Ja psychopata.docx

(20 KB) Pobierz

Ja, psychopata.’ – list, który nigdy nie powstanie.

Dziś napiszę do Ciebie list. Nie przeczytasz go nigdzie więcej, bo tak naprawdę ja nigdy takowego nie stworzę. Przecież nie będę sobie sam pracy utrudniał, demaskował się. W dodatku napisanie go dla mnie jest bezcelowe – nie ma w nim nic, co mogłoby dać mi jakąkolwiek korzyść. Szkoda mi czasu na tą szczerość, na Ciebie.

Nigdy też nie podpiszę go ‚Psychopata’, bo wolę ‚Na zawsze Twój’, lub ‚Tylko Twój’. No cóż, ani Twój, ani na zawsze, ale im dłużej tak myślisz, tym lepiej dla mnie. Nie podpiszę go też prawdziwie, bo wcale się za psychopatę nie uważam. Owszem, wiem, że jestem inny, ale dla mnie oznacza to ‚lepszy’.

Patrzę na Ciebie jako na obiekt swojego eksperymentu. Nie jesteś tak żywa jak ja, z krwi i kości. Chcę, byś uwierzyła, że dobro Twoje przedkładam nad swoje, chociaż jest zupełnie odwrotnie – moje dobro jest najważniejsze, a cała reszta to zwykłe gówno. Nawet Ty, Mamo, masz obowiązek odbierać sobie od ust, by zaspokoić moje materialne pragnienia. W końcu jesteś moją matką, urodziłaś mnie i jesteś do tego zobligowana. Z zadowoleniem przyjmuję taką kolej rzeczy, że będziesz mnie kochała bez względu na moje poczynania i zachowanie – mnie się kocha najbardziej na świecie. Kropka. A Ty Tato żyj jak najdłużej i bądź zdrów, bo ktoś przecież musi zarobić na mój wymarzony samochód. Jeżeli każdego zarobionego grosza nie wydasz na mnie, to wiedz, że życzę Ci długiej i bolesnej śmierci.

Zawsze się zastanawiałem jak będzie wyglądała moja żałoba po Was. Czy może coś mnie ukłuje? Czy będę stał nad Waszymi trumnami w poczuciu odrealnienia, totalnie skupiony na sobie, napawając się brakiem swoich emocji? Może wbijając zapłakane oczy w grudki ziemi stukające o drewniane wieka będę myślami przy rzeczach bardziej istotnych, jak na przykład konieczność znalezienia nowego źródła pieniędzy i miejsca, do którego zawsze można wrócić? Czy może jednak doznam czegoś podobnego do uczucia, gdy zdycha Ci stary pies, który pałętał się między nogami od lat kilkunastu i oczy zdążyły już przywyknąć do jego widoku jako do stałego elementu umeblowania mieszkania? Nie wiem, ale póki co jesteście mi potrzebni, a myśl, że może Was zabraknąć napawa mnie niepokojem o moje jestestwo.

Jesteś dla mnie, tak samo jak każdy w moim otoczeniu, obiektem z przyczepioną do niego listą korzyści. A ja chodzę i czytam te wszystkie plusy, minusy i kalkuluję wszystkie niedogodności związane z rozpoczęciem każdej gry.

Moje życie polega na ciągłej kalkulacji, dlatego też gardzę wszystkim i wszystkimi, którzy nie są w stanie mi czegoś dać, bądź polepszyć statusu mojego istnienia.

Jeżeli już masz coś, czego chcę, to z łatwością przeczytam Cię jak książkę, bo jesteś dla mnie zwykłym frajerem, który odkrywa wszystkie swoje karty. Powiesz mi czego pragniesz, co Cię boli, a ja uformuję siebie na wzór klucza do Twojego mieszkania, z którego wyniosę wszystkie kosztowności. Wychodząc naszczam do akwarium ze złotą rybką tylko po to, by widzieć Twój ból, gdy będzie zdychać. Zapytasz: ‚Czemu mi to zrobiłeś?’ Bo lubię patrzeć jak świat płonie, to moje najlepsze kino.

Może nawet nie wiesz, ale nie muszę się zbytnio wysilać, by Cię prześwietlić. Wiem jakich słów potrzebujesz, jakiego dotyku, jakiej intymności. Sama będziesz chciała w to wierzyć, że jestem tak wrażliwy i kruchy, a wszystkie nasze wzloty są tak samo moimi pierwszymi razami, jak Twoimi.

Tylko jeszcze muszę Cię trochę zdezorientować, zmylić Ci szyki, poznikać i pomilczeć, bo ja przecież mam taki bałagan w głowie, zgubiłem się w tym życiu. Musisz mi pomóc, poskładać moje kawałki w jedną całość, uratować mnie. Potrzebuję Cię, bo jesteś jedyną kobietą, z którą poczułem taką więź, mam na to setki dowodów, rozumiemy się bez słów. Bratnie dusze.

