Georgie Lee - Business of Marriage 04 - Odzyskać miłość.pdf

(1118 KB) Pobierz
Georgie Lee
Odzyskać miłość
Tłumaczenie: Małgorzata Hesko-Kołodzińska
ROZDZIAŁ PIERWSZY
Londyn, 1825 rok
Co za drań! Co on tutaj robi?
Jane Rathbone mocno zacisnęła pięści i zatopiła spojrzenie w
mężczyźnie, który niegdyś był jej narzeczonym. Milton Charton stał
po drugiej stronie domu aukcyjnego. Wyglądało na to, że przyszedł
sam, bez potulnej, banalnej żony.
– Rozpoczynamy licytację budynku przy Fleet Street, w którym
do niedawna mieścił się sklep tytoniowy wraz z mieszkaniem –
ogłosił prowadzący aukcję. – Kto oferuje cenę wywoławczą?
Milton podniósł rękę. Jane poczuła, jak dławi ją pragnienie
zemsty. Skoro ten człowiek chciał kupić budynek, to ona zamierzała
pokrzyżować mu plany. Bez wahania uniosła dłoń, aby podbić cenę i
skupić na sobie uwagę całej sali, w tym Miltona.
Przedsiębiorcy z osłupieniem spojrzeli na Jane, a Milton szeroko
otworzył oczy, po czym przeniósł wzrok na licytatora.
– Co ty wyprawiasz? – wyszeptał Justin Connor, raczej
rozbawiony niż oburzony.
Stał obok, w towarzystwie jej brata, Philipa Rathbone’a, który
nosił się z zamiarem zakupu magazynu blisko Tamizy. Z braku
ciekawszych zajęć, Jane postanowiła wybrać się z nimi na aukcję.
– Uczestniczę w licytacji nieruchomości – odparła tak lekkim
tonem, jakby kupowała nowy czepek.
Szczęśliwym trafem, parę minut wcześniej Philip odszedł
porozmawiać
ze
wspólnikiem
i
nie
mógł pokrzyżować jej
spontanicznych planów. Od ubiegłego roku, gdy Jane stała się
pełnoletnia, brat nie mógł już kontrolować jej części odziedziczonego
majątku.
Nie oznaczało to jednak, że przestał się wtrącać w jej wydatki.
Na szczęście, gdy był zajęty, wydawała pieniądze wedle własnego
uznania, a teraz postanowiła zainwestować w nieruchomość.
– Jak mniemam, twoje nagłe zainteresowanie budynkiem nie ma
absolutnie nic wspólnego z Miltonem Chartonem – zauważył Justin z
chytrym uśmieszkiem na ustach.
– Wręcz przeciwnie, moje zainteresowanie ma z nim
bezpośredni związek – odparła bez ogródek.
Nie obchodziło jej, że kupuje dom o złej reputacji ani co sobie
pomyśli Philip, kiedy wróci. Milton nie mógł wygrać licytacji.
– A zatem w żadnym razie nie zamierzam cię powstrzymywać. –
Justin wskazał żylastego mężczyznę w binoklach, który właśnie
podbił stawkę.
Milton ponownie podniósł rękę. Jane bez wahania powtórzyła
ten gest, udając, że nie obchodzą jej pełne dezaprobaty spojrzenia
licznie zgromadzonych na sali dżentelmenów. Ignorowała ich,
podobnie jak ignorowała ich synów, gdy szydzili z jej śmiało
wygłaszanych opinii. Tak samo nie zwracała uwagi na żony i córki
tych wszystkich mężczyzn, kiedy plotkowały po nieoczekiwanym
ślubie Miltona z Camille Moseley.
Prowadzący wymieniał coraz bardziej zawrotne sumy, aż w
końcu na placu boju pozostali tylko Jane i Milton. Tym razem Milton
wyraźnie się zawahał, nim ponownie uniósł rękę.
Prawie go mam.
Jane stłumiła uśmiech triumfu i natychmiast podbiła stawkę.
Milton nie miał funduszy na podjęcie rywalizacji, a na dodatek
brakowało mu smykałki do interesów, którą Jane odziedziczyła po
ojcu.
Wiedziała,
że
znajdzie
sposób
na
spożytkowanie
tej
nieruchomości i zarobienie na niej. Mogła jedynie ubolewać, że ludzie
z ukosa patrzyli na młodą damę, która ma chęci i możliwości, by na
siebie zarabiać.
Gdyby spotkała się z akceptacją, zapewne udałoby się jej zyskać
znaczne wpływy na Fleet Street i dorównałaby bratu. A tak była tylko
niezamężną
za wygraną.
– Po raz pierwszy! – zawołał licytator.
Milton rozluźnił zmięty fular i przestąpił z nogi na nogę, jednak
nie zareagował.
Wygrałam.
– Po raz drugi.
ciotką
i
mogła
wyłącznie
w
duchu
gardzić
Miltonem. Jane zalicytowała jeszcze trzy razy, aż w końcu Milton dał
Zgłoś jeśli naruszono regulamin