają setki innych, równie wartościowych i interesujących. Dobrze, że wszystkie zostały zapisane dla potomnych w archiwum nagrań - to mocny dowód dla tych, którzy zaprzeczają istnieniu Holokaustu.

Mam nadzieję, że ocaleni zaakceptują prostą dedykację tej książki i uznają ją za znak szacunku oraz uczuć, jakie dla nich żywię, a także mojego współczucia dla ofiar.

Lyn Smith, maj 2005

Przypisy

[1] Chodzi o serial dokumentalny Auschwitz: The Nazis and the 'Finał Solution1 - Auschwitz: Naziści i „ostateczne rozwiązanie", wyreżyserowany przez L. Reesa i emitowany w BBC w 2005 r. (przyp. red.).

PRZEDMOWA AUTORKI

Po raz pierwszy stałam się świadoma istnienia Holokaustu 60 lat temu, po zakończeniu II wojny światowej. Stało się to za sprawą zdjęć z gazety i kroniki filmowej, przedstawiających wyniszczone ciała spychane buldożerami do masowych grobów w obozie koncentracyjnym Bergen-Belsen. Te zdjęcia zaszokowały mnie. Przekazywany przez nie obraz wojny był bowiem całkowicie odmienny od moich doświadczeń - doświadczeń dziecka, które spędziło ten czas na względnie bezpiecznej wsi w Sussex. Jednak choć tysiące bezimiennych - Żydów i nie-Żydów - zmarło z głodu i chorób w koszmarnych warunkach, Bergen-Belsen nie odsłoniło całej zgrozy Holokaustu, ponieważ nie był to typowy nazistowski obóz śmierci. Nie było tam planowych masowych mordów, komór gazowych i krematoriów. „Ostateczne rozwiązanie" - masowa eksterminacja Żydów i Cyganów[1] - dokonywało się dalej na wschodzie, w sześciu specjalnych obozach śmierci znajdujących się w okupowanej Polsce. Najgorszą sławą cieszyło się Auschwitz.

Jako niezależny dziennikarz przeprowadzający wywiady dla archiwum nagrań Imperial War Museum zyskałam możliwość i miałam zaszczyt nagrywania świadectw kobiet i mężczyzn bezpośrednio doświadczonych Holokaustem. To był pionierski temat. Rozmowy przeprowadzano z uchodźcami z nazistowskich Niemiec, którzy uciekli stamtąd w latach trzydziestych, a w 1940 roku zostali internowani jako „obywatele wrogiego państwa" - był to efekt paniki, jaka wybuchła po inwazji Niemiec na Anglię. Wywiady dotyczyły życia tych ludzi przed wojną i doświadczeń z okresu dojścia Hitlera do władzy.

Przez następnych dwadzieścia lat razem z innymi dziennikarzami nagrywałam historię Holokaustu. W tamtym okresie pracownicy archiwum nagrań uważali, że Holokaust dotyczy nie tylko milionów zamordowanych lub uwięzionych przez nazistów w latach 1933-45, ale także osób, na których życie wpłynęły hitlerowskie reguły lub które były świadkami prześladowań i innych okropności. Dlatego wzięto pod uwagę uciekinierów, rodziny pomordowanych i ocalonych oraz żołnierzy wyzwalających obozy. Biorąc pod uwagę tę szeroką definicję, można powiedzieć, że wróciłam do punktu wyjścia, gdy spotkałam nieżyjącego już Billa Essexa - żołnierza, którego makabrycznym zadaniem było spychanie buldożerem szczątków ludzkich do masowych grobów w Bergen-Belsen w kwietniu 1945 roku - i przeprowadziłam z nim wywiad.

Kiedy w latach dziewięćdziesiątych rozpoczęto planowanie stałej wystawy poświęconej Holokaustowi, program nagrań został rozszerzony. Świadectwa ocalonych miały odegrać kluczową rolę na wystawie otwartej przez królową w roku milenium. Dziś w archiwum nagrań znajduje się 785 nagrań związanych z Holokaustem. To stąd wybrałam ponad 100 wypowiedzi do tej książki. Aby odmalowany w niej obraz był tak prawdziwy, jak to tylko możliwe, nagrania zostały uzupełnione materiałami z United States Holocaust Memorial Museum w Waszyngtonie.

