Wędziagolski K. Pamiętniki (sł. kopia).pdf

(16822 KB) Pobierz
karol
wędziagolski
wojna
i
rewolucja*kontrrewolucja*
bolszewicki
przewrót*warszawski
epizod
GRYF
warszawska
oficyna
wydawnicza
1989
Z
SERII:
OBLICZA
ROSJI
Tom
2
Opracowanie
graficzne
J.
Z.
Copyright
Polska
Fundacja
Kulturalna
1981
Vyd.
I
-
Polska
Fundacja
Kulturalna,
Londyn
1972
Uyd.II
-
Polska
Fundacja
Kulturalna,
Londyn
198~
Vyd.HI
/pierwsze
krajowe/
-
Gryf
Warszawska
Oficyna
Wydawnicza
1989
r.
Książkę
napisała
Barbara
Toporska
na
podstawie
zbioru
esejów,
przeplatanych
wspomnieniami,
układając
z
tego
pamiętnik
chronolo­
giczny,
przeplatany
dokonanym
przez
siebie
wyborem
najciekawszych,
jej
zdaniem,
refleksji
publicystycznych
na
temat
bolszewickiej
rewolucji,
przekładając
"wędziagolski"
na
polski
i
uzupełniając
relację
odnośnikami.
Sa
jej
życzenie
jej
nazwisko
nie
zostało
iwiaocznione
na
książce,
ponieważ
wydni
',
**
nie
chciał
zwlekać
z
drukiem
u
oczekiwaniu
na
konieczną
jej
zdaniem
autoryzację
auto­
ra
wspomnień.
Oryginał
pracy
Uędziagolskiego
pt.
"Hojna
i
rewolucja'’,
znajduje
się
w
archiwum
Instytutu
im.
Józefa
Piłsudskiego
V
Ameryce.
J.
Mackiewicz,
8.
Toporska
-
"Droga
Pani",
Kontra,
Londyn
1984
Część
I
WOJNA
I
REWOLUCJA
NIEFRASOBLIWE
POCZĄTKI
L
IPIEC
(starego
stylu)
1914
roku,
jak
zwykle
pogodny
i
upalny,
rozpoczął
się
w
Petersburgu
pod
znakiem
ogór­
kowej
nudy,
urozmaicanej
od
kilku
dni
niegroźnymi
jak
się
wydawało
awanturami
strajkującego
proletariatu
stolicy.
Trochę
bardziej
ożywiło
się
po
przybyciu
wysokiego
goś­
cia
z
Francji,
aczkolwiek
barykady
z
wagonów
tramwajo­
wych,
powywracanych
do
góry
kołami
w
poprzek
wielu
ulic
na
przedmieściach,
psuły
nieco
nastrój
uroczystości
na
cześć
prezydenta
Raymond
Poincare.
„Stan
wzmocnionej ochro-
ny“,
zarządzony
w
stolicy
i
okręgu
stołecznym,
też
nie
do­
dawał
uroku
sojuszniczym
manifestacjom.
Lecz
w
centrum
miasta,
na
wspaniałych
pałacowych
bulwarach
panował
spo­
kój,
przeto
programowa barwność
alianckiej
gościnności
i
serdeczności
niczym
nie
była
zmącona.
W
pałacach
przyjmo­
wano
i
bawiono
się,
symulując
wielkoświatową
obojętność
dla
burzącej
się
czerni.
I
tak to
sobie
trwało,
trochę
drama­
tycznie,
na
zewnątrz
niefrasobliwie
i
całkiem
dyplomatycz­
nie,
już
przy
odgłosie
pomruków
nadciągającej
nawałnicy,
będących
echem
kilku
strzałów
w
dalekim
Sarajewie.
Coraz
bardziej
gorączkowe
i
sprzeczne
telegramy
roznosiły
po
świecie
złe
nowiny.
