Stan_Rzeczy_2014_1_6_Teoria_spoleczna_Europa_srodkowo_Wschodnia_e_0qh2.pdf

(224 KB) Pobierz
POLITYKA
PRAWDY
Niedawno minęło pół wieku od pamiętnej biesiady, podczas której pe-
wien socjolog, a może psychoanalityk, krzyknął. Już od kilku dni Witold
Gombrowicz był w nastroju lekko chuligańskim i szukał kogoś, komu moż-
na dać „w brzuch”, „w zęby” albo po prostu – „w ryja” (Gombrowicz 1997:
272–274). A jednak, kiedy wreszcie pojawiła się taka możliwość, wpływ
cywilizacji okazał się silniejszy i pisarz ograniczył się do mieszczańskiego
kopnięcia w kostkę. „O, krzyk uczonego, jak to wyzwala!” (1997: 273).
Skąd wziął się ten nagły, choć kontrolowany brak manier? Słuchając
wywodów socjologa (psychoanalityka?), Gombrowicz poczuł się naraz jak
„przed okienkiem biurokraty – tam, za okienkiem, odbywało się księgo-
wanie, sumowanie, katalogowanie, cały proces mnie niedostępny, a mnie
wyznaczający” (1997: 273). Badacz był ludzki i nieludzki zarazem… „oto
mi opiekuńczy anioł, oschły i zimny, jak diabeł, anioł-technik” (1997:
271). Reprezentował naukę, czyli „bestię”, która zagraża naszemu czło-
wieczeństwu i prowadzi do powstania „ludzkości niesamowitej”. Nauka
wywyższa Rozum, który „dokona na nas zabiegów, nie dających się dzisiaj
przewidzieć. Ciągle musi iść naprzód, jego sylogizmy nigdy się nie co-
fają – nie wracają do punktu wyjścia” (1997: 271). Jedynym skutecznym
środkiem przeciwko Jego roszczeniom, jedynym środkiem przeciwko au-
tomatycznemu postępowi mógł być tylko kuksaniec, który „osadza czło-
wieka w osobowości”, sprowadza go z wyżyn abstrakcji do tego, co go
konstytuuje: bólu.
Niestety, polski pisarz, zapewne antycypując kodeks PTS i zalecenia
GIODO, nie wyjawił tożsamości ugodzonego przez siebie socjologa
(psychoanalityka?). Możemy się tylko domyślać, że był to młody Pierre
Bourdieu, który zahaczył o Buenos Aires w drodze z Algierii do Paryża,
/008
STAN
RZECZY
1(
6)/2014
to znaczy – w drodze do wielkości (zob. Wagner 2012). Mimo pięknych
tradycji łączących nasze bratnie narody panowie nie przypadli sobie do
gustu. „Socjologowie są straszni, jeszcze gorsi niż psychoanalitycy – wyjaś-
niał Gombrowicz (Sanavio 1991: 33). – Kiedy spotykam socjologa, mam
wielką ochotę napluć mu w twarz”. A Bourdieu chciał łączyć socjologię
z psychoanalizą! Czy może być coś bardziej odrażającego? Dla hybryd
tego rodzaju Gombrowicz rezerwował miejsce w najniższym kręgu piekła
(zob. Gombrowicz 2004). W takiej sytuacji walka z upiornym socjologo-
-psychoanalitykiem stawała się obowiązkiem, aktem sprawiedliwości, woj-
ną sprawiedliwą, słuszną samoobroną: jeśli artysta kopał, to „nie po to,
aby profesor poczuł się kopnięty; po to jedynie, aby artysta poczuł się
kopiącym” (Gombrowicz 1997: 272).
Cała twórczość Bourdieu jest próbą udzielenia adekwatnej odpowie-
dzi na kopnięcie w kostkę. W tym duchu zdefiniował swoją socjologię
jako „sport walki” i „środek samoobrony” (Carles 2001). Na czym owa
samoobrona polegała? Na systematycznym przemilczaniu Gombrowicza.
