Bard 2 Forteca Lodu i Ognia A5.pdf

(2156 KB) Pobierz
Mercedes Lackey & Ru Emerson
Forteca Lodu i Ognia
Cykl: Opowieści Barda Tom 2
Przełożyła z angielskiego Marta Koniarek
Tytuł oryginały Fortress of Frost and Fire
Wydanie oryginalne 1993
Wydanie polskie 2005
Kto raz został czarnoksiężnikiem, zostanie nim na zawsze.
A przynajmniej tak właśnie mówią elfy młodemu człowiekowi
Gawaine'owi o jego mistrzu, mrocznym elfie Naitachalu. Gawaine
oczywiście im nie wierzy, Naitachal zawsze traktował go dobrze i
szlachetnie, wyjaśniając, że choć był kiedyś mrocznym elfem
czarnoksiężnikiem i zachował mahoniowy kolor skóry swej rasy,
to już dawno porzucił mroczne czary, aby stać się pierwszym
elfim bardem. Choć jednak Naitachal wierzył w każde
wypowiadane przez siebie słowo i choć Gawaine od początku
wiedział, że sytuacja może się skomplikować, jeśli wybierze na
mistrza mrocznego elfa, żaden z nich się nie domyślał, co
przyniesie przyszłość: Gawaine'a kusić będzie, by porzucić elfa, a
Naitachala, by powrócić do czarnoksięstwa.
-2-
Dla Douga (oczywiście)
I dla moich bardzo drogich przyjaciół, lilii Amarilidaceae
- Ru Emerson
-3-
Rozdział 1.
Po raz pierwszy od wielu dni zachodni wiatr ustał, gdy słońce
chyliło się ku horyzontowi. Na skraju Szepczącego Lasu
panowała głęboka cisza. Było tak cicho, że chłopak zajmujący się
dwójką wyczerpanych podróżą koni w stajni z łatwością
rozróżniał głosy dobiegające z gospody „Pod Księżycowym
Kamieniem”, znajdującej się w niewielkiej odległości ku
zachodowi, po drugiej stronie porządnie utrzymanego podwórca -
i pod wiatr. Oczywiście, były to głównie ironiczne, a nawet
sarkastyczne głosy elfów, bowiem „Księżycowy Kamień”
stanowił własność przedstawicieli tej rasy. Od czasu do czasu
ponad pozostałe wybijał się bardziej chropawy głos człowieka.
Gawaine westchnął i uniósł rękę, by wsunąć luźne, długie i
kręcone rude kosmyki z powrotem pod opaskę z materiału, a
potem zabrał się znowu do wyczesywania koni. Jego mistrz
będzie się zastanawiał, gdzie Gawaine się podziewa i czemu
ukończenie tak prostego zadania zajmuje mu tyle czasu.
Ale ja
lubię przebywać w stajni,
pomyślał Gawaine.
Od czterech lat
zajmuję się końmi, wdycham zapach ich i siana i czuję się jak w
domu.
Głośny wybuch śmiechu dobiegający z gospody sprawił, że
Gawaine podskoczył; jego siwek poruszył się, odsuwając
nerwowo, a on odruchowo pogłaskał pokrzepiająco mocne
mięśnie szyi zwierzęcia.
- Już dobrze, Gromie, wybacz, że cię przestraszyłem -
powiedział cicho. - Ale najpierw to oni przestraszyli mnie.
Człowiek nie spodziewa się takiego hałasu z gospody pełnej
białych elfów.
Pewnie znalazło się tam paru ludzi. Choć Gawaine musiał
przewartościować swoje opinie dotyczące białych elfów, gdy
Naitachal przywiózł go do elfiej krainy.
-4-
- Myślałem, że będą... cóż, popatrz tylko na nie, takie dumne i
piękne, takie długowieczne! Wydawałoby się, że wszystkie
powinny mieć także piękne dusze i że skoro dano im tyle czasu,
dobrze go wykorzystają. A tu sprawy mają się tak samo jak
wszędzie indziej, Gromie - wymruczał ponuro. - Kiedyś wszystko
było proste.
Grom, nazwany tak po części przez wzgląd na swoje szare
niczym burza umaszczenie, przede wszystkim jednak z powodu
tego, jak ciężko stąpał, otarł się o Gawaine'a i skubnął go za
włosy. Chłopak zaśmiał się cicho i szturchnął konia, by się
posunął, sam zaś wyszedł z boksu, po drodze klepiąc zwierzę po
zadzie.
Po drugiej stronie stał przynajmniej tuzin koni elfów. Gawaine
uśmiechnął się i westchnął z zadowoleniem. Grom należał do
niego i chłopak szczerze kochał jabłkowitego, silnego siwka o
krótkich nogach, ale te piękności... sprawiały, że robiło mu się
ciepło na sercu, a po plecach przebiegały dreszcze.
- Popatrzcie tylko na te długie nogi, na ten złoty ogon... -
wyszeptał, idąc między boksami. - Och, jaki jesteś wspaniały. -
Koń, o którym mówił, odwrócił głowę, by przyjrzeć mu się spod
gęstych rzęs, a potem znów zaczął spokojnie skubać owies.
Gawaine ponownie westchnął i zawrócił, aby zająć się czarną
Gwiazdą mistrza. Cóż to za mdłe imię dla tak ślicznego
stworzenia, pomyślał. Z drugiej jednak strony mistrz nazwał tak
swego rumaka na cześć jednego z bohaterskich zwierząt z eposu -
co było dość zabawne, kiedy już poznało się flegmatyczną i
nieskorą do podniet naturę Gwiazdy.
Gwiazda przeżuwała, gdy Gawaine ją szczotkował, ignorując
zarówno chłopaka jak i Groma, którego zazdrość sprawiała, że
pielęgnacja innych koni wcale nie była łatwa. Grom chwycił
Gawaine'a za tunikę i pociągnął, a gdy chłopak odwrócił głowę,
by uwolnić ubranie, skubnął go za włosy i ściągnął mu z głowy
-5-
Zgłoś jeśli naruszono regulamin