Diuna 11 - Herbert Brian, Anderson Kevin J. - Kruniki Diuny - Wichry Diuny.pdf

(1777 KB) Pobierz
BRIAN HERBERT
KEVIN J. ANDERSON
WICHRY DIUNY
TOM III cyklu KRONIKI DIUNY
PRZEŁOŻYŁ ANDRZEJ JANKOWSKI
CZĘŚĆ VIII
10 207 EG
Po obaleniu Szaddama IV rządy Paula Muad’Diba trwały czternaście
lat. Przeniósł on stolicę Imperium do Arrakin, miasta na świętej pustynnej
planecie Diunie. Chociaż jego dżihad wreszcie się zakończył, nadal
wybuchają konflikty.
Matka Paula, lady Jessika, miała dość ciągłych walk i politycznych
intryg, powróciła więc do ojczyzny Atrydów, na Kaladan, by władać planetą
jako jej księżna.
Odkąd osiadłam na Kaladanie i prowadzę spokojne życie, otrzymuję
niewiele doniesień z pól dżihadu mojego syna — nie dlatego, że wolę
pozostawać w niewiedzy, lecz dlatego że rzadko to wieści, które chciałabym
usłyszeć.
— lady Jessika, księżna Kaladanu
Na orbicie nad Kaladanem zawisł pozarozkładowy statek, były liniowiec
Gildii zarekwirowany na potrzeby dżihadu.
Do zamkowego ogrodu wpadł chłopiec z wioski rybackiej szykowany na
pazia. Wyglądał niezgrabnie w swoim oficjalnym stroju.
— To jednostka wojskowa, pani! — wyrzucił z siebie. — W
pełni uzbrojona!
Klęcząc przy krzewie róży, Jessika obcinała do kuchni gałązki z
wonnymi kwiatami. W tym prywatnym ogrodzie miała kwiaty, zioła i krzewy
w doskonałym połączeniu porządku z chaosem, pożyteczne, miłe dla oka oraz
powonienia okazy flory. Lubiła tutaj pracować i medytować w panujących tuż
po świcie spokoju i ciszy, pielęgnując swoje rośliny i wyrywając uporczywie
odrastające chwasty, które próbowały zburzyć delikatną równowagę.
Nieporuszona paniką chłopca, wciągnęła głęboko aromatyczną woń
olejków wydzielanych pod wpływem jej dotyku przez zimozielone krzewy.
Podniosła się i otrzepała ziemię z kolan.
— Przysłali jakąś wiadomość? — zapytała.
— Tylko taką, że przybędą tu wysłannicy kwizaratu, pani.
Żądają rozmowy w pilnej sprawie.
— Ż ą d a j ą?
Chłopiec struchlał na widok wyrazu jej twarzy.
— Jestem pewien, że mieli na myśli prośbę, pani — odparł. —
Przecież nie śmieliby występować z ż ą d a n i a m i wobec księżnej
Kaladanu… i matki Muad’Diba! Niemniej jednak musi to być naprawdę
ważna wiadomość, skoro uzasadniała wysłanie takiego statku.
Paź wił się jak wyrzucony na brzeg węgorz.
Jessika wygładziła ubranie.
— No cóż, jestem pewna, że ten wysłannik ma ją za ważną —
Zgłoś jeśli naruszono regulamin