Autor
Dystynkcji
zastosował tutaj tę samą strategię, którą stosował wobec
swych najgroźniejszych intelektualnych rywali. Gdy na przykład krytyko-
wał Raymonda Boudona, nigdy nie wymieniał go z nazwiska, lecz pisał
ogólnie o przedstawicielach absurdalnego „metodologicznego indywidu-
alizmu” (czyt. Boudon) i gronie naiwnych, którzy w wyjaśnianiu zachowa-
nia ludzkiego odwołują się do wartości ludzkich (czyt. Boudon). Gdy już
musiał się na kogoś powołać, napomykał o Jonie Elsterze (czyt. Boudon),
powierzając mu rolę „nieszczęsnego bohatera tego nie dającego się utrzy-
mać paradygmatu” (Bourdieu, Wacquant 2001: 113). Milcząc o Boudonie
– albo Crozierze, albo Touranie – nieustannie się do nich odnosił. Mil-
cząc o Gombrowiczu, cały czas do niego powracał. Myślał o nim, kiedy
wykpiwał „niezniszczalną śpiewkę na temat konieczności i wolności, nie-
możliwości opisania geniuszu twórczego przez jakiekolwiek wyjaśnienia
socjologiczne”, którą można „przypisać takiej czy innej osobie wśród kreu-
jących się na obrońców praw człowieka lub natchnionych głosicieli «po-
wrotu podmiotu»” (Bourdieu 2006: 189–190). To Gombrowicz – człowiek
roszczący sobie prawo do absolutnej wyjątkowości – był głównym, choć
niewymienionym obiektem jego wściekłych krytyk, których zwieńczeniem
stały się
Reguły sztuki
(Bourdieu 2001).
***
Gombrowicz czy Bourdieu? Jak słusznie pokazuje za Weberem Michał
Kaczmarczyk, w tym świecie jesteśmy skazani na wybór. Czy staniemy po
STAN
RZECZY
1(
6)/2014
/009
Kup książkę
stronie tego, który kopnął, czy po stronie tego, który krzyknął? Czy po
stronie tego, który rani czynem, czy po stronie tego, który zabija słowem?
(zob. Bourdieu 2006: 90). A zatem: zaangażowanie czy dystans? Życie czy
teoria? Polska czy Francja?
Tomasz Warczok i Tomasz Zarycki opowiadają się jawnie po stronie
Francji. Wykorzystują teorię Bourdieu, aby przeprowadzić chłodną i pre-
cyzyjną wiwisekcję polskiej socjologii i pokazać jej strukturalne słabości.
Rozwiewają marzenia tych, którzy chcieliby opowiedzieć się za konkret-
nym życiem: socjologia krytyczna jest w Polszcze niemożliwa. Magdalena
Nowicka jeszcze mocniej ogranicza nasze ambicje, twierdząc, że socjologia
krytyczna jest nie tylko niemożliwa, lecz także niepotrzebna. Wystarczyć
nam powinna skromniejsza socjologia krytyki. Jeszcze dalej idzie Jan Win-
czorek, który kwestionuje nawet socjologię krytyki jako wariant minimal-
ny. Wspierając się Niklasem Luhmannem, ogłasza, że prawdziwa nauka
nie wnosi żadnej wartości dodanej i reprezentuje jedynie nudną prawdę.
Przy okazji powołuje się na autorytet Ireny Gałęzowskiej i ostrzega, że
„nie można się czuć jednocześnie katolikiem i socjologiem”.
Przy Gombrowiczu – tym polskim, arcypolskim pisarzu – staje Ra-
dosław Sojak. Dla niego socjologia, która chce być niezależnym arbitrem
ludzkich spraw, jest w istocie „gościem, zawsze spóźniającym się na im-
prezę”. Nawiązując do Millsa, twierdzi, że nie ma żadnego neutralnego
punktu widzenia, stąd zaangażowanie moralne staje się koniecznością.
