Beztroska noc.txt

(15 KB) Pobierz
"Beztroska noc"

To były pierwsze dni wrzenia, pamiętam to jakby to wszystko miało miejsce wczoraj: rozpoczęcie roku szkolnego. To była III klasa liceum. Nasza klasa zamiast zaczynać naukę włanie wybierała się na wycieczkę. Cały tydzień nad morzem, cały tydzień bez nauki. Nie można było sobie wyobrazić nic bardziej przyjemnego.

W pokoju zamieszkałymy we trójkę: Ja, Kasia i Marzena. Z Marzenš znałam się już wczeniej, a Kakę poznałymy dopiero w liceum, od razu przypadła nam do gustu. Od tego czasu stanowiłymy w trójkę tzw. zgranš paczkę. Zawsze razem chodziłymy do kina, na spacery i oczywicie razem wymieniałymy nasze spostrzeżenia na temat chłopaków, którzy nam się podobali.

Ta wycieczka była dla nas wszystkich niczym przedłużenie wakacji. Jeżeli chodzi o mnie, to szczególnie na niš czekałam gdyż prawie całe wakacje przesiedziałam w domu, od czasu do czasu pomagajšc mojemu wujkowi w jego sklepie. Nie miałam okazji za dużo wypoczšć przez te dwa miesišce. Ten niesamowity tydzień w Kołobrzegu miał mi to wszystko wynagrodzić. Wszystko zapowiadało się cudownie: ja, moje dwie najlepsze koleżanki oraz kilkunastu kolegów, którzy od jakiego już czasu próbowali się ze mnš bezskutecznie umówić. Tym razem z Kakš i Marzenš wspólnie ustaliłymy, że tym razem naprawdę zaszalejemy. W końcu miałymy wtedy już po osiemnacie lat i cały wiat stał przed nami otworem.

Już następnego dnia odwiedził nas Krzysiek, który zapowiedział, że wraz z kolegami ze swojego pokoju tj. Markiem i Patrykiem, odwiedzš nas następnej nocy i kto wie może urzšdzimy jakš niewielkš imprezkę. Prawdę mówišc, to byłam bardzo zadowolona gdyż już od jakiego czasu Krzysiek bardzo mi się podobał, ale nigdy nie dawałam o tym po sobie poznać. Teraz nadawała się wyjštkowa okazja żeby poznać się trochę bliżej. Moje koleżanki też nie miały nic przeciwko tej niewinnej imprezie, co więcej wszystkie trzy od razu rozpoczęłymy przygotowania: jak się ubrać, jakiej muzyki będziemy słuchać i co robić przez całš noc?

Aby w wielkim skrócie przybliżyć atmosferę, która wtedy panowała, pokrótce opiszę wam siebie i moje dwie urocze koleżanki.

Jeżeli chodzi o mnie, to muszę przyznać iż nie jestem zbyt wysokš osobš. Jak mówiš moje politycznie poprawne koleżanki jestem wysoka inaczej, a w każdym razie podobno "na innych polach" nadrabiam mój niski wzrost, jak to kiedy bardzo ładnie okreliła moja starsza siostra. Niebieskie oczy, szczupła talia oraz krótkie, ale nie zbyt krótkie blond włosy niele pasowały do białego golfu, który bardzo fajnie uwydatniał tzw. "inne pole", na którym zdecydowanie nadrabiałam mój wzrost. Do tego zabrałam ze sobš krótkš, czarnš spódniczkę oraz matowe, czarne rajtki, gdyż trzeba wam wiedzieć, że moimi ulubionymi kolorami były wtedy biały i czarny. Wiem, mało oryginalne, ale taka wtedy była moda.

