Bocheński A. Dzieje głupoty w Polsce Pamflety historyczne (1947).pdf

(1359 KB) Pobierz
A L E K S A N D E R
B O C H E Ń S K I
DZIEJE GŁUPOTY
W POLSCE
P A M F L E T Y
D Z I E J O P I S A R S K I E
Na podstawie wydania
WYDAWNICTWA „PANTEON"
WARSZAWA / 1947
_____________________________________________________________
Drukarnia „WIEDZY" Nr 2, Wrocław, ul. Wierzbowa 30. - F 12478.
2
Tylko dla tych, którzy mają ambicję lub
okazję myślą lub czynem wpływać na losy
zbiorowiska naszego, pisał autor.
3
PRZEDMOWA
Książka niniejsza zawiera kilka pamfletów, poświęconych naszym historykom. Na-
pisałem ją podczas okupacji, gdy stwierdziłem w rozmowach z przywódcami na-
szego społeczeństwa, że - po pierwsze - mają oni dość mylne pojęcie o naszej prze-
szłości, a po drugie - znajdują bez trudu historyków, na których mogą się powołać
dla poparcia swego zdania. Pojęcia te wypowiadali na uzasadnienie swoich bieżą-
cych decyzji. Stąd namacalnie niejako przekonałem się, że dziejopisarstwo wywiera
duży wpływ na losy naszego zbiorowiska i że wpływ ten może być zły albo dobry,
zależnie od tego, czy dziejopisarstwo przedstawia przeszłość prawdziwie czy fałszy-
wie.
Moi znajomi, którzy czytali te pamflety w rękopisie, postawili mi parę zarzutów.
Chciałbym się z nich usprawiedliwić choć częściowo.
Najczęściej zarzucano mi zły układ, rozwlekłość i powtarzanie się zasady ogólnej.
Zarzut ten uważam za słuszny. Pamflety moje - to zbiór artykułów, z których każdy
stanowi całość dla siebie. Stąd nieuniknione powtarzania, których usunięcie wyma-
gałoby przepisania i przerobienia kompletnego całości. Jeden z uczonych profeso-
rów historii zarzucił mi, że oprócz paru oryginalnych myśli „Dzieje głupoty" zawie-
rają same truizmy. Niestety! Mam poważne powody do obawy, że to, co uczony
nazwał oryginalnymi myślami, zostanie powszechnie choć milcząco przyjęte, to zaś,
co uważa on za truizm, wywoła burzę, hałas i potępienie.
Innym zarzutem jest jednostronność i brak szerszego omówienia dobrych stron tej
działalności, którą zwalczam. Rzeczywiście pamflety moje są jednostronne, ale czyż
tego nie wymagała jednostronność, tylko w stronę przeciwną od mojej, naszej opi-
nii publicznej i historycznej?
4
Zarzutem, który sobie sam stawiam, jest ubóstwo materiału. Obniża on jednak tylko
rodzaj literacki utworów, które wskutek tego nie mogą sobie rościć pretensji do
syntezy naukowej. Nie przypuszczam, żeby przeczytanie drugich tylu tomów mogło
zmienić w czymkolwiek zasadnicze tezy tej pracy.
Wreszcie winien jestem więcej miejsca poświęcić zarzutowi, który na pewno po-
wstanie obecnie, jakobym przeoczył zupełnie społeczny aspekt okresu, który oma-
wiam. Rzeczywiście aspekt ten pominąłem, nie zaś przeoczyłem, a zrobiłem to dla-
tego, żeby wyraźniej nacisk położyć na politykę zagraniczną. Polityka zagraniczna -
oto pierwszy truizm, który rzucam - jest niczym innym jak sposobem postępowania
pewnego zbiorowiska wobec zbiorowisk innych. Być może, iż z biegiem czasu od-
rębności i granice między zbiorowiskowe czy międzynarodowe rozluźnią się lub
przestaną istnieć. Do tej chwili fenomen ten nie zaistniał. Wobec tego można i
trzeba badać stosunki między zbiorowiskowe, motory, które postępowaniami jed-
nych zbiorowisk wobec drugich kierują, metody, którymi postępowania te mogą się
wyrażać. I tu jest rzeczą oczywistą, że ustroje społeczne poszczególnych zbiorowisk
nie wystarczą, by odmienić zasadnicze motory postępowania, ani też nie zmienią
zasadniczych postępowania metod. Motorem, tak długo póki zbiorowisko będzie
istnieć, będzie zawsze chęć zapewnienia ludom, które zbiorowisko obejmuje, pokoju
i dobrobytu. Metodą postępowania będzie zawsze walka albo negocjacje. Rola
ustroju polega na wychowaniu człowieka, na wydobyciu ze zbiorowiska większej
siły, lub też zapewnienia mu większego dobrobytu. Jednakże ustrój zapewnić je
może jedynie środkami działającymi na wewnątrz zbiorowiska. Z chwilą gdy siłom,
lub dobrobytowi ludu grozić będzie niebezpieczeństwo z zewnątrz, zbiorowisko za-
grożone będzie musiało, bez względu na ustrój, w jakim się znajduje, posłużyć się
walką albo negocjacją. Dlatego sądzę, że obiektywne badanie mechanizmów poli-
tyki zagranicznej może być korzystne dla naszego narodu, bez względu na to, jakie
są przekonania społeczne jego obywateli i jego przywódców.
Styl książki jest ciężki. Tym lepiej. Ci, dla których jest pisana, dadzą sobie ze stylem
radę. A przejęcie się jej hasłami dla ludzi, którzy nie są obdarzeni zdolnościami po-
litycznymi, spowodować może więcej szkody niż pożytku.
5
Zgłoś jeśli naruszono regulamin