Ajrun_e_09x9.pdf
(
1651 KB
)
Pobierz
Kup książkę
Keltan Żeglarz
I
Było kilka dni po pełni. Księżyc dopiero wstawał. Słońce
schowało się za ostatnią z fal na tyle dawno, że gwiazdy zdążyły
wypełnić zachodnie niebo. Stary pomost wydał trzeszczący dźwięk,
gdy dwaj jeźdźcy zeskoczyli ze swych wierzchowców na deski.
– Jak możesz...
– Stękasz znowu jak stary osioł. Buziaczku, jadę. Taką
podjęłam decyzję.
– Mnie chodzi jedynie o kredyt. Znowu kredyt. Przysięgam, to
jedynie o kredyty tutaj chodzi. Jedź chociaż i na kraj świata, ale jak
można wydawać pieniądze, których brak. Tu logiki nie ma i sensu.
– Zapewniam cię, że bez pieniędzy podróżować można...
– Ci ludzie zawrócili ci w głowie. Listy przesyłacie sobie od
dawna. Przymykam na to oko i co mnie spotyka? Wszyscy
ponosimy ciężar twoich decyzji. Te pieniądze, które zobowiązujesz
się im oddawać, skądś wspólnie będzie trzeba wydobyć.
– Zapewniam cię, po wizycie w Szrama już zawsze będziemy
mieć mnóstwo pieniędzy.
Keltan Remu otrząsał się powoli z nadmiaru emocji. Fale
spokojnie oddychającego oceanu działały kojąco. Wiedział, że rano
temat jej wyjazdu powróci tak samo, jak powracał każdego
poprzedniego dnia, jednak tego wieczoru morska bryza wygrała
z logiką.
– Kocham cię, ten ciężar jednak coraz mocniej ciśnie mnie do
ziemi. Trudno pogodzić się z twoją decyzją, bo podejmujesz ją
wbrew moim radom. Podważasz nasz sojusz – przerwał milczenie,
tym razem ostrożniej ważąc słowa.
Kup książkę
– Masz mnie za kogoś, kto dawno już odszedł. Nasz sojusz
jest dla mnie ważny, tak jak i dla ciebie. Ale mam też swoje
marzenia – odparła.
Oboje patrzyli na księżyc, który wspinał się nad wydmy. Na
horyzoncie migotały światła portu Sunsandry. Remu objął La Rin
i przyciągnął do siebie, podczas gdy konie bezgłośnie ubijały
kopytami piasek.
– La Rin... Sojusz z tobą to wyzwanie.
– Jestem La Rin. Cóżżeś myślał, śmiałku, o sojuszach z moim
rodem? – jej głos drwił, ale pobrzmiewające w nim ciepłe tony były
słodkie niczym owoc dojrzały w górskim sadzie. – Jestem
największa, najdostojniejsza. Moje czary są potężniejsze od czarów
każdej z tych, które mienią się córkami szeptu. Po powrocie ze
Szrama czekaj na mnie, śmiałku, bo przywiozę stamtąd wiedzę
jeszcze potężniejszą – wyszeptała, jej ciało zadrżało zaś niemal
boleśnie, gdy ostatnie słowa opuszczały usta.
Remu przyciskał kobietę do siebie. Znał już ten stan. Mroził
jego wnętrzności, zatrzaskiwał kolejne drzwi. Gdzieś tam wciąż
kryła się mała Rin, ta, którą poznał dawno temu. Tę Rin kochał, ale
coraz mniej ścieżek stało do niej otworem.
– Jestem z tobą – przemówił cicho. Pocałował jej czoło
i wspiął się na wierzchowca. Wyczerpanie spowodowane kłótnią
pozwoliło na chwilę zapomnieć o różnicy zdań. Konie ruszyły
ochoczo, jeźdźcy zaś spoglądali ukradkiem na siebie, sprawdzając,
czy potrafią kontynuować rozmowę, nie wywołując kolejnego
sporu. Oboje milczeli, aż prowadząca od plaży uliczka zaprowadziła
ich między pierwsze zabudowania. Rytmiczny ruch unoszących się
w siodłach bioder uspokajał nerwy.
Jechali przedmieściem, drogą wiodącą z rybackiej przystani.
Remu widział dostatnie obejścia i czyste klany na opalonych
w słońcu karkach. Doskonale zdawał sobie sprawę, iż wieczór to
czas na odpoczynek, na wspólny posiłek i zabawę z dziećmi. Gdzieś
na dnie pozostawała jednak wciąż tląca się obawa: Szrama.
Kup książkę
Keltan starał się dotrzeć do źródeł swoich wątpliwości, po raz
nie wiedzieć który przypominał więc sobie wizytę po drugiej stronie
oceanu. Latające maszyny robiły na nim nikłe wrażenie. Obrzędy po
kilku dniach wywołały znużenie. Widział ludzi pragnących osiągnąć
oświecenie, rozmawiał również z tymi, którzy przerwali praktyki.
Wyrobił sobie na temat Szrama opinię, która była krańcowo
odmienna od zachwytu Rin. Jej śmiech był jednak wciąż tak samo
perlisty...
– Haj, kolego, łotrzyku, widzę, żeś obrabował dziś sprytnego
rybaka – rozluźniona sojuszniczka zaczepiała właśnie patroszącego
rybę młodzieniaszka, który siedział przed solidną chatą z desek
i filetował okazałą randu. – Szepnę słówko, może wezmą cię na
pazia. Pod warunkiem, że wyszykujesz tę rybkę lepiej niż mój
kucharz – uwielbiała zagadywać do obcych, zwłaszcza gdy byli
nimi przystojni chłopcy. Ten był wyjątkowo ładny. Miał jasne
włosy, a jego oczy sprytnie spoglądały spod długich rzęs. Remu bez
zazdrości przyglądał się scenie. To była Rin, którą kochał.
– Zwą mnie Bali Kan – odezwał się młodzik.
La Rin powstrzymała konia. Uważniej popatrzyła na chłopca,
zwlekała jednak z odpowiedzią. Wahała się najwyraźniej, co zrobić
z uroczym przedstawicielem lokalnej społeczności.
– Dobrze sprawiam ryby, ale jeszcze lepiej śpiewam – ten
odważnie spoglądał właśnie na Remu, który kiwnął w jego stronę
głową.
– Dawaj, człowieku, jesteśmy spragnieni zabawy – Rin
potrafiła podejmować błyskawiczne decyzje. Zeskoczyła
z wierzchowca i wycelowała palcem w uchylone drzwi chaty. –
Rybę może sprawić twoja mama.
Keltan posłusznie poszedł w ślady towarzyszki. Już wiedział,
do kogo należy ten wieczór. Gdy jego stopy dotknęły ziemi,
dostrzegł, iż w wejściu do domu pojawiła się postać; lekko
przygarbiony mężczyzna przyglądał się gościom zza wpół
otwartych drzwi. Jego nieśmiała postawa była zgoła odmienna od
Kup książkę
Plik z chomika:
P.Kuba-47
Inne pliki z tego folderu:
666_do_mroku_e_c0fc.pdf
(1298 KB)
Ajrun_e_09x9.pdf
(1651 KB)
Armadillo_e_0o0z.pdf
(1781 KB)
Anara_e_138d.pdf
(1443 KB)
Drugi_swiat_Syn_Rzeznika_s_002h.pdf
(7525 KB)
Inne foldery tego chomika:
Administracja
Afryka
After Effects
Agile - Programowanie
AJAX
Zgłoś jeśli
naruszono regulamin