W jego ślady, broniąc pojedynczego życia, idzie Justyna Kajta, która
zamiast dokonywać „księgowania, sumowania, katalogowania” przed-
stawicieli polskiego ruchu narodowego, próbuje ich zrozumieć; zamiast
wykluczać – wchodzi z nimi w trudny dialog. Wreszcie Michał Bilewicz
i Mateusz Olechowski wymierzają kuksańca polskim naukom społecznym
(a w szczególności – psychologii społecznej). Tym razem kuksaniec jest
wyrafinowany – wykorzystują bowiem naukę przeciwko nauce i pokazują,
że opisywane przez psychologów procesy odczłowieczenia są najchęt-
niej praktykowane przez samych psychologów. Razem z Gombrowiczem
obaj autorzy bronią „kształtu ludzkiego” przeciw nieludzkiej nauce: „Nie
wierzmy człowieczeństwu nauki, wszak nie człowiek na niej jedzie, a ona
jego dosiada!” (Gombrowicz 1997: 270).
Spór między Gombrowiczem a Bourdieu jest sporem największej wagi.
Już dawno przeniósł się z argentyńskiej kawiarni do samego centrum kapi-
talistycznego świata. Tak można rozumieć opisywane przez Barbarę Czar-
niawską zderzenie logiki zarządzania (nakierowanej na działanie) i teorii
społecznej (nakierowanej na wyjaśnianie i rozumienie). Zapewne mene-
dżerowie mają nieraz ochotę kopnąć teoretyków w kostkę, a teoretycy
/010
STAN
RZECZY
1(
6)/2014
Kup książkę
nie chcą pozostać im dłużni. Ten spór ma też znaczenie – jak wykazuje
Kaczmarczyk – dla naszej przyszłości. Kiedy nad nami, w nas i przez nas
„dawni bogowie” zaczynają toczyć swoją odwieczną walkę, musimy od-
szukać i obronić sens własnej pracy i własnego życia. Tylko wtedy oprze-
my się „zewnętrznym”, „zobiektywizowanym”, „mierzalnym” kryteriom,
które powodują, że zamiast nauki uprawiamy biurokrację. W poszuki-
waniu własnych kryteriów pewnego dnia wyjdziemy – być może – poza
Bourdieu i Gombrowicza, którzy dobrze wiedzieli, czym jest zło, ale tylko
przeczuwali, czym jest prawdziwe dobro.
Michał Łuczewski
Redaktor Naczelny
Bibliografia:
/// Bourdieu P. 2006.
Medytacje pascaliańskie,
tłum. J. Wakar, Oficyna Na-
ukowa, Kraków.
/// Bourdieu P. 2001.
Reguły sztuki. Geneza i struktura pola literackiego,
tłum.
A. Zawadzki, Universitas, Kraków.
/// Bourdieu P., Wacquant L. 2001.
Zaproszenie do socjologii refleksyjnej,
Oficyna
Naukowa, Warszawa.
/// Carles P. 2001.
La Sociologie est un sport de combat,
film dokumentalny.
/// Gombrowicz W. 2004.
Bestiarium,
wybór i opracowanie W. Bolecki,
Wydawnictwo Literackie, Kraków.
/// Gombrowicz W. 1997.
Dzienniki 1957–1961,
Wydawnictwo Literac-
kie, Warszawa.
/// Sanavio P. 1991.
Gombrowicz: Forma i rytuał,
[w:]
Gombrowicz-filozof,
F. Catalaccio, J. Illg (red.), Znak, Kraków, s. 25–68.
/// Wagner I. 2012.
Geniusz czy biznesmen? Sprzężenie karier drogą sukcesu
w nauce,
„Stan Rzeczy” 2012, 2(2), s. 12–76.
STAN
RZECZY
1(
6)/2014
/011
Kup książkę
Zgłoś jeśli naruszono regulamin