Isabelle Broom - Moja magiczna Praga.pdf

(989 KB) Pobierz
Isabelle Broom
Moja magiczna Praga
Przekład Barbara Kwiatkowska
Korekta
Renata Kuk
Agnieszka Pyśk
Projekt graficzny okładki
Małgorzata Cebo-Foniok
Zdjęcia na okładce
© kaprik/Shutterstock
© Leonid Ikan/Shutterstock
Tytuł oryginału
A Year and a Day
Copyright © 2016 by Isabelle Broom
All rights reserved.
Wszelkie prawa zastrzeżone.
Żadna część tej publikacji nie może być reprodukowana
ani przekazywana w jakiejkolwiek formie zapisu
bez zgody właściciela praw autorskich.
For the Polish edition
Copyright © 2017 by Wydawnictwo Amber Sp. z o.o.
ISBN 978-83-241-6559-9
Warszawa 2017. Wydanie I
Wydawnictwo AMBER Sp. z o.o.
02-954 Warszawa, ul. Królowej Marysieńki 58
www.wydawnictwoamber.pl
Konwersja do wydania elektronicznego
P.U. OPCJA
Dla Sadie
Śnieg zaczął padać, gdy zrobiło się ciemno, a wraz z nim zapadła cisza. Ta
magiczna, niemal eteryczna cisza, która chyba zawsze towarzyszy
delikatnie prószącym płatkom, jakby wszyscy mieszkańcy świata
zatrzymali się, żeby podziwiać ich piękno.
Jednej osoby śnieg jednak nie poruszył, nawet na niego nie patrzyła. Stała
przy murku na brzegu mostu, z wilgotnym brukiem pod podeszwami butów
i oddechem zamarzającym w ostrym, nieruchomym powietrzu i czuła, że
przyciąga ją ciemna masa wody w dole.
Jakby to było do niej skoczyć? – zastanawiała się. Czy rzeka przebije ją
swoimi lodowatymi palcami, czy ona będzie kaszleć i pluć, i wymachiwać
rękami nad głową; czy może nie poczuje nic prócz ulgi? Ta druga wizja
była rozkosznie kusząca. Ostatnie dni ją wyczerpały, była zmęczona.
Zmęczona zamieszaniem, zmęczona niepewnością i zmęczona bólem.
Usłyszała, że zegar zaczyna bić i zamknęła oczy, a pojedyncze uderzenia
wprawiały w drganie jej wnętrzności z niezamierzoną nieodwołalnością:
odliczanie do beznadziei, symfonia rozpaczy. Śnieg padał teraz mocniej i
nie widziała nic przez łzy.
Wystarczy podnieść nogę, przesunąć ją poza krawędź, ostatni wdech i jeden
skok. W minutę może być po wszystkim.
Wysoko ponad mostem, ponad napęczniałymi od śniegu chmurami, na
niebie wygodnie i dumnie rozsiadł się księżyc. Z góry świat wydawał się
zaledwie kolorowym punkcikiem w oceanie czerni, jasnym kamykiem
życia i miłości, i smutku, i radości. Na moście blask księżyca był wszędzie,
oświetlał pomniki i sprawiał, że plamy rozmazanego złotego blasku lśniły
w ciemności na niebiesko. Śnieg padał dalej.
Zegar uderzył ostatni raz, a z nim przyszła świadomość. Wzięła głęboki
oddech i oparła dłonie na kamiennym murze, żeby przytrzymać się przy
wspinaniu. Ale kiedy jej stopa oderwała się od ziemi, usłyszała krzyk.
To był on. Przyszedł.
1
Megan zwinęła dżinsy w kulkę i cisnęła nimi przez pokój, najmocniej jak
mogła. Uderzyły o ścianę z rozczarowującym głuchym plaśnięciem i
zsunęły się bezwładnie na podłogę, lądując na trzech koszulach i pięciu
parach majtek, które odrzuciła już wcześniej.
W pakowaniu była zawsze dobra i się tym szczyciła. Starannie zwinięte
ubrania, skarpetki wsunięte do butów, przybory toaletowe przelane do
miniaturowych buteleczek i rozsądna ilość wolnego miejsca na zakupy
zrobione w czasie wyjazdu.
Tym razem jednak cholernie się męczyła.
Co zabrać na wyjazd z przyjacielem, który jest mężczyzną, ale nie tym
najważniejszym? Mężczyzną, który pocałował cię po pijaku wieki temu, ale
z którym nie chcesz się więcej całować. Mężczyzną, który zaprosił cię na
wypad do Pragi na zupełnie platonicznych zasadach, ale który z całą
pewnością jest wolny. Mężczyzną, z którym przyjdzie ci spędzić sam na
sam sporo czasu w ciągu pięciu najbliższych dni. Mężczyzną, z którym
będziesz musiała nawet dzielić łóżko.
To było trochę dziwne.
Megan nie chciała słuchać, kiedy przyjaciele mówili jej, że to wszystko
skończy się płaczem. Cholera, nawet matka ją ostrzegała.
– Nie chcę, żeby biedak cierpiał – powiedziała. Jak to mama.
Zbyła ich, mówiąc, że wszystko jest w porządku. Ollie wiedział, że głupi
pocałunek był jednorazowym wyskokiem i że są po prostu przyjaciółmi.
Mimo wszystko, dziwnie.
Powinna zapakować czarną suknię z głębokim dekoltem? Wyglądała w niej
ładnie i lubiła ją nosić, ale czy Ollie nie pomyśli, że to znak, że chce, żeby
Zgłoś jeśli naruszono regulamin