Abercrombie Joe_Pierwsze Prawo_01_Ostrze_aka_Samo ostrze (2006).rtf

(57943 KB) Pobierz
Abercrombie Joe_Pierwsze Prawo_01_Ostrze_aka_Samo ostrze (2006)



Spis treści:

 

 

Koniec

 

CZĘŚĆ I

Ocaleni

Pytania

Żadnego wyboru

Zabawa z ostrzami

by i palce

Bezkresna i naga Północ

Trening szermierczy

Poranny rytuał

Pierwszy z Magów

Dobryczłek

Na liście

Oferta i dar

Król Północnych

Droga między dwoma dentystami

askogłowi

Przekleństwo prawdziwej miłci

Jak szkoli się psy

Herbata i zemsta

 

CZĘŚĆ II

Jak wygląda wolność

Królewska sprawiedliwość

Droga ucieczki

Trzy znaki

Skład kostiumów teatralnych

Barbarzyńcy u bram

Następne zadanie

Lepsze niż śmierć

W obcym miejscu

Pytania

Szlachectwo

Ciemna robota

owa i kurz

Niezwykłe talenty brata Długostopego

Tacy jak ona walczą z każdym

Kocha... nie kocha

Nasienie

Nigdy nie zakładaj się z magiem

Idealna publiczność

Dom Stwórcy

Niczyj pies

Każdy człowiek czci samego siebie

Starzy przyjaciele

Z powrotem do ziemi

l i cierpienie

KrwawyDziewięć

Narzędzia, które mamy

 

Podziękowania


Dla czterech czytelników

Wiecie, o kogo chodzi


KONIEC

 

 

Logen przedzierał się między drzewami, gołe stopy ślizgały się i sunęły po mokrej ziemi, brei, wilgotnych igłach sosnowych; w piersi świszczał mu oddech, w owie pulsowała krew. Potknął się i runął, padając bokiem; niemal rozpłatał sobie pierś asnym toporem, a potem leż zdyszany, ze wzrokiem wbitym w leś ciemność.

Jeszcze przed chwilą towarzyszył mu Wilczarz, był tego pewien, ale teraz nigdzie nie dostrzegał śladu towarzysza. Co do pozostałych, nie powiedzieć nic konkretnego. Niezły ze mnie przywódca, pomyślał ironicznie, tak się odłączyć od swoich chłopców. Wiedział, że powinien zawrócić, ale wszędzie roiło się od szanków. Wyczuwał, jak ruszają się między drzewami, a jego nozdrza przenikała ich woń. Gdzieś z lewej strony dobiegło jakby wołanie, może toczyła się tam walka. Logen wignął się powoli na nogi, starając się zachowywać cicho. Za jego plecami trzasnęła gałązka. Odwrócił się gwałtownie.

W jego stronę zmierzała włócznia. Włócznia budząca grozę i szybka, a na jej drugim końcu majaczyła sylwetka szanki.

Niech to! rzucił Logen i uskoczył w bok, potknął się i runął na twarz, po czym przetoczył się przez krzewy, oczekując w każdej chwili, że włócznia przeszyje mu plecy. Pozbierał się z ziemi, oddychając z wysiłkiem. Znów dostrzegł wymierzony w siebie jasny szpikulec, zrobił unik i liznął się yskawicznie za pień dużego drzewa. Wyjrzał, a wtedy askogłowy zasyczał i zamierzył się włócznią. Logen wychylił się z drugiej strony, tylko na mgnienie oka, potem zniknął, wyskoczył zza drzewa i wznió topó...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin