Lem Stanisław - Tragedia pralnicza (2020).pdf

(459 KB) Pobierz
STANISŁAW
LEM
TRAGEDIA PRALNICZA
Projekt okładki: Artur Wandzel
ISBN 978-83-946218-2-7 (mobi)
ISBN 978-83-946218-0-3 (epub)
ISBN 978-83-946218-1-0 (pdf)
Biblioteka Narodowa
al. Niepodległości 213
02-086 Warszawa
www.bn.org.pl
Sfinansowano ze środków Ministra Kultury, Dziedzictwa Narodowego i Sportu
w ramach programu wieloletniego Narodowy Program Rozwoju Czytelnictwa. Priorytet 4.
Tragedia Pral n icz a
W krótki czas po mym powrocie z jedenastej podróży gwiazdowej coraz
więcej miejsca jęła zajmować w  gazetach walka konkurencyjna dwóch
wielkich producentów maszyn pralniczych, Nuddlegga i Snodgrassa.
Bodajże pierwszy Nuddlegg wprowadził na rynek pralki tak zauto-
matyzowane, że same oddzielały bieliznę białą od kolorowej, po wypra-
niu zaś i  wyżęciu prasowały ją, cerowały, obrębiały i  oznaczały pięknie
haftowanymi monogramami właściciela, a na ręcznikach wyszywały dy-
daktyczne, krzepiące sentencje, w rodzaju: „Kto rano wstaje, temu robot
daje” itp. Snodgrass zareagował na to rzuceniem w sieć handlową pralek,
które same układały czterowiersze do wyszywania, w zależności od kultu-
ralnego poziomu wymagań estetycznych klienta. Następny model pralki
Nuddlegga wyszywał już sonety; Snodgrass odpowiedział pralkami pod-
trzymującymi konwersację w łonie rodziny podczas przerw programu te-
lewizyjnego. Nuddlegg próbował zrazu tę licytację storpedować – wszyscy
pamiętają niechybnie jego całostronicowe wkładki do gazet z  obrazem
wykrzywionej szyderczo, wyłupiastookiej pralki i  słowami: „Czy chcesz,
żeby Twoja pralka była inteligentniejsza od Ciebie?! Na pewno NIE”!!!
Snodgrass jednak, całkowicie ignorując tę próbę odwołania się do niż-
szych instynktów publiczności, w  następnym kwartale przedstawił pral-
kę, która piorąc, wyżymając, mydląc, szorując, płucząc, prasując, cerując,
robiąc na drutach i rozmawiając, podczas tego wszystkiego odrabiała za
dzieci zadania szkolne, udzielała horoskopów ekonomicznych głowie
rodziny oraz samoczynnie przeprowadzała freudowską analizę snów, li-
kwidując na poczekaniu kompleksy z gerontofagią i patricidium włącznie.
Wtedy Nuddlegg, załamawszy się, rzucił na rynek Superbarda, pralkę-
-wierszokletnicę, obdarzoną pięknym altem, która recytowała, śpiewała
kołysanki, wysadzała niemowlęta, zamawiała kurzajki i  prawiła paniom
wyszukane komplementy. Snodgrass odparował to posunięcie pralką-wy-
kładowcą pod hasłem: „Twoja pralka zrobi z Ciebie Einsteina”!!! – wbrew
jednak oczekiwaniom model ten szedł bardzo słabo, obroty spadły do
końca kwartału o 35%, więc gdy wywiad ekonomiczny doniósł, że Nud-
BIBLIOTEKA NARODOWA
1
Tragedia Pral n icz a
dlegg przygotowuje pralkę tańczącą, Snodgrass zdecydował się, w obliczu
grożącej katastrofy, na posunięcie całkowicie rewolucyjne. Zakupiwszy za
sumę 350 000 dolarów odpowiednie prawa i zezwolenia osób zaintereso-
wanych, skonstruował pralkę dla kawalerów, obdarzoną kształtami znanej
sex-bomby, Mayne Jansfield, w kolorze platynowym, i drugą, według Phi-
rley Mc Phaine, czarną. Natychmiast obroty podskoczyły o  87%. Zrazu
przeciwnik jego wystosował apele do Kongresu, do opinii publicznej, Ligi
Cór Rewolucji, jak również Ligi Dziewic i Matron, że jednak Snodgrass
wprowadzał bez przerwy do sklepów pralki obojga płci, coraz piękniejsze
i bardziej pociągające – Nuddlegg skapitulował i wprowadził pralki na za-
mówienia indywidualne, nadając im wybraną przez klientów postać, ko-
loryt, tuszę i podobieństwo według załączonej przy zamówieniu fotografii.
