Niech zyje Polska. Hura! Tom 2 - Andrzej Pilipiuk.pdf

(1016 KB) Pobierz
Antologia
Hura! Niech zyje Polska
Tom 2
2006
Wydanie polskie Data wydania:
2006
Projekt okladki: Dominik Broniek Ilustracje: Grzegorz i Krzysztof
Domaradzcy Wydawca: Fabryka Slow sp. z o.o. www.fabryka.pl e-mail:
biuro@fabryka.pl
ISBN: 978-83-60505-21-2
Wydanie elektroniczne: Trident eBooks
Innemu dane zostalo zwyciezyc,
Wiec czesc zwyciestwu.
Mnie dane bylo lekkoscia zaciezyc
Polskiemu mestwu.
A ja myslalem, ze te lekkosc ptasza,
Skrzydlo zurawi,
Na postrach wrogom w czysta zbroje nasza
Husarz oprawi.
Palec na ustach, a coz komu na tem,
Indziej to widza,
Tu sluszna milczec, zobaczym za swiatem,
Kogo zawstydza.
Do zobaczenia, rycerze, poeci,
Medrce, prorocy;
Do zobaczenia! Przelatujmy, dzieci,
Jak gwiazdy w nocy.
Teofil Lenartowicz
Do* [Cypriana Norwida] Andrzej Pilipiuk [1974]
Debiutowal w 1996 roku opowiadaniem Hiena (“Fenix”).
W ciagu ostatnich pieciu lat wydal szesc powiesci: Kuzynki, Ksiezniczka,
Dziedziczki (tworza trylogie), Ucieczka, Obce sciezki (cykl Norweski
dziennik), Operacja Dzien Wskrzeszenia oraz zbiory opowiadan: Kroniki
Jakuba Wedrowycza, Czarownik Iwanow, Wezmisz czarno kure… Zagadka
Kuby Rozpruwacza, Wieszac kazdy moze, 2586 krokow. Jest wspolautorem
podrecznika do WOS dla gimnazjum pt. Blizej swiata. Dorywczo zajmowal
sie publicystyka popularnonaukowa.
Dziesieciokrotnie nominowany do Nagrody im. Janusza Zajdla. Otrzymal ja
raz, za opowiadanie Kuzynki (2002). Dwukrotnie nominowany do Slakfy.
W Czechach wydano cztery tomy jego opowiadan o Jakubie Wedrowyczu i
powiesc Kuzynki, a pojedyncze opowiadania ukazywaly sie po czesku,
litewsku i rosyjsku.
Jedyny w fandomie poszukiwacz meteorytow. Andrzej Pilipiuk Bunt
szewcow
Nadchodzi wczesny jesienny zmierzch. Zapalam galazke bukszpanu.
Kresle okrag wokol siebie, oczyszczajac przestrzen, w ktorej bede pracowal.
Zataczam drugi, mniejszy, by wypalic zlo mogace przeszkadzac mi w pracy.
Zataczam trzeci, by oczyscic narzedzia. Palcem zanurzonym w winie rysuje
trojkat na swoim czole. Zamykam sie dla swiata, otwieram dla czynu. Czas
przestaje istniec. Rzeczywistosc zewnetrzna traci z ta chwila jakiekolwiek
znaczenie. Moge odlozyc prace wowczas, gdy para butow zostanie
zakonczona. Tylko bezposrednie zagrozenie zycia daje mi prawo, by wstac z
zydla. Moj dziadek byl prawdziwym twardym szewcem. Przerwal prace
dopiero, gdy roztrzaskali mu glowe.
***
Wizja pojawila sie jak zwykle gdzies na pograniczu jawy i maligny, w chwili
gdy czlowiek sam nie wie, czy spi, czy czuwa. Fresia, moje miasto, znowu
tam wrocilem. Tyle razy widzialem je w snach, tyle nocy spedzilem, blakajac
sie zaulkami wzdluz zabitych dechami witryn sklepikow i warsztatow,
patrzac na pokryte liszajami niegdys piekne kamieniczki. Czemu musialem
przezywac to raz jeszcze? Dlaczego nigdy nie zdarzylo mi sie snic o
czasach, gdy jeszcze kwitlo?
Wstawal swit, miedzy kamieniczkami snuly sie jezyki mokrej, szarej mgly.
Bieglem waskim zaulkiem w towarzystwie kilku czeladnikow. Pedzilismy po
kocich lbach na zlamanie karku prosto w strone zatoki. Nad dzielnica
portowa snuly sie dymy.
Z daleka dochodzil tupot podkutych buciorow. Gonili nas? Tam, w dole,
slychac bylo huk pojedynczych wystrzalow. Wpadlismy w brame. Kolejny
zaulek, tym razem trawersem zbocza, wyprowadzil nas na maly skwerek.
Pod cokolem czekala druga, podobna grupka. Na nasz widok chwycili
samopaly oparte o postument.
Spojrzalem na pomnik. Piaskowcowa statua poszarzala, tu i owdzie widac
bylo na niej slady uszkodzen spowodowanych przez odlamki lub zablakane
Zgłoś jeśli naruszono regulamin