Michaelowi
Aktor gra swoimi bliznami.
Shelley Winters
Nikt nie może przez dłuższy czas
nosić jednej twarzy dla siebie,
a drugiej dla tłumu, nie narażając
się na to, że w końcu sam nie będzie
wiedział, która jest prawdziwa.
Nathaniel Hawthorne, Szkarłatna litera
PROLOG
W dniu wyjazdu goście powinni zwolnić pokój przed południem.
O jedenastej szóste piętro hotelu Lexington już prawie opustoszało. To środkowa część Manhattanu, nawet turyści mają tu napięty plan dnia, wypełniony zwiedzaniem galerii, zakupami w domach towarowych i innymi atrakcjami. Tych, którzy lubią dłużej pospać, obudziły prowadzone po hiszpańsku rozmowy sprzątaczek kursujących do pralni obok windy, by przygotować pokoje na napływ kolejnych gości po południu.
Stojące tu i tam na korytarzu puste tace po śniadaniu wskazują, które pokoje należy jeszcze posprzątać.
Obok drzwi apartamentu z tarasem nie ma tacy.
Codziennie rano do każdego pokoju dostarcza się złożony numer „New York Timesa” z pozdrowieniami od hotelu.
W przypadku apartamentu z tarasem pozdrowienia zostały zignorowane. Nietknięta gazeta leży na wycieraczce. Nad nią na klamce wisi zawieszka z napisem NIE PRZESZKADZAĆ.
Consuela Alvarez zostawia sobie ten apartament na koniec. Wreszcie, gdy wszystkie pozostałe pokoje są już posprzątane, nie może dłużej zwlekać. Krzywiąc się z bólu, który utkwił w krzyżu – tego ranka zmieniła już kilkanaście kompletów pościeli i wyszorowała kilkanaście kabin prysznicowych – puka w drzwi swoim identyfikatorem, woła: „Sprzątanie!” i czeka na reakcję.
Nikt nie otwiera.
Pierwszą rzeczą, jaką zauważa po wejściu do środka, jest zimno. Przez zasłony wpada lodowate powietrze. Cmokając z dezaprobatą, podchodzi do okna i pociąga za sznurek. Pokój zalewa szare światło.
W pomieszczeniu panuje bałagan. Kobieta głośno zamyka okno, robiąc to trochę ostentacyjnie.
Osoba w łóżku się nie porusza.
– Proszę się obudzić – mówi skrępowana Consuela.
Ktoś naciągnął sobie kołdrę aż na głowę. Pod gładką pościelą odznaczają się kontury ciała, przywodząc na myśl coś pogrzebanego pod warstwami śniegu.
Gdy Consuela patrzy na walające się wokół rzeczy – przewróconą lampę, stłuczony kieliszek do wina – nagle dopadają ją złe przeczucia....
renfri73