Cameron Graeme - Zwykły człowiek.pdf

(1756 KB) Pobierz
Graeme Camer on
Zwykł y czło wiek
Tłumaczenie:
Jan Kabat
Dla Oscara, Lewisa, Sophie, Eve i Tracie
A także Jamiego Masona, za wszystko
ROZDZIAŁ P IER WSZY
Dowiedziałem się paru ciekawych rzeczy o Sarah. Miała
osiemnaście lat i ukończyła w lipcu szkołę średnią z najwyższymi
ocenami z biologii, chemii, fizyki i angielskiego. Jej świadectwo
maturalne stało oprawione w srebrną ramkę na stoliku narożnym
w salonie obok listu z informacją o przyjęciu na uniwersytet
w Oksfordzie. Miała zacząć we wrześniu studia na wydziale
psychologii eksperymentalnej. Zrobiła sobie rok przerwy, pracując jako
wolontariuszka towarzystwa opieki nad psami.
W wolnych chwilach rysowała karykatury celebrytów, grała w piłkę
ręczną i zbierała pluszowe misie. Była też zapaloną czytelniczką
fantasy; zaczęła właśnie drugi rozdział ósmej części „Kobierca” Clive’a
Barkera. Spotykała się z chłopakiem imieniem Paul, choć uważała go
za wyjątkowego palanta. Nie chciał zerwać z tą „straszną zdzirą”
Hannah, która była obdarzona obfitym biustem i niczym się nie
brzydziła. Sarah była z tego powodu bardzo zmartwiona, ale nie mogła
się zwierzyć matce, ponieważ „nie zrozumiałaby” i „wystraszyłaby się
tak jak ostatnim razem”. Zwróciła się więc do swojej przyjaciółki Eriki,
która była starsza od niej o kilka lat, a tym samym odznaczała się
znajomością życia i niezwykłą mądrością. Rada, jakiej udzieliła w tym
wypadku Erica, zgodnie z ulubioną metodą rozwiązywania
problemów, sprowadzała się do jednego: „obciąć mu kutasa
i wepchnąć do gardła”. O Erice Sarah z matką też nie rozmawiała.
Ściany jej sypialni pomalowano na fiolet w delikatnym odcieniu,
choć wciąż widać było starą wzorzystą tapetę. Miała jednoosobowe
łóżko z bawełnianą pościelą na guziki i zostawiała ubrania i mokre
ręczniki na podłodze. Jej pluszowe zwierzaki zajmowały każdy
centymetr półki i komody. Kolekcja składała się z misiów
produkowanych metodą tradycyjną; wszystkie wciąż miały karteczkę
z ceną. Było ich za dużo, żeby tracić czas na liczenie. Ale wiedziałem,
że jest ich sześćdziesiąt siedem.
Tamtego ranka Sarah spędziła niespełna pół godziny w wannie
i przez ponad pięć minut czyściła sobie zęby. Nie miała plomb ani
ubytków, ale szkliwo górnych przednich zębów ścierało się z powodu
nadmiernego szorowania. Smarowała też pastą środkowy i wskazujący
palec lewej ręki, by usunąć – bezskutecznie – plamy po nikotynie.
W domu nie było popielniczek, a papierosy i zapalniczkę chowała
w zwiniętej parze rajstop w środkowej szufladzie komody.
Nazajutrz przypadały jej urodziny. Nadeszło już wiele kartek
z życzeniami; stały w równym rzędzie na gzymsie kominka w salonie.
Ktoś posprzątał tam wczesnym rankiem, ale na stoliku do kawy
zauważyłem pusty kubek i numer magazynu „Heat”. Sarah nie
wyłączała telewizora, nawet jeśli niczego akurat nie oglądała.
Odkryłem także, że depilowała sobie włosy łonowe. Najchętniej
nosiła ubrania w kolorze zielonym. Marzyła o podróży do Australii.
Zrobiła prawo jazdy, ale nie miała samochodu. Ostatnim filmem, jaki
oglądała na DVD, był „Buffy, pogromca wampirów” – ten kinowy, nie
zaś bardziej popularny serial telewizyjny – i przypadkiem, a może nie,
jej kot wabił się Buffy.
Aha, dowiedziałem się jeszcze trzech rzeczy. Że jej ostatnim
posiłkiem było lasagne, że zmarła z powodu uszkodzenia tętnicy
Zgłoś jeśli naruszono regulamin