Podczas pracy związanej z nagrywaniem i przepisywaniem nagrań uderzyła mnie wyjątkowość doświadczeń każdej z ocalonych osób. Każda z nich - mężczyzn, kobiet i dzieci - doznawała innego cierpienia i inaczej sobie z nim radziła. Na przykład Roman Halter co wieczór przywoływał przed snem obraz swojej zamordowanej rodziny, aby zdać jej relację z jeszcze jednego przeżytego dnia, a George (Jerzy) Hartman siły do życia czerpał z pragnienia poznania miłości i seksu.

Różne reakcje towarzyszyły obowiązkowi noszenia gwiazdy Dawida: od dumy wyrażanej przez Janice Ingram i Annę Bergman do wstydu i upokorzenia Jana Hartmana i Harry'ego Lowita. Każda z tych osób przeżyła swoją cząstkę doświadczeń Holokaustu i ani jedna z nich nie miała pełnego oglądu tego potwornego systemu.

Wierzę, że wzór, który tworzą te połączone głosy, pozwoli dostrzec złożoność i ludzki wymiar tamtego świata, wykraczający poza abstrakcyjne statystyki eksterminacji, że umożliwi wyjście z kręgu stereotypów konstytuujących obraz „ofiary". Można oczywiście przeczytać książki i obejrzeć filmy o nocy kryształowej w listopadzie 1938 roku. Jednak o ile bardziej wyraziste stają się te obrazy, gdy słuchamy Susan Sinclair. Opisuje ona przerażenie i rozpacz swoją i rodziców, kiedy nazistowscy żołdacy wdarli się do ich mieszkania, niszczyli wszystko i zaatakowali Susan, drąc w strzępy jej koszulę nocną.

Istnieje wiele relacji historycznych na temat deportacji do Auschwitz i innych obozów koncentracyjnych. Słuchając Trude Levi i Barbary Stimler opowiadających o drodze do Auschwitz w zaplombowanych, pozbawionych powietrza wagonach dla bydła niemal fizycznie doświadczamy duszności, smrodu i gorączki, a także zdumienia i szoku na widok piekielnej sceny rozgrywającej się po gwałtownym otwarciu drzwi.

Większość osób przywoływanych w tej książce z trudem opowiadała

0 swoich traumatycznych doświadczeniach. Wiele z nich milczało przez tak długi czas, aż ich wspomnienia odeszły w zapomnienie. Podczas wywiadów widziałam straszny wysiłek, a także cierpienie, kiedy ocaleni relacjonowali swoje przeżycia, wielu z nich po raz pierwszy. Szczegóły były często zbyt bolesne, aby je przywoływać - wielokrotnie pojawiała się myśl o niewystarczalności języka do oddania obrazów, dźwięków, zapachów, upokorzenia, poniżenia i zwierzęcego przerażenia. Poza tym konieczność budowania życia od nowa w surowym powojennym świecie nie sprzyjała rozmyślaniom nad przeszłością, ludzie byli zbyt zajęci po prostu życiem. Jeśli nawet ocaleni chcieli mówić - a wielu, jak Kitty Hart-Moxon, chciało - niewielu chciało słuchać: duch czasów nakazywał zapomnieć o wojnie

1 żyć dalej. Choć Międzynarodowy Trybunał Wojskowy w Norymberdze działający w latach 1945-46 odsłonił zgrozę nazizmu, eksterminacja Żydów ani nie została oddzielona od całości zbrodni nazistowskich, ani nie określono, czym była - największą zbrodnią przeciw prawom człowieka w XX wieku. Sytuacja zmieniła się po procesie Adolfa Eichmanna w Izraelu w 1961 roku i dopiero wtedy świat zwrócił uwagę na Zagładę. Obchody pięćdziesięciolecia i sześćdzie- sięciolecia wyzwolenia obozów w Bergen-Belsen i Auschwitz sprawiły, że ten temat zaczął być szerzej znany i omawiany. Dziś Holokaust jest jednym z najlepiej udokumentowanych za pomocą osobistych świadectw wydarzeń historycznych.