Podczas gdy dwaj potentaci przemysłu pralniczego walczyli tak ze sobą,
nie przebierając w środkach, produkty ich jęły przejawiać nieoczekiwane
i szkodliwe zgoła tendencje. Pralki-mamki nie były jeszcze największym
złem, ale pralki, na które rujnowała się złota młodzież, które kusiły do
grzechu, znieprawiały, uczyły dziatwę brzydkich wyrazów, stały się już
problemem wychowawczym; cóż dopiero mówić o  pralkach, z  którymi
można było zdradzić żonę lub męża! Daremnie pozostali jeszcze na rynku
wytwórcy środków i urządzeń piorących przedkładali w ogłoszeniach pu-
bliczności, że pralka – Mayne czy Phirley – stanowi nadużycie wysokich
haseł prania zautomatyzowanego, które miało wszak skonsolidować i po-
deprzeć nurt życia rodzinnego, ponieważ może ona pomieścić w sobie nie
więcej niż tuzin chusteczek do nosa lub jedną powłoczkę, gdyż całą resztę
jej wnętrza wypełnia maszyneria z praniem nic nie mająca wspólnego, ra-
czej wprost przeciwnie. Te wezwania nie odniosły najmniejszego rezul-
tatu. Narastający lawinowo kult pięknych pralek odtrącił nawet znaczną
część społeczeństwa od telewizorów. Ale to był tylko początek. Obdarzone
całkowitą spontanicznością działania pralki łączyły się cichaczem w gru-
py, oddane ciemnym machinacjom. Całe ich szajki wiązały się ze światem
przestępczym, schodziły do gangsterskiego podziemia i sprawiały swym
właścicielom najprzeraźliwsze kłopoty.
Kongres uznał, że dojrzał czas wkroczenia w chaos wolnej konkurencji
aktem ustawodawczym, lecz nim obrady jego dały spodziewany rezultat,
rynek zapełniły jeszcze wyżymaczki o kształtach, którym nikt nie mógł się
BIBLIOTEKA NARODOWA
2
Tragedia Pral n icz a
oprzeć, genialne froterki i specjalny model pancerny pralki Shotomatic:
pralka ta, przeznaczona rzekomo dla bawiących się w  Indian dzieci, po
prostej przeróbce zdolna była do niszczenia ogniem ciągłym dowolnych
celów. Podczas ulicznego starcia gangu Struzelli z trzęsącą Manhattanem
szajką Phumsa Byrona, kiedy to wyleciał w powietrze Empire State Buil-
ding, po obu walczących stronach padło z górą sto dwadzieścia uzbrojo-
nych po same pokrywki maszyn kuchennych.
Wszedł wówczas w  życie akt ustawodawczy senatora Mac Flacona.
W myśl tej ustawy właściciel nie odpowiadał za sprzeczne z prawem czyny
swych urządzeń rozumnych, o ile zaszły bez jego wiedzy i zgody. Ustawa
otwarła, niestety, pole licznym nadużyciom. Właściciele wchodzili ze swy-
mi pralkami czy wyżymaczkami w tajne porozumienia, mocą których te
dopuszczały się występków, a  stawiany przed sądem właściciel uchodził
bezkarnie, powoławszy się na ustawę Mac Flacona.
Zaszła konieczność nowelizacji tej ustawy. Nowy akt Mac Flacona –
Glumbkina przyznawał rozumnym urządzeniom ograniczoną osobowość
prawną, głównie w zakresie karalności. Przewidywał kary w postaci 5, 10,
25 i 250 lat przymusowego prania, względnie froterowania, obostrzonego
pozbawieniem oleju, jak również kary fizyczne aż do krótkiego zwarcia
włącznie. Ale wprowadzenie w  życie i  tej ustawy napotkało przeszkody.
Na przykład w  sprawie Humperlsona pralka tego osobnika, oskarżona
o  dokonanie mnogich napadów rabunkowych, została przez właściciela
rozebrana na kawałki i  przed sądem postawiono kupę drutów i  cewek.
Wprowadzono potem nowelę do ustawy, która, znana dotąd jako akt Mac
Flacona – Glumbkina – Ramphomeya ustalała, że dokonanie jakichkol-
wiek zmian bądź przeróbek elektromózgu, przeciw któremu wszczęte jest
dochodzenie, stanowi czyn karalny.
Wtedy doszło do sprawy Hindendrupla. Jego zmywak wielokrotnie
przebierał się w  garnitury właściciela, obiecywał rozmaitym kobietom
małżeństwo i  wyłudzał od nich pieniądze, a  przychwycony przez poli-
cję
in flagranti,
sam siebie, na oczach osłupiałych detektywów, rozebrał.
Rozebrawszy się, stracił pamięć czynu i nie mógł być ukarany. Powstała
wówczas ustawa Mac Flacona – Glumbkina – Ramphorneya – Hmurlinga
– Piaffki; podług niej mózg, który sam siebie rozbiera, aby uniknąć odpo-
wiedzialności sądowej, zostaje oddany na złom.
BIBLIOTEKA NARODOWA
3
Zgłoś jeśli naruszono regulamin