Lem Stanisław - Philip K. Dick, czyli fantomatyka mimo woli (2020).pdf

(472 KB) Pobierz
STANISŁAW
LEM
PHILIP K. DICK,
CZYLI FANTOMATYKA MIMO WOLI
Projekt okładki: Artur Wandzel
ISBN 978-83-946218-5-8 (mobi)
ISBN 978-83-946218-3-4 (epub)
ISBN 978-83-946218-4-1 (pdf)
Biblioteka Narodowa
al. Niepodległości 213
02-086 Warszawa
www.bn.org.pl
Sfinansowano ze środków Ministra Kultury, Dziedzictwa Narodowego i Sportu
w ramach programu wieloletniego Narodowy Program Rozwoju Czytelnictwa. Priorytet 4.
PHIL IP K. DICK, CZYLI FANTOMAT YKA MIMO WOL I
Ubik
P. K. Dicka jest jedyną powieścią SF, jaką znam, w której fantomatyka
prawdziwie to czyni, do czego jest powołana: rozsadza jedyność świata.
Rozszczepienie rzeczywistości pogłębia się w toku akcji i wyjawia wreszcie
swą bezdenność. Poszukiwanie takiego narratora, który wie, gdzie kończy
się realność, a gdzie zaczyna jej maska, prowadzi na manowce rozpaczli-
wej bezradności. Ustalenie takie jest, jakeśmy rzekli, nieosiągalne. Suk-
ces Dicka przedstawia zaiste paradoks, ponieważ autor ten nie zamierzał
w Ubiku ani zbeletryzować tej nowej jakości epistemicznej, ani się techni-
kami fantomatyzacji nie zajmował. Wyszedł z innych przesłanek, po czę-
ści spirytystycznych, przytrząśniętych SF słownictwem, po części zaś tele-
patycznych (są to różne zakresy pojęciowe; spirytyzm, tj. wiara w duchy,
wcale się nie musi przecinać zakresowo z telepatią). A jednak utwór swym
rozwojem zdominował i  zobojętnił owe założenia. Toteż aby uwyraźnić
jego osobliwość, muszę go sprezentować dwukrotnie: raz – streszczając
tylko, a drugi raz – komentując.
Lecz nie ograniczę się do sprezentowania samego
Ubika.
Świat tej po-
wieści spokrewnia się silnie ze światami innych dzieł autora. Z obranego
tu stanowiska można uważać większość książek Dicka za uchyby, skupio-
ne wokół „dziesiątki” na tarczy strzelniczej, czyli za próby, co w niejedna-
kowym stopniu chybiły celu fantomologicznego. Ze względu na to właśnie
przegląd ich jest wskazany; jak zwykle, kiedy mamy przed sobą określo-
ną przestrzeń możliwości, jej cięcia wichrowate są tak samo pouczające
w  rezultatach, jak optymalne. Prócz tej przedmiotowej korzyści skłania
mnie do zajęcia się twórczością Dicka i  to, że fałszywie dostrzegłem ją
w pierwszym wydaniu
Fantastyki i  futurologii.
Znałem wtedy tylko trzy
jego powieści:
Do Androids Dream of Electric Sheep, Now Wait for the Last
Year
i Our
Friends from Frolix 8,
lecz ani
Solar Lottery,
ani
The Three Stig-
mata of Palmer Eldritch,
ani samego
Ubika.
To, co znałem, oceniłem negatywnie. Z oceny tej nie mogę się wycofać.
Lecz dopiero
Trzy stygmaty
i Ubik pozwoliły mi ujrzeć twórczość Dicka
jako pewną całość, w której powtarza się jedna i ta sama książka, lub ra-
BIBLIOTEKA NARODOWA
1
PHIL IP K. DICK, CZYLI FANTOMAT YKA MIMO WOL I
czej, w której na dziwacznych klawiaturach wystukiwane jest – z rozma-
itymi dysonansami i kiksami – to samo przesianie. Klawiaturą jest pełna
tandety rekwizytornia SF; przesłanie ma z  nią niewiele wspólnego. Nie
można sobie wystawić I. Asimova lub A. Clarke›a wyzbytych rynsztunku
SF; ich twórczość po odjęciu „oprzyrządowania” fikcjonalnego zapadnie
się do zera. Lecz można sobie wyobrazić Dicka poza wiekiem technicz-
nej mitologii; np. jako pisarza wgnieżdżonego w spirytyzm albo w baśń
pseudohistoryczną; to bowiem, co Dick ma do powiedzenia, nie jest ani
na technologii oparte, ani z  nauki wywodliwe; dziedziny te są jego ko-
stiumologią, a wiadomo wszak, że elżbietańskie dramaty można odgrywać
też we frakach lub dżinsach.
Domeną Dicka jest rozpad, a jego powieści zmierzają od początkowe-
go ładu do stanów skrajnej destrukcji. Lecz nie jest to rozpad grzmiący,
wywołany wojnami i kataklizmami, chociaż Dick je opisuje. Gmachy, mia-
sta, cywilizacje, planety obraca w  gruz cała rzesza fantastów. Dick idzie
dalej; miażdży jawę rzeczywistości. Toteż utwory jego można uznać za zo-
biektywizowane projekcje wewnętrznych rozdarć, a dowód na to w fakcie,
iż pośród postaci Dicka są narkomani, histerycy, manekiny powodowane
zdalnie ludzkim umysłem, fanatycy, lecz nie ma wśród nich ani jednego
szaleńca. To zrozumiałe, ponieważ on bazę gry odwrócił; jego ludzie po-
zostają normalni wewnętrznie wbrew światu, co ich osacza, ponieważ ten
świat jest rażony obłędem: rozpada się, rozszczepia na kawały niespójne,
niczym mózg schizofrenika, lecz oni, jego mieszkańcy, lecąc w  otchłań
na ostatnim szczątku, zachowują przytomność. Dick unicestwia światy
swych bohaterów, a oni wychodzą z tego cało.
Przedstawienia, w których świat ulega ćwiartowaniu, łamaniu, a jego
szczątki przewrotnym zespoleniom, to widowiska deprymujące. Toteż ła-
two można pojąć nieporozumienia trwające między Dickiem a jego czy-
telnikami: oni widzą w jego powieściach przede wszystkim wyraz despe-
racji; on – powody do, umiarkowanego co prawda, stoickiego optymizmu.
Unicestwia świat i ukazuje, że tego mało, aby unicestwić ludzi. Środki uru-
chomione są rodem z SF i fantasy, lecz cel transformacji jest innego rzędu.
Jest to literatura egzystencjalnych dramatów, artykułowanych rupieciem
kiczu i tandety SF. Jest to dążenie do transfiguracji, do cudu przemiany
(o którym tylekroć mówi się w Dickowych tekstach), który jednak prawie
BIBLIOTEKA NARODOWA
2
PHIL IP K. DICK, CZYLI FANTOMAT YKA MIMO WOL I
nigdy w pełni się nie ziszcza. Dick ponosi tedy klęski, ale to nie są klęski
na typową miarę SF.
Musimy teraz sprezentować instrumentarium Dicka. W  SF nie brak
środków „schizoontycznych”. Należy do nich np. pomysł „światów rów-
noległych”, bo jeśli założyć istnienie nieskończonej ilości „Ziem”, to tym
samym nasza Ziemia traci własność układu bazowego; wszystkie te Zie-
mie są wszak sobie równe bytowo. Należy tu też koncept „chronomocji”,
poruszania się w czasie. On też, pośrednio, powoduje powielenie rzeczy-
wistości, bo ten, kto cofa się w czasie, może zmienić bieg kauzalnych łań-
cuchów, a z tej sprzeczności znów wynika rozmnożenie jawy.
Dick przejął owe wzorce i z ich hybrydyzacji wyprowadził to, co na-
zwiemy „fantastyką następnego poziomu”. Fantastyka poziomu pierwsze-
go to roboty, androidy, telepaci, światy równoległe, podróże w czasie itp.
Fantastyka drugiego poziomu z wymienionych elementów buduje układy
fantastyczne w potędze. Tak np. w Solar
Lottery
odbywa się (zalegalizo-
wana) próba zamordowania aktualnego władcy świata; broni go „sieć te-
lepatów”, mordercza „opozycja” zaś posługuje się androidem, który jest
jednocześnie (człekokształtną) rakietą i  miotaczem laserowym. Obrona
usiłuje zlokalizować ruchy mordercy, utrzymując z nim telepatyczny kon-
takt. „Dawniej” androidem powodował zdalnie jeden człowiek; to jego
psychika, wgnieżdżona w androida, była sondowana przez telepatów. Lecz
przywódca „opozycji” wymyślił nową metodę zdalnego sterowania. Ma on
kilkunastu operatorów; każdy z nich zostaje na krótko tylko „podłączony
psychicznie” do androida (operatorzy przebywają w ośrodku dowódczym
na Ziemi; android ściga ofiarę na Księżycu). Generator losowy zawiaduje
tym, który z  operatorów będzie podłączony do androida jako następny.
Efektem jest przerwanie „obrony telepatycznej”; telepata nawiązuje psy-
chiczny kontakt z  ludzkim umysłem wcielonym w  androida i  nagle ten
kontakt się urywa; każdy umysł bowiem jest indywidualnością, i zdmuch-
nięcie w  androidzie owej indywidualności (zastąpionej skokowo przez
inną) powoduje kompletną dezorientację telepaty. Gdy telepata nawiąże
zerwany kontakt, wyczuje obecność innego umysłu; tak więc odczytanie
myśli – taktycznych zamiarów – tego, kto aktualnie powoduje androidem,
już nie daje przewagi strategicznej, albowiem każdy z losowo włączających
się w androida ludzi-operatorów działa podług innego planu.
BIBLIOTEKA NARODOWA
3
Zgłoś jeśli naruszono regulamin