Przybyszewski Stanisław - Nad morzem.pdf

(311 KB) Pobierz
Stanisław Przybyszewski
Nad morzem
Opracowanie informatyczne: Mirosław Kukla
w ramach Niezależnego Portalu Kultury i Sztuki
Exerim.pl.
Zdjęcie na okładkę: Justyna Diablica.
Exerim 2018
0008-I | 2018-1 | V-PDF
2
Modlitwa
Ty, która w czarne sny moje świetlanymi palcami wplatasz piękność
więdniejących jesieni, blaski okwitłych przepychów, spiekłe farby ogniem
trawionych rajów —
O jasna moja —
wiele bólu się prześniło, odkąd Cię po raz ostatni widziałem, ale wciąż jeszcze
lśni me serce od gwiazd, któreś w me życie rozsiała, wciąż jeszcze rwą się
z krwi mojej błagające ręce ku szczęściu, któreś mi kiedyś w duszy rozpaliła.
Ty, która w ciemnej pomroce cichymi rękami przędziesz mi na zaczarowanych
harfach ciężką zadumę o chwilach rozkoszy, co w morzu tonąc, iskrzą się
na zachodzie krwawą rosą, o nocach, co do ciepłych piersi tulą serca zbolałe
O jasna moja —
już tyle razy słońce zapadło, odkąd koiłaś czarownymi pieśniami smutek mej
duszy, a wciąż jeszcze widzę w ciemnej pomroce Twe oczy, jak się żarzą
w nieziemskim zachwycie, i jasną rękę widzę, jak się ku mnie wysuwa
i w płonącym krzyku chwyta za moją.
Ty, która mi burz noce na dni pogody przemieniasz, w głębiach snu zagaszasz
czary jawu, w bezbrzeżne dale odsuwasz pobliża — która mi w sercu błędne
ognie rozpalasz i czarne kwiecie ku życiu niecisz —
O jasna moja —
3
już tysiąc razy świat się przeobraził, odkąd Twe ostatnie spojrzenie chłonęło
gasnące blaski mej duszy, a wciąż jeszcze widzę Twą drobną twarz dziecka
i złotą koronę jedwabnych włosów wokół twej skroni, widzę, jak dwie łzy
spłynęły w blady uśmiech, co tlał na Twych ustach, i słyszę, jak głos Twój
ciemną skargą się krwawi.
Ty, która mi rozrywasz pieczęcie wszelkich tajemnic — i czytasz runy ukrytych
sił, a po wszystkich szałach mego życia roztaczasz się tęczą łaski od jednego
nieba do drugiego —
nigdy jeszcze nie wichrzyły się taką burzą gwiazdy moje, nigdy jeszcze nie
płomieniała jasność, co Twą skroń wieńczy, tak krwawymi błyski, jak teraz,
kiedyś mi w morze zapadła.
Przed Twe nogi rzucam gwiazdy moje, stopy Twe oplatam snów mych
czarnych kirem, a w ręce Twoje kładę me serce — me serce.
4
Rapsod pierwszy
Byłem królem!
Bezkresne było państwo moje, a bez granic potęga moja.
Dziś siedzę na złomach skał, patrzę na morze i myślę o Tobie.
Morze się pieni, u nóg mych łamią się z głuchym łoskotem olbrzymie fale,
a noc tak ciemna i dżdżysta.
Zamykam oczy i słucham.
I słyszę tajemny szum — wzmaga się i opada; chwilami słyszę go gdyby
zbłąkane echo z nieskończonych oddali, to znowu wre mi w uszach gdyby
kipiący war zatorów. I nie wiem, czy to we mnie, czy poza mną ten straszny
głos burzy?
I czuję, jak szum ten staje się czarnym jękiem mej duszy. Czuję, jak zapuszcza
korzenie w najtajniejsze głębie mego serca, jak rośnie, jak naraz rozkwita
w wielki kwiat boleści. A śmieje się dziko, śmieje się zgrzytem upiorów,
rozgałęzia się w krzew, wrasta w każdy mój nerw, ssie rozkosz z mego bólu,
kipi radością nad mą niemocą, rozdziera światło mych oczu, tak że cały świat
migoce gdyby krwawy szmat purpury i w ognistych łzach się rozkrapla.
Sam jestem na świecie. Sam jedyny. Sam, bo stoję ponad wszelką burzą
i bólem. Na szczycie najwyższych gór stoję w odwiecznym śniegu, odziany
w najtajniejsze dale życia, i widzę, jak się przestrzenie rozszerzają, a cisza
wokół mnie jako jedyny wir, który wszystko pochłania i moje dziś i moje jutro,
5
Zgłoś jeśli naruszono regulamin