Fenix_Antologia_4_2018_s_008w.pdf
(
287 KB
)
Pobierz
Redakcja – Kto, co i po co
Nagrody środowiskowe zawsze budzą wątpliwości. Wątpliwości zawsze budzi czystość intencji: czy to
nagradzający lansują nagrodzonego, czy lansują się nagrodzonym? Wątpliwości zawsze budzi proces
nominacji, jeśli w ogóle istnieje – dlaczego na liście są „ich” nazwiska, nie „nasze”? Wątpliwości budzą
wreszcie laureaci, od których zawsze są godniejsi, dostojniejsi, lepsi i mojsi.
Fandom i nagrody „fantastyczne” są tylko potwierdzeniem tej reguły. I więcej: ciężka ręka fandomu, jego
rażące bezguście oraz totalny brak poczucia humoru tylko wyostrzają problem. „Zajdel” kłamstwami stoi:
ani to „nagroda fandomu”, skoro głosuje na nią kilkaset osób z tysięcy aktywnych „fandomitów”, ani
nagroda dla tego, co „najlepsze”, skoro o „najlepszości” decyduje... głosowanie. Kto się czym lansuje i
dlaczego, to też widać na pierwszy rzut oka. Nagrodą rządzą ci, którzy „po kapuścińskiemu” mają „dojście
do ucha” cesarzowej. Z uroczej pani Jadwigi zrobiono wdowę narodową, odpowiadającą żywotnym
potrzebom całego fandomu, wdowę narodową na skalę jego możliwości, otwierającą oczy
niedowiarkom, naszą, przez nas powołaną... i tylko mieć nadzieję, że to nasze ostatnie słowo.
Akcydentalni laureaci ni z pierza, ni z mięsa czują się zaszczyceni i docenieni wyłącznie na zasadzie
odruchu Pawłowa i nikt już nawet nie udaje, że „Zajdel” ma jakiekolwiek znaczenie praktyczne. Nikt też
nie podważa zasadności jego istnienia i – co najgorsze - nie proponuje sanacji. Jest dla fandomu tym,
czym Pałac Kultury dla Warszawy: z lekka obrzydliwą żenadą, ale tak wrośniętą w tradycję, że tylko
machnąć ręką.
Będzie stał i stał, psując linię nieba i przytłaczając współczesne wieżowce, póki się sam nie zawali.
„Żuławski”, poufale (jeśli nie lekceważąco) zwany po prostu „Żuławiem”, inną drogą dochodzi do tego
samego punktu. Wprawdzie jest bez wątpienia godny, wprawdzie jest jak to tylko możliwe obiektywny,
wprawdzie angażuje i fandom (przez elektorów) i poważne kręgi naukowe, wprawdzie kończy się nie
tandetną „galą”, lecz godnym przyjęciem, podczas którego akademicy dyskutują uczenie przy bułgarskim
białym winie w plastiku oraz krakersach z Biedronki z łososiem też z Biedronki na zagrychę, ale w gruncie
rzeczy na jedno wychodzi. Zero praktycznego znaczenia, wielki świat przemyka obok nie odnotowując
eventu i tylko kilka osób przez kilka chwil ulega złudzeniu, że czegoś dokonały. Że coś znaczą. No to
miłych złudzeń.
Śląkfa? Kiedyś, w tandemie ze „Złotym Meteorem”, miała przynajmniej tyle siły, by dało się nią załatwić
jakieś partykularne interesy. Dziś jest jak żabia noga: odpowiednio podrażniona nadal się rusza, choć
żabę właściwą dawno diabli wzięli.
Coś jeszcze? Aha, oczywiście. „Reflektor” Nowej Fantastyki (a więc nie fandomowy) w założeniu ma dużo
sensu. Nie kryje subiektywizmu, jeśli go spytać, komu jest przyznawany, plącze się w zeznaniach (co jest
dowodem pewnej koniecznej elastyczności) i może nawet do czegoś by się komuś nadał, gdyby nie
fatalna realizacja. „Reflektor” ma – po nowofantastycznemu i fandomowemu – zero seksu, zero poczucia
humoru i jest dokładnie tak atrakcyjny, jak jesienna mżawka. Plącze się po wydarzeniach, a każde go
lekceważy; na „ceremonię przyznania” nie fatygują się już nawet krewni i znajomi Królika.
Nagroda Fenixa: „Fawkes dla książki z cienia” nie zamierza ani walczyć z sytuacją zastaną, ani jej ratować.
Ma ambicję wyłącznie bawić. Oczywiście trzymając możliwie wysoki poziom zabawy – to taka nasza
„nowa świecka tradycja”. W szczególności:
1. Jest nagrodą nie dla autora, lecz dla książki.
2. Jest nagrodą dla książki według współczesnych kryteriów starej. Tegoroczny „Fawkes” przyznany został
książce, która w przyszłym roku obchodzić będzie dziesięciolecie wydania, a wciągu tych dziesięciu lat nie
miała wznowień i dziś jest już doskonale zapomniana. Gdyby było inaczej, nie byłaby przecież „książką z
cienia”, prawda?
3. Przyznaje ją ciało anonimowe, ukryte pod ksywką „redakcja Fenixa”, a kryteria są uznaniowe i tak
subiektywne, jak to tylko możliwe. Z obfitego zbioru fantastycznych tytułów literacko wybitnych, które
przez tę wybitność nie przebiły się „do fandomu”, „Fawkesa” dostaje ten tytuł, a nie dowolny inny, BO
TAK.
Konia z rzędem komuś, kto wydedukuje z tego, że ktoś na naszej nagrodzie ugra cokolwiek praktycznego
lub choćby ambicjonalnego. To się nie da zrobić. Przy okazji „Fawkesa” można się tylko rozerwać, a
rozrywka to coś, czego fandomowi rażąco brakuje. Stąd zresztą poniekąd nazwa: święto Guya Fawkesa,
od dawna obrane ze wszystkich znaczeń historycznych, a współcześnie konotujące wolność na granicy
anarchii (a nawet poza granicą, co z tego?), jest karnawałem. Oby nasz karnawalik rósł w siłę, oby żyło
mu się dostatniej. Żeby, jak zupełnie inny i całkowicie nieprzypadkowy Fawkes potrafił po każdym
pożarze od nowa to bordello puszczać w ruch.
Wciskamy się na chama w tradycję I CO PAN NAM ZROBISZ?
Redakcja Fenixa
Kup książkę
Plik z chomika:
Faficzek-10
Inne pliki z tego folderu:
Antologia_literacka_Przemiany_ekspansja_i_perspektywy_gatunku_Seria_pierwsza_e_0tro.pdf
(1410 KB)
Fenix_Antologia_1_2_2018_s_005s.pdf
(284 KB)
Fenix_Antologia_3_2018_s_007o.pdf
(164 KB)
Fenix_Antologia_4_2018_s_008w.pdf
(287 KB)
Fenix_Antologia_5_2019_s_009i.pdf
(303 KB)
Inne foldery tego chomika:
Administracja
Afryka
After Effects
Agile - Programowanie
AJAX
Zgłoś jeśli
naruszono regulamin