Choć relacje te są pełne brutalnych obrazów i świadectw poniżania jednostki, nie przedstawiają świata pełnego mroku i desperacji. Co prawda w obozach, jak wyjaśnia Alfred Huberman, rządziło prawo dżungli, ale znamy także wiele przykładów wzajemnej pomocy, dobroci czy współczucia. To były drobne, zdawałoby się, uczynki, choćby tak błahe jak podarowanie igły z nitką. Taki dar, drogocenny, a nawet ratujący życie, otrzymał Jan Hartman od innego więźnia i mógł połatać swe wytarte, dziurawe ubranie. Istnieją niezliczone przykłady tego, jak nawet w najgorszych warunkach, w poniżeniu i wśród okrucieństwa ludzie próbują ocalić swoje człowieczeństwo i niezłomnie trzymają się zasad wpojonych im przez rodziców i społeczność. Był to sposób na przeciwstawienie się regułom wprowadzonym przez nazistów: jednocześnie jawny i bardzo uduchowiony.

Przetrwał żydowski humor - żarty, choć często czarne i wisielcze, pojawiały się w najbardziej ponurych okolicznościach. Celebrowano każde wydarzenie kulturalne, choćby najmniej znaczące, bo pozwalało to złagodzić ból i niepewność codziennej egzystencji. Pary chwytały cenne chwile miłości, gdy tylko było to możliwe. Czasami nawet naziści potrafili wykazać się prawością czy człowieczeństwem, choć były to pojedyncze przypadki - przykładem może być młodzieniec z Hitlerjugend, który uratował życie Halinie Kahn wracającej z przemytniczej wyprawy poza teren łódzkiego getta, czy esesman, w którym obudziło się współczucie na widok upadającego z wyczerpania podczas pracy Jana Imicha w obozie koncentracyjnym w Dorze.

Istotniejsza jest tolerancja i brak chęci zemsty - widać ją u wielu ocalonych, choć szukali oni sprawiedliwości, a ich gniew i oburzenie przetrwały. Nie oznacza to jednak, że doświadczenia ocalonych nie pozostawiły na nich śladów. Nieżyjący już rabin Albert Friedlander wyjaśniał:

„Nadal cierpimy z powodu ran, które nie chcą się zagoić. Straciliśmy członków rodzin. Nie ma już Żydów na wschodzie Europy - zniknęła wspaniała i bogata społeczność. Utraciliśmy specyficzne ciepło i wesołość Żydów sefardyjskich nad Morzem Śródziemnym. Straciliśmy uczonych i prostych ludzi. Nienawidzimy diabła, który zmiażdżył nas, Cyganów, homoseksualistów i przeciwników nazizmu - zostaliśmy zmiecieni przez niego w obozach. Opłakujemy miliony dzieci i chcielibyśmy wiedzieć, jaki byłby świat, gdyby pozwolono im rozkwitnąć".

Tę książkę dedykuję wszystkim ofiarom Holokaustu - tym, którzy zginęli, i tym, którzy ocaleli.

Lyn Smith, maj 2005

Przypisy

[1] Wtej książce stosowana jest nazwa Cygan, a nie Rom, ze względu na zachowanie wierności nazewnictwu czasów II wojny światowej (przyp. tłum.).

 

PRZEDMOWA DO POLSKIEGO WYDANIA

KSIĄŻKI

„Przypomina się próba opowiedzenia angielskim kuzynom o babci, która umierała z głodu w warszawskim powstaniu. Tuż przed śmiercią pobożna staruszka prosiła o coś do jedzenia. Trudno, niech nie będzie koszerne, mówiła, niech będzie nawet wieprzowy kotlet.

Ale to należało angielskim kuzynom powiedzieć po angielsku, więc babcia prosiła nie o kotlet, tylko o pork-chop i od razu przestała być tamtą umierającą babcią. Na szczęście - bo można już było opowiadać o niej bez histerii, spokojnie, tak jak się opowiada przy kulturalnym obiedzie różne zajmujące kawałki".