Uwierzyłaś w to? Boże, jesteś taka głupia, że aż ogarnia mnie śmiech.

Potem już jestem Twoim Panem. Z zadowoleniem patrzę, jak tańczysz niczym laleczka na sznurkach i z wdzięcznością za samą moją obecność przenosisz góry i kładziesz mi wszystko u stóp. Wtedy mam to potwierdzenie, że jestem najlepszy ze wszystkich, że jestem ponadczłowiekiem.

Operuję słowami jak najlepszy chirurg. Przypiszę Ci je w formie pigułek z czachą na każdą Twoją dolegliwość, na każdy Twój ból.

Lubię słowo ‚kocham’, wiem co oznacza, ale to co się pod nim kryje nie jest mi znane z autopsji. Jak ktoś używa go w stosunku do innego człowieka, to znaczy, że chce, żeby mu było jak najlepiej, chce być obok niego i o niego dbać. Siła tego ‚uczucia’ jest chyba bardzo duża w waszym świecie, bo ludzie za to słowo potrafią zabijać i umierać. Dlatego też chcę używać tego słowa w stosunku do Ciebie, bo widzę jak dobrze ono działa.

Jeżeli chodzi o empatię, to też znam definicję tego słowa. Po prostu udaję, że jest mi smutno, kiedy Tobie jest smutno. Udaję, że w mojej głowie dzieją się takie same rzeczy jak w Twojej. Tak naprawdę, to wcale mnie nie obchodzi co się dzieje w Twojej głowie – to Twoja głowa i Twoja sprawa, a ja będę Ci wciskał kity tak długo, jak mam z tego korzyść.

Nie ruszają mnie żadne rzeczy, które wywierają na Tobie wrażenie. Robisz wielkie oczy na myśl o zjawiskach pogodowych i noworodkach ssaków różnych gatunków. To żałosne. Mimo to, jak będzie mi z tym po drodze, to chętnie Ci o tym opowiem, tak samo jak o ‚naszej wspólnej przyszłości’ (z doświadczenia wiem, że lubisz ten zbitek słów). Będę bajał o naszym domku na wsi pomalowanym na zielono, o pięknej kwitnącej wiśni, jaka urośnie w naszym ogródku i o wszystkich leniwych letnich popołudniach, gdy będziemy w nim leżeć przytuleni na kocu w blasku zachodzącego słońca.

Nie jestem w stanie sobie tego wyobrazić chociażby z takiego powodu, że ja żyję tu i teraz. Myślowe podróże w czasie są dla mnie nierealne, moje życie jest podzielone na bardzo wiele krótkich, różnych od siebie etapów. Nie umiem zobaczyć siebie w perspektywie np. 10 lat. Ja potrzebuję zmian, ciągłych wyzwań, więc zamienię także Ciebie na inny obiekt i co do tego możesz być pewna.

Jedyne, co ja czuję w środku, to potrzebę dbania o samego siebie. W końcu jestem wyjątkowy. Nie hamują mnie żadne durne emocje. Muszę się sprawdzać, dowartościowywać, grać. Wolno mi więcej, niż Wam. Wolno mi wszystko. Chcę się dobrze bawić, a że poczucie humoru mam niespotykane… Idę po życiu jak jedyna figura na szachownicy, która może kopniakiem zrzucać inne i poruszać się w dowolnych konstelacjach. Lubię adrenalinę, ale muszę robić bardziej ryzykowne rzeczy, żeby coś poczuć. Kłamię dla zabawy, żeby zobaczyć Wasze zdezorientowanie. Lubię zamęt i chaos. Czasami jeszcze czuję złość na Was, bo chcecie mi podcinać skrzydła. Czuję obrzydzenie i zdegustowanie.

Po pewnym czasie trochę mi zbrzydnie widok Ciebie sterowanej na pilota, którego trzymam w dłoni. Uznam, że wyzwanie się skończyło. Znudziłaś mi się, nie mam już nic więcej do czytania i z Twoją pomocą już nie uda mi się sobie więcej uświadamiać, że jestem kimś wyjątkowym. Być może decyzję podejmę w ciągu jednej nocy, może nawet w ciągu jednej godziny. Może tej nocy zniknę, gdy będziesz spała, a zbudzi Cię tylko dźwięk tłuczonego szkła i zatrzaskiwanych drzwi. A może bezszelestnie zmienię target i założę konto na serwisie randkowym nie wychodząc nawet z Twojego ciepłego łóżka.

