Terry Eagleton - Teoria literatury. Wprowadzenie.pdf

(8934 KB) Pobierz
Terry Eagleton
Teoria literatury
Wprowadzenie
WYDAWNICTWO ALETHEIA
Terry Eagleton
Teoria literatury
Wprowadzenie
Przełożył
Bogdan Baran
*
WYDAWNICTWO ALETHEIA
WARSZAWA 2015
S P IS T R E Ś C I
Przedmowa do wydania jubileuszowego .................................
Przedmowa do wydania drugiego ............................................
Przedmowa .................................
Wprowadzenie. C zym jest literatura? ......................................
1. Narodziny literatury angielskiej ...........................................
2. Fenomenologia, hermeneutyka, teoria recepcji ..................
3. Strukturalizm i semiotyka ....................................................
4. Poststrukturalizm
.................................................................
9
15
17
19
37
79
119
159
187
235
261
289
297
5. Psychoanaliza .......................................................................
Zakończenie. Literaturoznawstwo polityczne
........................
Posłowie ...................................................................................
Bibliografia
Indeks osób
..............................................................................
.....................................
PRZEDM OW A
DO W Y D A N IA JU B ILE U SZ O W E G O
Książka ta ma już ćwierć wieku, a jeśli wydaje się nawet starsza, to
zapewne dlatego, że tak w iele się wydarzyło od czasu jej publikacji.
Jedna taka zmiana polega na tym, że teoria literatury nie zajmuje już
naczelnego miejsca, jakie zdawała się zajmować 25 lat temu. K iedy
ta praca powstała, teoria ta, jak ostatni film Jean-Luc Godarda, była
nowa, obca, subwersywna, enigmatyczna i ekscytująca. Niektórzy
studenci nadal słusznie uważają ją za taką, ale tak jak minął szok
sztuki modernistycznej i, według słów Fredrica Jamesona
Ulisses
Joyce’ a zaczął sprawiać wrażenie konwencjonalnej opowieści, tak
też literaturoznawstwo nie jest już czymś tak szczególnym jak daw­
niej. Istotnie, jak piszę niżej w
Posłow iu,
w ostatnim czasie byliśmy
świadkami narodzin jakby antyteorii - choć o zainteresowaniach te­
oretycznych. Tym różni się od zwykłych filisterskich obiekcji wobec
teorii, które na ogół dają wyraz raczej niechęci niż argumentom.
C zy w ięc teoria uległa „instytucjonalizacji” ? N ie odpowiemy,
jak sądzę, poprawnie na to pytanie, jeśli będziem y brać słowo „in ­
stytucjonalizacja” w czysto pejoratywnym sensie. To, że teorię po­
wszechnie wykłada się w instytucji akademickiej, należy pochwa­
lać, a nie potępiać jako rodzaj lichej kapitulacji. Pewne rzeczy zm ie­
niły się na lepsze w tym w zględ zie od czasu, kiedy na początku lat
70. X X wieku wykładałem co tydzień marksizm w Oksfordzie na
zasadzie nieformalnych sesji, których nawet nie ogłaszano w uni­
wersyteckim rozkładzie zajęć; spotykały się one z dezaprobatą m o­
ich kolegów i funkcjonowały nie tyle jak zw ykłe seminarium, ile
jako swego rodzaju schronienia dla ideologicznie sponiewieranych
10
Teoria literatury
studentów. Większość studiujących literaturoznawstwo m oże teraz
oczekiwać jednego lub dwóch kursów teorii, co oczyw iście jest
warte pochwały.
M o żliw e jednak, że w innym jeszcze sensie faktycznie
je s t
to
rodzaj kapitulacji, a przynajmniej kłopotliw y kompromis, jako że
teoria nigdy nie zamierzała zajm ować miejsca obok w ykładów o ka­
nonie literatury jako jeszcze jeden produkt mający wabić klienta na
intelektualnym rynku. Postrzegać teorię w ten sposób to dezinter-
pretować jej naturę. Teoria w najlepszym przypadku stawia pytania
tym innym dziedzinom, a nie koegzystuje z nimi potulnie jako op­
cja jedna z wielu. N ie dostarcza po prostu nowych metod badania
utworów literackich, lecz pyta o naturę i funkcję literatury i instytu­
cji literackiej jako takich. N ie zaopatruje nas zwyczajnie w jeszcze
bardziej wyrafinowane metody badania kanonicznych tekstów, lecz
wnika w samo pojęcie kanoniczności. N ie ma na celu pomagania
nam w rozpoznawaniu, co utwory literackie znaczą i na ile są war­
tościowe, lecz bada nasze zdroworozsądkowe rozumienie, czym
w ogóle jest „znaczyć” , i pyta o kryteria, za pom ocą których oce­
niamy sztukę literacką. Umieszczając wykład z teorii obok wykładu
o symbolice księżyca u D.H. Law rence’ a, popełnia się tak zwany
przez filo zo fó w błąd kategorialny. Przypom inałoby to studiowanie
Marksa po prostu jako pewnej odmiany socjologii bez świadomo­
ści, że marksizm jest także krytyką samego pojęcia socjologii. Już
z racji swej struktury akademia skłania do tego rodzaju mylenia po­
jęć. N iczym straganiarz wykłada czasem obok siebie rzeczy niepo­
równywalne.
Zatem w łaściw ie zrozumiana teoria literatury jest rodzajem me-
tadyskursu. N ie występuje jako jeden z w ielu sposobów m ówienia
o literaturze, lecz zajmuje krytyczną postawę wobec innych form
analizy krytycznej. W szczególności skłania się do podejrzeń, że
w iele z tego, co one m ówią, rodzi rozmaite pytania. K rytycy m ogą
pytać, czy dana zmiana narracji jest efektywna, ale narratologo-
w ie chcą w iedzieć, czym w ogóle jest to dziwne zw ierzę zwane
narracją, i nie pozw alają się zbyć naszym intuicyjnym poczuciem,
że każdy potrafi rozpoznać opowieść, gdy tylko się z nią zetknie.
G dy krytyk wyodrębnia, powiedzm y, Jungowski w zorzec w p o w ie­
Zgłoś jeśli naruszono regulamin