Marzena w przeciwieństwie do mnie jest wysokš brunetkš o bardzo długich nogach, których zawsze jej bardzo z Kakš zazdrociłymy. W ogóle Marzena wyglšda jak modelka: bardzo chuda i wysoka, co czasami trochę oniemiela niższych chłopców. A to ona sama była bardzo niemiała. Ale choć była bardzo szczupła, to miała fioła na punkcie odchudzania. Jak sama mówi modelkš chyba nigdy nie zostanie, gdyż cytuję: "wolę pracować głowš, a nie pupš", kropka. A tak poza tym to ma ładne bršzowe oczy i raczej długie kręcone włosy. Na naszš imprezę ubrała się wtedy w granatowe dżinsy i biały podkoszulek. Trochę na przekór wszystkim Marzena zawsze stara się nie prowokować swoim wyglšdem i ubraniem, za co przede wszystkim jš cenię, ale przyznaję, że przynajmniej tego wieczora mogła założyć co bardziej podkrelajšcego jej nieprzeciętnš urodę.

Z Kasiš znamy się już od dwóch lat, ale wcišż nie przestaje nas zaskakiwać. Tego wieczora wystroiła się w czerwonš mini spódnisię i białš bluzeczkę na ramišczkach, która odsłaniała jej niebrzydki pępuszek. Taka już była Kaka, lubiła szokować. Na pierwszy rzut oka nie wyróżniała się niczym szczególnym, ale po głębszym poznaniu ujawniał się jej bardzo ciekawy charakterek. Bardzo jš za to lubiłymy, zawsze wiedziała czego chce i zawsze potrafiła postawić na swoim, już taki uparciuszek z niej był. A co do wyglšdu, to podobnie jak ja była niezbyt wysoka, miała farbowane, proste blond włosy i bardzo szczupłš sylwetkę. Jak by to powiedziała moja mama była filigranowa i może włanie dlatego lubiła zwracać na siebie uwagę reszty wiata, a już szczególnie tej męskiej częci wiata.

Po całodniowych przygotowaniach do wczeniej wspomnianej imprezy wszystkie trzy położyłymy się na łóżkach i czekałymy na naszych kolegów z klasy. Przykryte po szyję kołdrami modliłymy się, żeby czasem żaden z opiekunów nie zawitał do naszego pokoju i nie sprawdził czy już jestemy gotowe do spania. Tym razem miałymy szczęcie, ale przez to czekania trochę przysnęłymy. Gdy około północy kto lekko zapukał do naszych drzwi tylko jedna z nas zareagowała:

- Hej, dziewczyny - wyszeptała Kaka - Chyba kto jest pod drzwiami. Hej Marzena, Ewka obudcie się, kto puka. Kaka szybko wyskoczyła spod kołdry i zaczęła potrzšsać nami. Gdy już obydwie byłymy przytomne Kasia na palcach doskoczyła do drzwi i lekko je uchyliła. Za drzwiami stały trzy niewyrane postacie, które szybciutko wepchały się do rodka. To Marek, Krzysiek i Patryk.

- No ..., już mylelimy, że picie - powiedział Marek.

- Nie skšd cały czas czekałymy, już mylałam, że nie przyjdziecie - odpowiedziała Kaka - Co nie dziewczyny?

- Oczywicie - ze wstydem odpowiedziałymy razem z Marzenš.

I tak to się zaczęło. Jak się tego można było spodziewać chłopcy przynieli ze sobš kilka piw i wino. Jak zabawa to zabawa - jak mawia mój kolega. Tak więc wybudzone z płytkiego snu, w trochę wymiętych ubraniach zaczęłymy się o dziwo dobrze bawić.

Z poczštku zabawa zbytnio się nie kleiła, ale po kilku piwach języki zwykle się rozwišzujš i znika wszelkie oniemielenie, nawet u Marzeny. Co prawda o słuchaniu głonej muzyki nie było mowy, ale w tle cichutko brzmiała najnowsza płyta Celine Dion.

Chłopcy opowiadali o swoich różnych ciekawych przygodach z wakacji. Ku mojemu zdziwieniu Patryk okazał się szczególnie ciekawym rozmówcš. Opowiadał jak wraz ze swoimi kolegami z osiedla zaangażował się w działalnoć Amnesty International, jak pomagali w zbiórce na szczytny cel, jakim jest ochrona praw ludzkich i w ogóle. Muszę przyznać, że po tej krótkiej rozmowie podobał mi się nawet bardziej niż Krzysiek, na którego alkohol wpływał trochę negatywnie.