(Marek Edelman, Zdążyć przed Panem Bogiem)

Nieprzypadkowo przywołuję na wstępie te słowa Marka Edelmana. Miałam je w głowie od chwili, kiedy pierwszy raz wzięłam do ręki angielskie wydanie Forgotten Voices - Holocaust. Dla kogoś, kto o Zagładzie czytał wcześniej wiele, ale po polsku, zetknięcie z obcojęzyczną relacją z wydarzeń, które odczuwa się jako głęboko zanurzone w tragicznych dziejach Polski było zdumiewającym przeżyciem. I rzeczywiście, trudno było oprzeć się przekonaniu, że Edelman miał słuszność. Losy ludzi uwięzionych w gettach w różnych krajach, losy więźniów hitlerowskich obozów i walczących o przetrwanie uciekinierów brzmiały inaczej niż relacje, które znałam. Czasem dziwnie, kiedy przyglądałam się dobrze znanym słowom zapisanym w angielskiej transkrypcji, czasem jakby spokojniej - zapewne dlatego, że angielskie sformułowania były zrozumiałe, ale pozbawione aury emocjonalnej, która towarzyszy pojęciom z ojczystego języka. Myliłam się jednak bardzo, sądząc, że mimo tragiczności opisywanych zdarzeń proces tłumaczenia będzie w miarę bezbolesny

Nie był. Mimo że, jak wspomniałam, pisałam o zagadnieniach, które nie są mi obce, kontakt z relacjami przedstawionymi w tej książce na długo odebrał mi spokojny sen.

Co więc różni te relacje od tego, z czym polski odbiorca miał do czynienia choćby w trakcie szkolnej nauki? Przede wszystkim są to świadectwa prywatnych ludzi nagrywane od zakończenia wojny praktycznie do dzisiaj - historia przekazywana jest przez pryzmat osobistych przeżyć, bardzo subiektywnie.

Najważniejszą kwestią wydaje się włączenie do historii Holokaustu wydarzeń z okresu poprzedzającego wojnę i późniejszego, tuż po jej zakończeniu. W pierwszej części zostają nam przedstawione opisy niemal normalnej codzienności, takiej, jaką możemy znać z własnych historii rodzinnych. Poznajemy tradycyjne, zwykle wielopokoleniowe rodziny, zarówno ubogie, jak i bardzo dobrze sytuowane, wiodące spokojne życie w dobrze znanym środowisku. Ci wszyscy ludzie, niezależnie od zasobności portfela, żyją w świecie, który jest ich światem. I oto do tego bezpiecznego środowiska zaczynają docierać zdumiewające i przerażające sygnały. To początek wydarzeń, których tragiczna kulminacja nie ma odpowiedników w historii.

Pokazanie tego czasu „przed" jest niezwykle istotne, ponieważ większość istniejących w obiegu relacji dotyczyjedynie okresu wojny. W takim przypadku czytelnik zostaje postawiony wobec koszmaru, ale koszmaru niejako wyekstrahowanego z rzeczywistości. W pewnym sensie zostaje przeniesiony do innego świata, któryjest nieprze- kładalny na nic, co jest mu znane. Ma to znamienne znaczenie dla odbioru tekstu, ponieważ w konsekwencji powstaje dystans, który sprawia, że opisywane zdarzenia nie są odbierane jako coś, co mogłoby spotkać czytelnika, ponieważ brak wspólnych punktów między jego doświadczeniami a doświadczeniami ofiar terroru.

Książka Zapomniane głosy. Holokaust przeciwnie, buduje przestrzeń wspólnych doświadczeń. Oznacza to, że w centrum są ludzie - to nie jest historia Holokaustu, tylko historia ludzi, którzy cudem uniknęli wtedy śmierci. Słuchamy historii „prywatnych", często bardzo osobistych zwierzeń, a przez to bardzo oddziałujących na emocje, łatwiej się z nimi utożsamić. Innymi słowy, jeśli czytając opis przedwojennego życia rodzinnego możemy zobaczyć w nim swoją rodzinę, to dopiero wówczas możemy spróbować odczuć całą grozę późniejszych doświadczeń. Te relacje pokazują nam ludzi, którzy - wyjąwszy różnice wynikające z techniki czy obyczajowości - żyli tak samo, jak my dziś. Mieli bliskich, przyjaciół, marzenia i plany. I nagle obłąkańcza ideologia wypchnęła ich poza nawias społeczeństwa i pozostawiła tam samotnych, cierpiących i próbujących zrozumieć, jak jest możliwe to, co ich spotyka, to, co nie daje się wytłumaczyć i oswoić.

