Gould Judith Grzechy A5.pdf

(5860 KB) Pobierz
Judith Gould
właśc. Nicholas Peter Bienes & Rhea Gallaher
Grzechy
Przełożyła: Sara Kubus
Tytuł oryginalny: Sins
Rok pierwszego wydania: 1982
Rok pierwszego wydania polskiego: 1992
Czy Hélène uda się zemścić za doznane krzywdy, ocalić
majątek i miłość?
Hélène Junot, właścicielka luksusowych magazynów
poświęconych modzie, ma wszystko: klasę, pieniądze i sławę.
Kobiety jej zazdroszczą, mężczyźni pożądają, ale ona ma tylko
jeden cel: zemścić się na tych, którzy podczas wojny posłali na
śmierć jej matkę i siostrę. Osierocona, bez środków do życia,
przysięgła sobie wówczas, że zrobi karierę w świecie mody.
Dzięki urodzie, inteligencji i odwadze zdobyła sam szczyt. Lecz
teraz musi znów zmierzyć się z wrogami z przeszłości. Czy los,
który wciąż rozdzielał ją z ukochanym, pozwoli jej także odnaleźć
wielką miłość?
-2-
Spis treści:
DZISIAJ. Wtorek, 9 stycznia..........................................................................................................................................4
WCZORAJ I. MORDERSTWO...................................................................................................................................46
DZISIAJ. Środa, 10 stycznia......................................................................................................................................171
WCZORAJ II. WYBÓR DROGI...............................................................................................................................189
DZISIAJ. Czwartek, 11 stycznia................................................................................................................................309
WCZORAJ III. UTRZYMANKA..............................................................................................................................324
DZISIAJ. Piątek, 12 stycznia......................................................................................................................................430
WCZORAJ IV. DECYZJA.........................................................................................................................................443
DZISIAJ. Sobota, 13 stycznia.....................................................................................................................................569
WCZORAJ V. SZANTAŻ..........................................................................................................................................585
DZISIAJ. Niedziela, 14 stycznia................................................................................................................................709
WCZORAJ VI. MAŁŻEŃSTWO..............................................................................................................................731
DZISIAJ. Poniedziałek, 15 stycznia...........................................................................................................................883
Czy można w zgodzie żyć z pyszałkami,
Co ponad bliźnich dumnie się wynoszą,
Słabymi gardzą, łaski silnych proszą?
Czemu tak trudno jest współżyć z głupcami?
Grzechem jest ich poczęcie, poród - matki łkaniem,
Ich życie - pomyłek nieszczęsnych tłumami,
A śmierć - okropnym, powolnym konaniem.
JOHN WEBSTER „Księżna d'Amalfi”, akt IV
-3-
DZISIAJ. Wtorek, 9 stycznia.
Rozdział 1.
Samolot lądował na odległym pasie startowym. Przez okienko
mogła dojrzeć podwójne rzędy świateł, które migotały w
wirującej mgiełce. Siedziała sama w małej kabinie dla pasażerów,
niecierpliwie wyczekując, kiedy wreszcie będzie mogła stąd
wyjść.
Czekał na nią na końcu pola startowego. Jak daleko mógł
sięgnąć pamięcią, zawsze pragnął tylko tej jednej kobiety, która
ciągle mu się wymykała. Właśnie stanęła w drzwiach odrzutowca,
miękka i delikatna jak jedwab, krucha jak porcelana, a
jednocześnie twarda jak stal. Tyle lat czekał na nią cierpliwie.
Wezwała go niecałą godzinę temu.
Zaczęła iść ku niemu gibka i sprężysta, rozjaśniona światłem
reflektorów. Wysokie obcasy stukały o beton. Ruszył ku niej
spiesznie i spotkali się w połowie drogi. Uścisnęli się mocno.
Kiedy go objęła, zamknął oczy, a chwilę później poczuł, że się
odsunęła.
- Witaj, kochanie - powiedział ciepło. - Zaraz po twoim
telefonie wsiadłem w samochód. Ile masz czasu?
- Już straciłam godzinę, bo musiałam nadłożyć drogi. Za
niespełna godzinę muszę wracać.
- Jest aż tak źle?
W milczeniu skinęła głową.
Poszli w kierunku jego samochodu.
Otworzył drzwi, a kobieta wsunęła się do środka i starannie
podciągnęła spodnie na kolanach. Obszedł auto i usiadł obok niej,
po stronie kierowcy. Bez słowa sięgnął do wewnętrznej kieszeni
-4-
na piersi i wyjął złożony kawałek papieru. Czek na jedenaście
milionów dolarów. Jej oczy spochmurniały.
- Nie - powiedziała stanowczo. - Nie po to tu przyleciałam.
- Proszę, chcę ci pomóc. Weź to - nalegał łagodnie.
Uśmiechnęła się przepraszająco.
- Przykro mi, nie mogę. - Wpatrywała się teraz w przednią
szybę, na coś, co tylko ona mogła zobaczyć.
- Gdybyś zmieniła zdanie... - urwał i położył czek na tablicy
rozdzielczej w zasięgu jej ręki. Kilkanaście metrów dalej migotały
światła samolotu; okrągłe okienka rzucały błyszczącą poświatę.
Godzinę później siedział w samochodzie sam, wsłuchując się w
narastający warkot silników, kiedy odrzutowiec odrywał się od
ziemi, by zniknąć w ciemnościach.
Jeszcze długo po tym, gdy wygaszono światła pasa startowego,
mężczyzna siedział tam i wpatrywał się w noc. Zawsze w
najtrudniejszych chwilach przede wszystkim pragnęła być blisko
niego.
Czek wciąż leżał na desce.
-5-
Zgłoś jeśli naruszono regulamin