Jeżeli wybiorę pierwszą opcję, możesz być pewna, że nie zostawiłem Ciebie samej sobie. Od początku urabiałem Cię na taką ewentualność. Teraz, gdy pozostał po mnie tylko zapach na poduszce, jak grzeczna tresowana suka weźmiesz winę na siebie. Będziesz się zastanawiała co zrobiłaś źle. Przecież było nam razem tak wspaniale, taka wielka miłość nie mogła się po prostu skończyć tak, jakby się nigdy nie zaczęła. Co jest z Tobą nie tak? Nie kochałaś wystarczająco? Może się przypierdalałaś o byle co? Nie dałaś z siebie 100%? Może jesteś wariatką, chorą psychicznie kobietą, która nie zasługiwała na tak wspaniałego mężczyznę.

Gdy wybiorę drugą opcję, to dokładnie będę wiedział ile czasu mi zostało. Przestanę się Tobą interesować tak nagle, że będziesz w szoku. Oszacuję dokładnie jak wiele wytrzymasz, a po praniu mózgu wytrzymasz wystarczająco długo, bym mógł trafić na nowy, bezpieczny i ciekawy grunt. Znajdę kolejny obiekt z dobrymi referencjami, który o mnie zadba i który znów sprawi, że moje życie stanie się ciekawą grą. W tym momencie nie potrafię już udawać, że jesteś mi do czegokolwiek potrzebna. Nie mam już w tym korzyści.

Będę odpowiadał na Twoje pytania zdawkowo, będą mnie drażniły, zrobię się chamski. Powiem Ci co naprawdę o Tobie myślę. Jesteś idiotką i kretynką, nic nie potrafisz, odpierdol się ode mnie. Przez ułamek sekundy zobaczysz moją prawdziwą twarz – między zdjęciem maski ‚dla Ciebie’, a założeniem maski ‚dla nowej kobiety’. Odchodząc obejrzę się za siebie tylko w momencie rzucania zapałki na polane benzyną Twoje życie. Dlaczego? Bo mogę.

Skoro już wiesz, że słowa są tylko słowami, pewnie zastanawiają Cię sprawy seksu między nami. Niedorzeczne jest dla Ciebie to, że taką bliskość i intymność można sfingować. Już Ci tłumaczę.

Początki były wspaniałe. Pod kontem fizycznym jestem po prostu mężczyzną. Twoja cipka była dla mnie nowością i chyba nie ma w tym nic dziwnego, że stałem jak dąb. Tylko skąd ta zmiana potem? Jakieś problemy, brak więzi, bliskości, rzadsze zbliżenia… No cóż, spowszedniałaś mi. Kratka przy Twojej cipce została zakreślona ptaszkiem (moim), więc na co liczysz? Mimo wszystko pewnie byłaś mi jeszcze do czegoś potrzebna, więc zmuszony byłem do odgrywania tych scenek zbliżeń. Było to dla mnie gorsze od zwalenia sobie, bo przy tym można jeszcze było pooglądać pornografię, a tak, to tylko Ty, Twoje nudne cycki i cała reszta, którą już znam. Robiłem to mechanicznie mając przed oczami najbardziej obrzydliwe sceny z filmów porno. Przestałaś być dla mnie bodźcem, którego ja potrzebuję by poczuć w życiu COKOLWIEK. Mój organizm mówił sam za siebie, gdy mój kolega opadał w połowie lub nawet nie chciał stanąć. To znaczyło tylko tyle, że znudziłaś mi się, zwaliłem sobie już dziś przy porno (być może kilka razy) lub po prostu mój potencjał został już wykorzystany na inną szparkę.

Teraz odchodzę od Ciebie zostawiając za sobą totalny burdel i dezorganizację. Jesteś zszokowanym wrakiem, a ja po prostu idę zacząć zabawę od nowa, z innym obiektem.

Mimo wszystko wiedz jedno – lubię czasami wracać. Minie pół roku, czasami rok, może pięć lat, jest opcja, że za ten czas zapukam cichutko do Twoich drzwi. Zrobię to, bo staniesz się na nowo wyzwaniem, co więcej o podwójnym poziomie trudności. Będę chciał sprawdzić, czy po tym wszystkim, co Ci zrobiłem będę w stanie jeszcze raz zamydlić Ci oczy i kolejny raz dla zabawy roztrzaskać Twoje życie w drobny mak. Czy zostawisz dla mnie swojego chłopaka/męża? Czy tak bardzo odbiłem się na Twoim życiu?

A Ty wpuścisz mnie z powrotem w siebie żywiąc nadzieję na wyjaśnienie dawnych nieporozumień. Będziesz chciała zrozumieć co się stało, po czyjej stronie leżała wina. Gdy Cię zapewnię, że się zmieniłem, przywołasz sobie te wszystkie wspomnienia i pierwsze razy związane z nami dodając do nich szczęśliwe i piękne zakończenie. To moment, w którym zaczynam nową grę.

Czy naprawdę wgryzłem się aż tak dobrze w Twoją duszę?

Kocham, tęsknię, szaleję i odliczam sekundy

Na zawsze tylko Twój – G.

 

Zgłoś jeśli naruszono regulamin