Reinstalacja iMaca.rtf

(9 KB) Pobierz

Reinstalacja iMaca

 

Kolejny krok to przygotowanie bootowalnego pendrive z macOS Mojave.Instrukcję podawaliśmy.

Teraz mając wszystko zapisane, przeprowadziłem aktualizację wszystkich aplikacji na „starym systemie”, w trybie „Recovery” sprawdziłem dysk, zresetowałem PRAM (CMD+P+Option+R) i SMC (Shift+CTRL+Option przez 10 sekund). Zapuściłem Time Machine oraz dla spokoju ducha sklonowałem jeszcze dysk przez Carbon Copy Cloner. Tu uwaga – zainwestujcie do klonowania w jakiś dysk SSD, bo „szybki dysk HDD na USB 3.0” to jest totalna porażka…

Porobiłem sobie jeszcze screeny z systemu, co miałem zainstalowane, jak ustawiony miałem pasek boczny w Finderze, jakie aplikacje mam w pasku na górze, jak wygląda mój dock — bo potem może okazać się, że coś nam nie działa w naszym workflow, a jak wiadomo, przyzwyczajenie to druga natura człowieka. Zapewne będziecie chcieli mieć podobnie wszystko poustawiane jak przed instalacją.

Mając backup i klon dysku, przeszedłem do sedna. I tutaj wszystko robicie już na swoją odpowiedzialność.

Reinstalacja

Uruchomiłem komputer w trybie Recovery (czyli restart ze wciśniętym CMD+R).

Uruchomiłem Narzędzie dyskowe i usunąłem partycję. Kompletnie. Nie ma sensu bawienie się w nadpisywanie systemu, bo zawsze coś może zostać. Tylko drastyczna metoda może pomóc.

Przy zdejmowaniu partycji ręka mi zadrżała, ale kliknąłem. Chwilę potem miałem założoną nową partycję APFS.

Teraz lecimy z instalacją systemu z pendrive od zera. Zajmuje to niedużo czasu. U mnie było to ok. 10-15 minut.

Po instalacji NIE ODTWARZAŁEM niczego z Time Capsule ani z klonu dysku. Zrobiłem kompletnie czystą instalację. Chodziło mi przede wszystkim o to, aby nie przeniosły mi się żadne błędy z poprzedniej, starej instalacji, która była ze mną przez kilka lat i przynajmniej trzy komputery, a nie wiem czy nie więcej.

Zacząłem od instalacji wszystkich programów, jakie uważam w tym momencie, że są mi potrzebne. Zawsze przecież, w razie czego, będę mógł później doinstalować to, czego nie zainstalowałem teraz. W pierwszej kolejności instaluję „chmury”, aby pobrały się pliki i przede wszystkim baza haseł w 1Password.

Ważne – nie wiem dlaczego, ale Pęk Kluczy, który synchronizuje się przez iCloud, niestety nie synchronizuje się cały. Niby był, ale brakowało w nim wielu haseł np. do kont na FTP. Skopiowałem ręcznie go ze sklonowanego dysku i wszystko dopiero wtedy było na swoim miejscu.

Odtwarzanie Maila – najwięcej problemów

Jak już zainstalowałem wszystkie aplikacje i skończyły mi się pobierać pliki z chmur, zająłem się mailami. Ci z Was, którzy korzystają tylko ze skrzynek IMAP, np. tylko iCloud lub Gmail, to nie będą mieli problemów. Wystarczy w Mail dodać konta i po synchronizacji będziecie mieli to, co poprzednio. Ja jednak miałem bardzo dużo zarchiwizowanych maili, lokalnie na komputerze. Ma to swoje plusy i minusy. Plusy, bo oszczędzamy miejsce w skrzynce w sieci. Minusy, bo maile zajmują nam miejsce na dysku i nie są zbackupowane w sieci. Coś za coś.

Z mailem miałem najwięcej problemów. Okazuje się, że metody, które działały przed laty, czyli przekopiowanie plików z katalogu Biblioteki, w Mojave nie działają. Albo działają, nie wiem dlaczego, tylko połowicznie.

Przekopiowanie pliku com.apple.mail.plist z katalogu Preferences w Bibliotekach użytkownika, powinno przenieść wszystkie konta na nową instalację. Niestety u mnie przeniosło 4 z 7. Gdzie była zapisana reszta, zabijcie mnie, ale nie mam pojęcia. Musiałem je potem dodać ręcznie.

Próbowałem przenieść też katalog Mail z Biblioteki i wkleić do nowej Biblioteki po reinstalacji. I tu był nawiększy zonk. Operacja, która trwała dość długo, bo było to w sumie ponad 70 GB, niczego nie dała poza tym, że zapchała mi dysk. Skasowałem i ponownie przekopiowałem katalog. Próbowałem różnych innych opcji. Nic. Ostatecznie po kilku godzinach bezsensownej walki, Napoleon przypomniał mi, że jest przecież w Mail opcja importu skrzynek. Skorzystałem z niej. Zaznaczyłem katalog Mail z Biblioteki z klona. Niestety w oknie importu wyświetliła mi się lista z dziwnymi nazwami katalogów składającymi się z długich ciągów liter i liczb – nie przypominała w żaden sposób nazw jakie miałem w Mailu w starej instalacji. Zaryzykowałem i zaznaczyłem wszystko. Zaczął się import. Trwał dłużej niż kopiowanie, ale udało się. Import przeniósł wszystkie maile, ale niestety nie do końca w formie, jaką chciałem. Tzn. musiałem poodkrywać, które „dziwne nazwy” zaimportowanych katalogów są nazwami skrzynek z Maila ze starej instalacji. Dziwne, ale grunt, że się udało. Najgorsze, że przekopiowały mi się też całe skrzynki maili, które miałem w sieci w IMAP. Tutaj zajęło mi najwięcej czasu, aby zrobić porządek i pokasować duplikaty i…stare maile jeszcze niektóre z 2003 roku… to jest masakra, ile człowiek gromadzi niepotrzebnych danych. Skasowanie maili uwolniło mi kolejne grube kilka GB na dysku.

Zaryzykowałem i zdecydowałem nie odtwarzać biblioteki iTunes, jaką miałem na swoim komputerze. Już nie pamiętam, kiedy ostatni raz z niej puszczałem muzykę. 99,9% muzyki puszczam z Apple Music w iPhone. W ogóle nie wiem po co mi iTunes… Dzięki temu mam +30 GB wolnego na dysku.

Ostatnia rzecz, której nie zainstalowałem, to pakiet Adobe CS 6, który miałem na dysku od 2012 roku. Niestety nie jest zaktualizowany do Mojave. W ogóle przestał być aktualizowany chyba z ...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin