Jeffrey Deaver
SPIRALEGROZY
Przełożyła Anna Dobrzańska
Spis treści:
Wstęp
Rozdział i wers
Zabójca z South Shore
Westfalski pierścień
Obserwacja
Zepsuta do szpiku kości
Przesłuchanie
Lęk
Podwójne oskarżenie
Dziewczyna z Tunelu
Zasada Locarda
Danie na zimno
Naśladowca
Podglądacz
Lekcja pokera
36,6
Miłe miejsce
Posłowie
Johnowi Gilstrapowi
Od czasu do czasu robię coś znacznie bardziej przerażającego niż pisanie chorych i pokręconych powieści i opowiadań; chwytam za mikrofon i staję przed pomieszczeniem pełnym ludzi.
Nie, nie mówię tu o programach typu Idol, lecz o wykładaniu literatury.
Jedno z najczęściej zadawanych pytań, kiedy bawię się w profesora, brzmi: Czy zanim zabiorę się do pisania powieści, powinienem pisać opowiadania? Moja odpowiedź brzmi: nie. To nie to samo co rozpoczynanie nauki jazdy na rowerze od trzykołowego trycykla i przesiadanie się na rower. Wybaczcie, proszę, niezdarność, z jaką łączę porównania, ale opowiadania i powieści to nawet nie to samo co jabłka i pomarańcze; to jabłka i ziemniaki.
Powieści są jak czyhające na czytelnika emocjonalne pułapki. Aby je uaktywnić, autor musi stworzyć realne postaci, wymyślić realistyczne tło, poczynić niezbędne przygotowania i wyznaczyć odpowiednie tempo i granicę pomiędzy spokojem i zadumą a całkowitym szaleństwem.
Inaczej jest z opowiadaniem. Jak napisałem we wstępie do pierwszego zbioru opowiadań: Autor opowiadania nie odpłaca się czytelnikom fabułą pełną efektownych zwrotów akcji, rozgrywającą się w konkretnych, sugestywnie opisanych miejscach, z udziałem bohaterów, których długo poznawali, których zdążyli pokochać lub znienawidzić. Opowiadanie przypomina pocisk wystrzelony przez snajpera. Szybki i porażający. W opowiadaniu mogę uczynić zło z dobra, ze zła jeszcze większe zło, największą przyjemność sprawia mi sytuacja, gdy coś naprawdę dobrego okazuje się naprawdę złe.
Tytuł zbiorów opowiadań (pierwszy brzmiał Spirale strachu) nie jest przypadkowy. Dla mnie opowiadania polegają na zaskakującym, zapierającym dech w piersi zaskoczeniu. Kilka lat temu napisałem książkę o psychotycznym iluzjoniście i dotarło do mnie, że powieść ta – na swój sposób – traktowała również o mnie (dodam szybko, że jako autorze; nie psychopacie czy magiku). Zbierając materiały do tej właśnie powieści, dowiedziałem się wiele na temat rozmaitych sztuczek, niewłaściwego wykorzystania talentu, umiejętności odwracania uwagi i iluzji. Zrozumiałem też,...
renfri73