Ksenia Basztowa
WAMPIRZ PRZYPADKU
Przełożyła Izabela Wiśniewska–Repeczko
Spis treści:
Prolog
Cześć pierwsza. Żywa legenda! Ilość się nie liczy!
Cześć druga. Raz wampir, dwa wampir...
Część trzecia. Wilkołaki po kątach się nie chowają
Cześć czwarta. Obejrzeli Państwo sto pięćdziesiąty siódmy odcinek...
Epilog
PROLOG
O północy nabrzeże było opustoszałe. Jedynie w oddali, skąd dochodziły melodyjne dźwięki koncertu, w oknach czynnych do późna knajpek paliło się jeszcze światło. Słaby wiatr poruszał liśćmi drzew.
Samochód koloru pustynnej nocy powoli zahamował. Rozległ się szmer opon na rozgrzanym asfalcie, a po chwili ktoś bezszelestnie otworzył przednie drzwi.
Niedopalony papieros niczym dogasający meteor rozbłysnął w powietrzu, przeleciał ponad żelazną balustradą i wpadł do wody.
– Nooo? – ze zniecierpliwieniem odezwał się siedzący z przodu mężczyzna. – I gdzie on jest?
– Na pewno zaraz się zjawi... – Kierowca leniwie zakaszlał.
Zaraz potem usłyszał za plecami głosy towarzyszy:
– Zamknij się! Nikt cię o zdanie nie pytał!
– Wybacz, szefie. – Szofer spuścił oczy.
Niebawem rozległ się odgłos kroków, a następnie słabe, stłumione pochrząkiwanie. Uwagę tego, którego nazywali szefem, przykuł nowo przybyły.
– Nooo?
– Wszystko gotowe, szefie – wydusił usłużnie mężczyzna. – Dom jest urządzony według pana gustu. Zastosowaliśmy się do wszystkich zaleceń.
Szef powoli wysiadł z samochodu. Spod marynarki na chwilę wysunęła się koszula barwy krwi.
– Ilu jest ich w mieście?
– Dwóch lub trzech. Wszyscy mieszkają tu od ponad dziesięciu lat.
– Jacyś uczniowie? Kontakty z władzami?
– Miejscowi gliniarze nic o nich nie wiedzą. Jeśli chodzi o uczniów, każdy ma nie więcej niż pięciu, góra sześciu. Ogółem około dwudziestu.
Szef w zamyśleniu oparł się o samochód.
– A co wiadomo na temat tych... kundli? – zapytał po chwili.
– Słyszałem, że zawarli coś w rodzaju...
renfri73