Dochodzimy tu do miejsca, w którym absurd ideologii każącej uważać jakąś grupę ludzi za gorszą ujawnia się z całą jaskrawością, ponieważ w relacjach świadków nie ma niczego, co pozwoliłoby przywołać na usprawiedliwienie dobrze znaną naukom humanistycznym kategorii „inności". Tę „inność" można uważać za nieprzekonującą, ale nie można pomijać jej wpływu na relacje międzyludzkie. Historia zna wiele sytuacji, w których jakaś zbiorowość zostaje uznana za wrogą i zasługującą na odrzucenie ze względu na odmienne obyczaje, strój czy religię. Trudno się z tym zgodzić, jednak można znaleźć psychologiczne uzasadnienie takich zachowań. Inaczej jest w relacjach, z którymi mamy do czynienia w książce Zapomniane głosy. Holocaust. Ludzie, którzy mówią o tym, co ich spotkało, nie wyróżniali się w większości niczym szczególnym. To, że byli Żydami, nie zwracało niczyjej uwagi. Dopiero faszyzm zepchnął ich do roli pariasów przy milczącej akceptacji otoczenia. Jest to być może jedno z najmocniejszych oskarżeń wszelkich rasizmów, bowiem z całą jaskrawością ujawnia ich absurdalność i każe myśleć, że dopóki istnieją ludzie, którzy nie wahają się ich zaakceptować, a w każdym razie nie walczyć z nimi - nikt nie może czuć się bezpieczny. Nikt nie może mieć pewności, że któregoś dnia nie pojawi się ideologia, która wyłoni na dowolnej podstawie jakąś zbiorowość i każe ją zniszczyć.

Wcześniej wspomniałam, że oprócz części przedwojennej niezwykle istotna jest także i ta pokazująca powojenne losy ofiar. Dzięki tym wypowiedziom zbieranym od wyzwolenia niemal do dziś można zobaczyć, jak destrukcyjne były doświadczenia Holokaustu dla tych, którzy przeżyli. Nie ma możliwości wymazania z pamięci tamtego czasu. Tylko częściowo ocalonym udało się wrócić do świata żywych. Lęk i koszmary wracają, a czasem wpływają niszcząco na życie kolejnych pokoleń - dzieci ofiar.

Zapomniane głosy. Holocaust pozwala czytelnikowi dostrzec ciągłość ludzkiego tragicznego doświadczenia. Przedstawia wyrwanie z normalności, próby dostosowania do nowych warunków i próby powrotu do życia. Czytelnik poznaje ludzi, którzy przetrwali i okaleczeni fizycznie i psychicznie próbują na nowo uporządkować rzeczywistość, często bez powodzenia. Ta książka stanowi ostrzeżenie przed złem - ale jest także pomnikiem ludzkiej woli życia i przetrwania. Siły człowieka, która budzi najwyższy podziw i stanowi naukę dla późniejszych pokoleń.

Anna Puziewicz

 

SŁOWO WSTĘPNE LAURENCEA REESA

Ta książka głęboko Cię wzburzy. Usłyszysz opowieści, które Cię poruszą i nie pozwolą na obojętność. A mimo to gorąco ją polecam. Nie jest to aż tak dziwne, jak mogłoby się wydawać - ta książka ma budzić niepokój, na tym polega jej rola. Ma budzić niepokój tak wielki, aby czytelnik nigdy nie zapomniał przeczytanych historii.

Zgromadzono tu świadectwa tych, którzy cierpieli podczas nazistowskiego ludobójstwa. Mają one ogromne znaczenia dla emocjonalnego zrozumienia Holokaustu. Ich efekt się kumuluje. To nie jest jedno świadectwo, tak dalece różne od innych, że zmieni przyjęty ogląd historyczny tego tematu, powstały w efekcie badań prowadzonych od wielu lat. Ten materiał potraktowany całościowo - jako koszmarna historia budowana na koszmarnej historii - jest jak uderzenie młotem. Jest kolejnym znakomitym przykładem ważnej pracy Imperial War Museum jako kronikarza skutków konfliktu.