Chłopcy przynieli też ze sobš grę planszowš, co wywołało w nas niepohamowany miech.

- Co, chcecie grać w rozbierany monopol? - pokładajšc się ze miechu zapytała Kaka. Wszystkie trzy byłymy już lekko wstawione.

- Nie, mamy co lepszego, zobaczycie - powiedział Krzysiek - mój brat przywiózł jš ze Stanów. Gra przypomina trochę grę "w butelkę", tylko że jest trochę bardziej ... rozbudowana. - Gdy wycišgnšł plansze z ruchomš wskazówkš, przypominajšcš nieco zegar cienny, wszystkie trzy przysunęłymy się z zainteresowaniem.

- A co można wygrać? - z nutkš ironii i zaciekawienia sama zapytałam.

- Zobaczysz - tajemniczo odpowiedział Patryk.

Na planszy znajdowały się angielskojęzyczne napisy. Kręcšc wskazówkš niczym w Kole Fortuny można było wylosować tajemniczo brzmišce pola: Dotknij Mnie, Pocałuj Mnie oraz Powiedz Mi.

Chłopcy w wielkim skrócie wytłumaczyli nam o co chodzi. Najpierw za pomocš zwykłej butelki losowało się dwie osoby: dziewczynę i chłopaka, a póniej za pomocš wczeniej opisanej przeze mnie planszy losowało się zadanie dla owej pary. Gra sprawiała wrażenie ciekawej, szczególnie dla niezaspokojonych nastolatek po kilku piwach.

- To jak gramy? - zapytał Marek.

Wymieniłymy spojrzenia z dziewczynami. Postanowiłam sobie, że gdy Kasia i Marzena nie będš miały nic przeciwko tej grze to i ja się zgadzam. Kaka miała minę jakby nic przyjemniejszego nie spotkało jš w całym jej życiu, natomiast Marzena trochę się wahała, widać było, że nie jest pewna tego czy chce czy nie. Po chwili namysłu i ona zdecydowała się spróbować. I tak byłymy tam wszystkie trzy gotowe na wszystko (no ... prawie na wszystko).

Przy pierwszym losowaniu miałam strasznš tremę, gdyż oczywicie szyjka butelki jako pierwszš wskazała na mnie, a zawsze wiadomo jak to jest gdy trzeba przecierać szlaki. Na szczęcie partnerem mojej niedoli został Patryk. Zachwycona pokręciłam wskazówkš gry. Gdy wskazówka przestała wirować okazało się, że wylosowalimy pole: Pocałuj Mnie.

Pokój wypełnił się oklaskami oraz pogwizdywaniem, co prawdopodobnie miało nas zdopingować do prawidłowego wypełnienia naszego zadania. Patryk gwałtownym ruchem ręki uciszył swoich kolegów, po czym lekko nachylił się i pocałował mnie ... w policzek.

- Nie, tego nie możemy uznać - powiedział Marek - Nie jestemy przecież w przedszkolu. Chyba nie muszę wam pokazywać jak się to robi.

W końcu wspólnie ustalilimy pewne żelazne reguły, których wszyscy musielimy przestrzegać. Jeli chodzi: po pierwsze o pocałunki, to tylko w usta i nie mogš być krótsze niż 10 sekund, po drugie co do dotykania, to wszędzie, no chyba, że druga osoba nie wyrazi na to zgody oraz postanowilimy, że będziemy to robić tylko za przecieradłem, które rozwiesilimy w rogu naszego pokoju i specjalnie podwietlilimy nocnš lampkš, tak że widać było tylko cień osób, które znajdowały się za przecieradłem.

W drugim losowaniu lepy los wybrał Kakę i Krzyka. A zadanie? Znowu Pocałuj Mnie. Kaka oczywicie przebierała nogami z radoci. Pocałunek był bardzo namiętny i bezspornie przekroczył wymagane 10 sekund.

Podczas następnego losowania znów padło na mnie. Moim partnerem znowu okazał się nieco oniemielony całš tš sytuacjš Patryk. Przy wyborze zadania dla nas okazało się, że mielimy się dotykać przez całš minutę. Zdenerwowanie odebrało mi...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin