Vaira_s_0099.pdf

(240 KB) Pobierz
Kup książkę
Copyright © Monika Knapczyk, 2018
Tytuły rozdziałów pochodzą z albumu
Cantata mundi
projektu Adiemus, w tłumaczeniu autorki.
Okładka © Patrycja Smaga
Zdjęcie na okładce © Engin_Akyurt / Pixabay.com
Redakcja i skład: Monika Knapczyk
Aby powstała ta książka, nie wycięto ani jednego drzewa.
ISBN
978-83-949246-5-2
Wydanie I
Wszelkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie całości albo
fragmentu – z wyjątkiem cytatów w artykułach i recenzjach –
możliwe jest tylko za zgodą wydawcy.
Wydawnictwo Inspiracje
Puławy 2018
www.mojeinspiracje2017.blogspot.com
moje.inspiracje.2017@gmail.com
Kup książkę
Kochać to nie znaczy patrzeć na siebie nawzajem,
ale patrzeć razem w tym samym kierunku.
Antoine de Saint-Exupéry
Kup książkę
Monika Knapczyk
Vaira
____________________________________________________________________________________________
ROZDZIAŁ 1
PIEŚŃ ŁEZ
Stary człowiek zatacza ramieniem zamaszysty krąg, mówiąc przy tym:
– To wszystko, cała ta ziemia aż po wierzchołki gór, należy do ludu Dahla.
Mogę panu sprzedać, ile pan zapragnie.
Patrzę na jego pobrużdżoną zmarszczkami twarz i splecione w warkocz
włosy, niegdyś czarne, a teraz całkiem siwe. Ten mężczyzna jest wiekowy jak
jego kraj. Należy do tego miejsca duszą i ciałem. Skaliste granie są bruzdami na
jego policzkach, a oddech jest porywistym, mroźnym wiatrem, hulającym w za-
śnieżonych żlebach.
– Chcę tylko tyle ziemi, żebym mógł się tutaj osiedlić – odpowiadam.
– W takim razie na pewno spodoba się panu dom w lesie. Jest w doskona-
łym stanie. Poprzedni właściciele wyprowadzili się zaledwie kilka tygodni temu.
– Proszę mi pokazać ten dom – mówię.
Idę za Indianinem w głąb lasu. Przeprawiamy się przez potok. Stary skacze
po kamieniach jak kozica. Podziwiam gibkość jego ciała i zręczność ruchów,
odziedziczone po przodkach, żyjących tutaj od wieków. Mógłbym być jego wnu-
kiem, pomimo to już jestem zmęczony. Siedzący tryb życia i brak sportu zaczęły
właśnie dawać mi się we znaki.
Tamten nagle odwraca się i pyta:
– Jak panu na imię?
– Arkadiusz.
– Arkadius – powtarza natychmiast w tutejszym dialekcie. – Polubi pan
Nerelię. Każdy zakochuje się w tej krainie, gdy trochę tutaj pomieszka.
Zbywam tę uwagę milczeniem. Przecież już postanowiłem, że zostanę
w Nerelii na dłużej. Może dlatego mam dziwne przeczucie, że kupię ten dom.
Stajemy na skraju polany. Indianin jest niewzruszony jak skała, za to ja
Kup książkę
4
Zgłoś jeśli naruszono regulamin