Wańkowicz Melchior - Dzieje rodziny Korzeniewskich (1944).pdf

(3573 KB) Pobierz
MELCHIOR
WAŃKOWICZ
DZIEJE
RODZINY
KORZENIEWSKICH
MELCHIOR
WAŃKOWICZ
DZIEJE
RODZINY
KORZENIEWSKICH
Published
in
the
United
States
by
the
N
ational
C
ommittee
of
A
mericans
of
P
olish
D
escent
,
I
nc
.
105
East
22nd
Street
New
York,
N.
Y.
PRINTED
IN
THE
U.
S.
A.
MELCHIOR
WAŃKOWICZ
urodzony
w
1891
w
Kąłuży-
cach
(Mińszczyzna).
Gimnazjum,
w
Warszawie
(udział
w
strajku
szkolnym
1905).
Uniwersytet
w
Krakowie,
Wydział
Prawny
i
Historja.
Praca
w
POW
na
Wschodzie.
Udział
w
wojnie
Polsko-Ro­
syjskiej.
Autor
„Szczenięcych
Lat”
(pamiętniki)
„Strzępów
Epo­
pei”
(walki
o
Niepodległość
na
Wschodzie),
„Kościołów
w
Me­
ksyku”
(reportaże
z
czasów
krwawych
prześladowań
katolicy­
zmu
w
Mteksyku),
„Opierzonej
Rewolucji”
(Rosji
Sowieckiej),
„Na
Tropach
Smętka”
(książka
o
Prusach
Wschodnich,
su­
rowo
zakazana
w
Niemczech),
i
„Sztafety”
(książka
o
dorobku
pierwszego
dwudziestolecia
w
Niepodległej
Polsce
i
o
Central­
nym
Okręgu
Przemysłowym).
Wańkowicz
był
przez
pewien
czas
na
Bliskim
i
Środko­
wym
Wschodzie
jako
korespondent
wojenny
Polskich
Sił
Zbroj­
nych.
Tam
właśnie
zostały
napisane
„Dzieje
Rodziny
Korze­
niewskich”,
oparte
całkowicie
na
faktach
autentycznych
i
sprawdzonych,
gdzie
jedynie
nazwiska
prawdziwe
zostały
za­
stąpione
na
inne,
ze
względu
na
bezpieczeństwo
osób,
które
pozostały
w
Rosji.
W
tej
chwili
Wańkowicz
jest
razem
z
woj­
skami
polskimi
na
froncie
włoskim.
SECOND
EDITION
JUNE
1944
DZIEJE
RODZINY
KORZENIEWSKICH
To
było
w
Ognisku
Polskiego
Czerwonego
Krzyża
w
Te­
heranie.
Zjadłem
kolację
i
przeglądałem
pisma.
Goście
się
rozchodzili
i
poczynało
się
robić
pusto.
Młoda
dziewczyna
siedząca
przy
kasie,
skończyła
ob­
liczać
obrót
dzienny
i
spojrzała
parokrotnie
na
mnie
w
sposów
niezdycydowany.
Czułem,
że
chce
coś
mi
po­
wiedzieć.
Pod
jakimś
pretekstem
podszedłem
do
kasy,
by
jej
to
ułatwić.
Podniosła
na
mnie
oczy:
Czy
pan
mnie
nie
pamięta?
Nie,
nie
pamiętałem.
Skądże
zresztą
może
pan
pamiętać
tłumaczyła
się
nieco
speszona
był
pan
u
nas
w
domu
na
dwa
lata
przed
wojną.
Miałam
wówczas
piętnaście
lat,
byłam
w
szóstej
klasie.
Dał
mi
pan
wtedy
swój
autograf;
napisał
pan
w
nim,
że
chciałby,
żebyśmy
się
poznały
z
Tirlipor-
kiem,
z
którym
jesteśmy
w
jednym
wieku.
Jestem
Ko­
rzeniewska
. .
.
Hanka
Korzeniewska.
Naturalnie,
że
wówczas
przypomniałem
sobie.
Korze­
niewski!
Dzielny
działacz
na
ziemiach
zachodnich.
Spotkaliśmy
się
w
pracy.
Kiedy,
w
dobie
łagodzenia
sto­
sunków
z
Niemcami,
zdecydowano
Związek
Obrony
Ziem
Zachodnich
przemianować
na
Związek
Zachodni,
obu­
rzał
się
na
te
kompromisowości
do
niczego,
jak
mówił,
nie
prowadzące,
był
za
przedłużeniem
zaostrzonego
kur­
su
i
w
konsekwencji
stanowisko
w
Związku
Zachodnim
opuścił,
nie
przestając
jednak
być
jego
czynnym
człon­
kiem.
I
to
wówczas
właśnie,
przyjechawszy
na
zapro­
szenie
Związku
z
odczytem
do
Katowic,
byłem
gościem
państwa
Korzeniowskich.
Znagła
mi
stanął
w
oczach
ten
dom.
Wyraziście.
Jakieś
ciasteczka
wyśmienite
domowej
roboty
i
te
zabawne
buźki
trzech
pensjonarek,
przejętych
z
powodu
„ważnego”
gościa
i
pielgrzymujących
po
autografy.
Takie
same
kozy
jak
moje.
A
wdzięczne
to,
a
przejmujące
się,
a
reagujące.
I
ten
najmłodszy
dziewięcioletni
Jurek,
pytający
rze­
Zgłoś jeśli naruszono regulamin