Pogodnym
niebem
leciały
tam
i
z
po­
wrotem
dyplomatyczne
noty,
krzyżując
się
w
obojętnym
błękicie,
lub
goniąc
jedna
drugą,
raz
warkliwymi
słowami
o
ojczyźnie
i
honorze,
to
znów
frazesami
o
pokoju,
dla
po­
koju,
w
imię
pokoju,
w
obronie
powszechnego
pokoju
...
Gdyby
w
owym
czasie
zwykły
szary
człowiek
ulicy
zapy­
tał,
czemu
wybuchła
wojna,
gdy
wokół
wszyscy
wzywali
do
pokoju,
i
otrzymał
odpowiedź,
że
wojny
pragnął
cesarz
Nie­
miec,
albo
kanclerz
Austro-Węgier,
albo
stryj
rosyjskiego
cara
(W.
Ks.
Mikołaj),
albo
jak
niektórzy
twierdzili
7
piękne
czarnogórskie
królewny,
podniecające
mężów
do
obro­
ny
pokrzywdzonej
Serbii,
nie
przyjąłby
takiego
wyjaśnienia
za
przekonywające.
Ponad
wszystkim
bowiem
panował
na­
strój
mistycznego
urzeczenia,
że
wojna
musi
być,
gdyż
staje
się
z
wyroku
losu.
W
metafizyczne
pochodzenie
wojny
wie­
rzono
niemal
powszechnie.
Dla
Polaka
była
ona
wysłucha­
niem
modlitwy
Mickiewicza
„o
wojnę
ludów
.
**
A
jednak
ogłoszenie
mobilizacji
wywołało
wstrząs.
W
oso­
bisty
los
każdego
mężczyzny
w
wieku
poborowym
i
jego
ca­
łej
rodziny
wtargnął
nieustępliwy
przymus
obowiązku,
któ­
ry
był
dotychczas
dalekim
paragrafem,
niemal
abstrakcją,
a
naraz
stawał
się
brutalną
przemocą,
wywracającą
normalny
porządek
prywatnego
życia
kilkudziesięciu
milionów
ludzi.
Z
dnia
na
dzień
przestawała
istnieć
ich
dumna
nietykalność
i
w
oczach
miała
maleć
ich
umowna
wartość
według
do­
tychczasowego
wysokiego
kursu
ustalonego
przez
wiek
XIX,
Pomimo
to,
widu
się
spodziewało,
że
wojna
ta
zwiastuje
lepsze
jutro.
Tylko
nieliczni
przeczuwali
już
wtedy,
że
roz­
począł
się
nowy
i
krwawy
rozdział
historii,
jako
wstęp
do
epoki,
którą
wkrótce
kilku
szaleńców
proklamuje
jako
epokę
powszechnej
szczęśliwości
i
sprawiedliwości.
Tymczasem
ta,
która
przemijała
przypieczętowana
czarnym
słowem
mobi­
lizacja
na
czerwonych obwieszczeniach
rozklejanych
na
ścianach
domów,
była
etapem
budowania
szczęśliwości
względnej,
czyli
realnej
i
prawdziwej,
gdyż
inna
nie
istnieje.
Naraz
i
dla
mnie
rozpoczął
się
nowy
etap
życia,
prze­
kreślający
na
zawsze
wszystko,
co
było
przedtem.
Przydzielono
mnie
do
sztabu
XVIII Korpusu
Armii
w
randze
wojskowego
urzędnika
ostatniej
czy
przedostatniej
klasy.
Dość
łatwo
i
szybko
poradziłem
sobie
z
moją
urażoną
ambicją,
dotkniętą
nie
tyle
w
osobistych
aspiracjach,
co
bar­
dziej
z
szacunku
dla
kilku
pokoleń
polskich,
i
jednego
ro­
syjskiego,
huzarów,
którzy
chyba
stęknęłi
w
swoich
grobach
na
taki
despekt
wnuka,
prawnuka
i
praprawnuka.
Pokona­
łem
szybko
wyrzuty
hłazarskiego
honoru
przewagą
moich
demokratycznych
i
radykalnych
argumentów
i
psychoanali­
tycznie
wywnioskowałem,
że
widocznie
nie
jestem
stworzony
8
Zgłoś jeśli naruszono regulamin