ALFA_NOVA_DWA_s_007m.pdf

(44 KB) Pobierz
„ALFA NOVA DWA” – fragment
7.
Na Mazurach są jeszcze takie zaciszne miejsca, gdzie jest tylko las i woda. Coraz trudniej je
znaleźć, ale są. Stella parę lat temu wypatrzyła takie właśnie. Stara, opuszczona gajówka z dużym
obejściem. Jakieś czterdzieści metrów od jeziora, na brzegu którego biegła piaszczysta leśna droga.
A dookoła las. I to nie byle jaki. Kilometrami można było po nim chodzić, często i zabłądzić. Do
wsi był jakiś kilometr drogą, wokół pustka. Szum wiatru w starym lesie i lekka fala na jeziorze.
Tam właśnie zabrał Hall swoją żonę wraz ze szwagierką. Dojeżdżali właśnie piaszczystą
drogą do bramy wjazdowej, starej, drewnianej, zostawionej tu specjalnie, żeby nie rzucała się
zbytnio w oczy. W obejściu był piętrowy dom, zbudowany z cegły oraz stara obora, częściowo
kamienna a częściowo z cegły. Drewniana stodoła też miała już swoje lata. Podwórko było duże,
przestronne, zarośnięte niekoszoną trawą.
Hall otworzył bramę i po chwili wjechał swoim Lexusem na podwórko i zaparkował przy
starej studni. Z samochodu jeszcze, przed bramą, odblokował zdalnie zabezpieczenia elektroniczne,
a teraz przesunął dużą, glinianą i wyszczerbioną donicę napełnioną ziemią, stojącą przy drzwiach,
aby się dostać do panelu sterowania. Wprowadził kody dostępu które mu dała Stella, a dziewczyny
wysiadły z samochodu i wyciągały powoli torby z rzeczami i zakupami.
Piękny las, co, dziewczyny? – spytał i wyprostował się.
Rozejrzał się po obejściu, potem wyciągnął z kieszeni pęk kluczy i otworzył drzwi wejściowe
na zewnątrz. Za nimi były drugie, antywłamaniowe. Do nich także miał klucze. Otworzył je, wszedł
do środka i zdezaktywował alarm.
To co? Jak wam się tu podoba?
No... Może być... – Zuza uśmiechnęła się krzywo. – My jesteśmy dziewczyny z miasta,
Hall...
No tak, tak. Jane? – Hall podszedł do samochodu.
Dobrze, dobrze... – dziewczyny rozglądały się po okolicy. – Las ładny...
To chodźcie do środka. Pownoszę wszystkie nasze graty, pootwieram okiennice, okna też,
trzeba by tu trochę przewietrzyć... – Hall wziął dwie torby podróżne i poszedł do domu. –
Chodźcie.
Myślałam, że to jest jakaś dacza nad jeziorem... – Jane ruszyła za Hallem, a Zuza wzięła
jakąś torbę na ramię.
Ja też... E, dobra...
Nie wybrzydzać mi tu... Wchodźcie do środka. Na razie wszystko wniesiemy tutaj, co? –
Hall postawił na podłodze w sieni torby i zawrócił do samochodu po następne.
Zimno tu – zauważyła Jane, stając na progu kuchni. – Normalnie, czuć stęchlizną. Tej Stelli
nie stać na lepszy domek? Taką starą ruderę kupiła?
Rozpalimy w piecu, to będzie ciepło – odparł Hall, wnosząc kolejne torby. – Wziąłem
śpiwory, bo tak pomyślałem, że ta pościel tu leży z rok, nieużywana... Trzeba by tu przewietrzyć.
Pootwieram okna, a wy się jakoś zorganizujcie, Jane. Jeszcze torby z żarciem i biwakowe...
No, luksusów to tu nie ma... – zauważyła z kolei Zuza.
I tak ma być. To stara gajówka, co ty chcesz...
Kup książkę
Zgłoś jeśli naruszono regulamin