Z tej książki wiele można się dowiedzieć o ludzkich zachowaniach w sytuacjach kryzysowych. Stanowi ona potwierdzenie przekonania wyrażonego we wstępie do mojej ostatniej książki o Auschwitz, że większość tego, czego możemy się nauczyć, badając Holokaust, jest „niedobra". Niedobra, ponieważ zauważamy uległość ducha ludzkiego. Niedobra, ponieważ dowiadujemy się (zawsze to podejrzewaliśmy i mieliśmy nadzieję, że to nieprawda), że większość ludzi działa zwykle w swoim własnym, ciasno pojmowanym interesie. Na przykład John Silberman wspomina, że w obliczu nazistowskich prześladowań nieżydowscy przyjaciele jego rodziców odwrócili się od nich. Przeciętny Niemiec po prostu nie przejmował się tym, co się dzieje. Hedy Epstein przypomina sobie doświadczenia ze szkoły, zaraz po ataku na Żydów w noc kryształową w 1938 roku, kiedy dyrektor jej szkoły wskazał na nią i powiedział: „Wynoś się, brudna Żydówo!".

Przygnębiający obraz ludzkiej natury wyłaniający się z tych świadectw nie ogranicza się do tak zwanych „biernych obserwatorów", obejmuje także samych prześladowanych. Susan Sinclair wspomina, jak jej ojciec po przybyciu do Dachau zobaczył desperację więźniów, każącą im walczyć o szczoteczkę do zębów zmarłego człowieka. W obozach, podobnie jak wśród reszty niemieckiej populacji, najważniejszy był własny interes.

Nie wszyscyjednak działali w ten sposób. Istnieje wiele świadectw, które ukazują, że bohaterstwo było możliwe, niezależnie od niebezpieczeństwa. W Danii - to jedyny taki przypadek - całe społeczeństwo działało wspólnie, aby ratować Żydów. Bardziej powszechne były zdumiewające działania jednostek. Halina Kahn, która wyszła na krótko z łódzkiego getta, ocalała tylko dlatego, że członek Hitlerjugend zauważył jej gwiazdę Dawida i nieoczekiwanie ją ukrył. W Austrii John Lawrence został uratowany przez wyższego oficera SS, który rozpędził napastników, mówiąc, iż Niemcy chcą „prawa i porządku", a nie „drani takich jak wy".

Dlaczego tak niewielu ludzi działało w sposób prawy i odważny? Nie jesteśmy w stanie poznać odpowiedzi - to jedna z ważniejszych rzeczy, których możemy się dowiedzieć dzięki temu świadectwu. Co więcej, na podstawie przedstawionych materiałów nie możemy przewidywać, jak byśmy się zachowywali, gdyby (Boże, uchowaj) to wszystko miało się powtórzyć. Pamiętam słowa Tojwiego Blatta, ocalonego z obozu w Sobiborze, który powiedział mi, że „nikt nie zna siebie samego" - to jedyna nauka, jaką wyciągnął z własnych przerażających doświadczeń. Był przekonany i po prostu wiedział, że nie można przewidzieć, jak zachowa się człowiek w warunkach ekstremalnych. Nie wiemy, jak byśmy się zachowali, to znaczy nie wiemy, dopóki nie zostaniemy postawieni w takiej sytuacji.

Świat, który nas otacza, jest bardzo kruchy - to kolejna rzecz, jakiej możemy się dowiedzieć z tej książki. W Niemczech, na Węgrzech, w Czechosłowacji żydowska mniejszość przekonała się, że jej komfortowa egzystencja może zostać zniszczona w kilka chwil. We wszystkich świadectwach Żydów, którzy doświadczyli nazizmu jako dzieci, widać zdumienie - jest to jedyna reakcja na nagłe i nieoczekiwane prześladowanie. Na przykład Edith Baneth została obcesowo odprawiona przez nauczyciela łyżwiarstwa, ponieważ była Żydówką: „Nie mogłam pojąć, co ma moje żydostwo do mojej jazdy na łyżwach". Próbując znaleźć sens tych kompletnie bezsensownych prześladowań, wielu ludzi zaczęło zastanawiać się nad sobą. Co zrobili, żeby zasłużyć na takie traktowanie? Tak oto dowiadujemy o słabo znanej, przewrotnej konsekwencji nazistowskich akcji przeciw Żydom w latach trzydziestych. Tragiczne było to, że część żydowskich dzieci zaczęła sama siebie obwiniać za własne cierpienia.

Na duchu może podnieść fakt, jak wiele powodów ludzie potrafili znaleźć, aby przejść przez tę zgrozę. Niektórzy myśleli o byciu razem i udzielaniu sobie wzajemnej pomocy w ramach rodziny, inni marzyli o dniu, kiedy wrócą do domu, a młody czeski Żyd George (Jerzy) Hartman nie chciał umrzeć, zanim nie straci niewinności.

Cały zebrany materiał budzi jednak poważne zastrzeżenia. Nie chodzi tylko to, że ustne świadectwa ze swej natury są niepełne i fragmentaryczne - to dość oczywista konstatacja - ale o to, że opowieści, których przede wszystkim powinniśmy wysłuchać, nie mogą być zaprezentowane w tej książce, ponieważ musiałyby to być historie ludzi pomordowanych przez nazistów. Czytając tę książkę, musimy pamiętać, że przedstawione w niej świadectwa to historie ludzi należących do mniejszości, której z jakichś powodów udało się przeżyć. Nikt nie wrócił z komór gazowych Treblinki, z masowych grobów na froncie wschodnim czy ze stosów ciał w gettach na terenie Polski, aby opowiedzieć o swoich doświadczeniach. Doświadczeniach, które były normą, a nie wyjątkiem. Musimy uruchomić wyobraźnię - jakkolwiek jest niewystarczająca - aby spróbować wypełnić tę lukę.

Jeszcze czegoś będziemy bezskutecznie w tej książce poszukiwać - jakiegokolwiek jasnego wyjaśnienia, dlaczego niektórzy ludzie przetrwali, choć inni w tych samych okolicznościach ginęli. Możemy się jedynie dowiedzieć, że życie bywa kapryśne. W obozach niektórzy zostali przeznaczeni do życia, a nie na śmierć, tylko dlatego, że byli „szczęściarzami". Wyobraźmy sobie powieść zbudowaną wokół takiej fabuły. Bohater jest gnębiony przez los, nad którym nie może zapanować, i jego przeżycie lub śmierć są kwestią przypadku. Brzmi jak przepis na bestseller, nieprawdaż? A przecież w tej książce co chwila słuchamy opowieści ludzi, którzy musieli zmierzyć się ze strasznymi okolicznościami, w jakich znaleźli się bez żadnego powodu. Ta koszmarna rzeczywistość sprawia, że ta książka jest ważniejsza niż jakakolwiek powieść. W tej książce dobrzy ludzie - ci, którzy powinni zdobyć sympatię czytelnika - są często zabijani, bezsensownie i niesprawiedliwie. Takie sytuacje z reguły nie pojawiają się w powieści, co wyjaśnia, dlaczego historia może być znacznie ważniejsza.

Jest wreszcie ostatni powód, dla którego ta książka musiała zaistnieć: nadal są ludzie, którzy uważają, że takie wydarzenia nigdy nie miały miejsca. Niedawno, podczas dyskusji na temat mojej książki o Auschwitz, zostałem skonfrontowany z człowiekiem, który zaprzecza Holokaustowi. Ten człowiek zaczął na mnie krzyczeć. Nie chciał słuchać argumentów i był przekonany o obłąkańczych konspiracyjnych teoriach. Tacy ludzie naprawdę istnieją. I zawsze jest możliwość, że kiedy wszyscy pamiętający te straszne czasy umrą, pojawi się więcej prób zaciemnienia tego, co się stało, lub zaprzeczenia wszystkim tym wydarzeniom. Każda z osób, które zgodziły się opowiedzieć o swoich doświadczeniach w ramach tego projektu, sprzeciwia się takim kłamstwom. Każda historia jest świadectwem prawdy, że w połowie XX wieku istniał w Europie reżim tak zbrodniczy, że niepodobny do żadnego innego w historii. Każda z nich ocala na zawsze pamięć o ludzkim przetrwaniu.

 

...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin