Zostawieni_na_lodzie_Piesza_przeprawa_przez_Bajkal_s_009f.pdf

(536 KB) Pobierz
Jezioro Bajkał skute lodem – zimą grubość lodu sięga dwóch metrów
W POSZUKIWANIU NOWEGO W YZWANIA
Kilka miesięcy po moim powrocie z podróży
po Japonii Radio Weszło FM przeprowadziło
ze mną wywiad. Brzmiał on mniej więcej tak:
Dariusz Urbanowicz – redaktor Weszło.fm:
Zona Urbana, Dariusz Urbanowicz, witam ser-
decznie. Dzisiaj rozmawiamy o takich dwóch
tematach – jednym jest Japonia, drugim jest
Syberia. Artur Gorzelak jest moim gościem.
Dzień dobry!
Artur Gorzelak:
Dzień dobry! Witam wszyst-
kich słuchaczy!
D.U.:
Temat pierwszy, o którym będziemy
dziś rozmawiać, to podróż po Japonii od do‑
jo do dojo, czyli trenowanie judo w różnych
miejscach w Japonii, przemieszczając się na
Młodzi judocy z Klubu Judo Mizu w skupieniu oglądają slajdy z wyprawy do Japonii
dwóch kółkach.
W judodze na rowerze –
taki
był tytuł projektu.
A.G.:
Zgadza się.
D.U.:
Pozwól, że na wstępie zmienimy jednak
dyscyplinę. Pamiętam, że w kilka dni po po-
wrocie ze swojej azjatyckiej wyprawy już za-
cząłeś szukać nowych wyzwań, miejsc, gdzie
można wystartować, szukałeś kolejnych przy-
gód. Rozumiem to, wiem, jak to jest wrócić
po jakiejś fajnej ekspedycji. No i w końcu coś
tam wybrałeś. Powiedz, na co się porywasz…
(śmiech)
bo wylatujesz lada dzień.
A.G.:
Rzeczywiście, porywam się… może nie
z motyką na słońce, ale bardziej na mróz.
Wspólnie z  dziewczyną zamierzamy prze-
mierzyć tak zwane morze Syberii – pieszo
9
Kup książkę
po zamarzniętym Bajkale prawie 400 kilo‑
metrów.
D.U.:
Teraz?! Zimą?!
A.G.:
Tak, tak. Start tego ultramaratonu za-
planowany jest na 1 marca, za dwa tygodnie.
Rzeczywiście, tuż po powrocie (a  była
to druga połowa października 2017 roku)
z przygody mojego życia – przejazdu rowe-
rem przez Japonię i Koreę, podczas którego
trenowałem judo – szybko zacząłem szukać
nowych wyzwań. Powrót do pracy biuro-
wej był mało atrakcyjny w porównaniu do
możliwości planowania następnej próby sił.
Oczywiście w pierwszej kolejności musiałem
załatać dziurę w budżecie (była naprawdę
solidnych rozmiarów – Japonia i Korea nie
należą do tanich miejsc) oraz zaoszczędzić
kilka dni urlopu, który wyczyściłem w cało-
ści na azjatycką przygodę. Wspólnie z moją
dziewczyną Judytą zaczęliśmy szukać cieka-
wych wyzwań sportowych odbywających się
zimą na początku kolejnego roku. Szukali-
śmy kilkudniowego eventu.
W  zasadzie jednocześnie znaleźliśmy
ultramaraton Rovaniemi 150. Jak można wy-
wnioskować z nazwy, to wyścig organizowany
w stolicy regionu Laponii (za kołem podbie-
gunowym). Obecnie organizator proponuje
uczestnictwo w rywalizacji na trzech różnych
dystansach do wyboru: 66, 150 i 300 kilome-
trów. Uczestnicy Rovaniemi 150 mogli poru-
szać się:
pieszo (ciągnąc za sobą specjalne sanie,
tak zwaną pulkę, na które załadowywa-
no żywność, ubranie na zmianę, namiot
i w ogóle cały ekwipunek potrzebny do
ukończenia trasy);
na tak zwanym fat bike’u (czyli rowerze
o dużo grubszych niż standardowe opo-
nach, które nie zapadają się tak mocno
w śniegu);
na biegówkach.
Zaczęliśmy poważnie rozważać piesze
uczestnictwo w tym wyścigu. Niestety, wy-
ścig miał się odbyć bardzo niedługo. Zostało
nam naprawdę niewiele czasu na przygoto-
wania, a opłata startowa osiągnęła zatrważa-
jąco wysoką kwotę (zazwyczaj opłaty starto-
we rosną wraz ze zbliżającym się terminem
startu i  wynoszą najwięcej przed samym
rozpoczęciem wyścigu). Co więcej, podróż
na północ Finlandii nie należała do najtań-
szych. Cena zakwaterowania w tym terminie
w Rovaniemi również była horrendalnie wy-
soka. To zresztą nic dziwnego – Skandynawia
słynie z niezbyt przystępnych cen dla tury-
stów, zwłaszcza tych z naszej części Europy.
Czarę goryczy przelała korespondencja z or-
ganizatorem przedsięwzięcia. Odpowiadał
sucho, zdawkowo, nie chciał współpracować.
Szybko stwierdziłem, że poszukamy jakiejś
alternatywy, a wyjazd do Finlandii odłożymy
na później.
Wtedy w Internecie znalazłem coś super‑
świeżego i, jak się wydawało, nieszablono-
wego. Black Baikal Race – pierwszy ultrama-
raton zimowy w Azji! Całość biegu miała być
poprowadzona po tafli najgłębszego, a także
największego objętościowo zbiornika słod-
kowodnego na świecie – jeziora Bajkał, na-
zywanego także morzem Syberii. Brzmiało
10
Kup książkę
11
 BŁĘKITNE OKO SYBERII
Bajkał to najgłębsze jezioro na świecie (jego maksymalna głębokość wynosi 1642 metry). Żeby to
przedstawić obrazowo – to tak, jakby postawić jeden na drugim dwa wieżowce Burj Khalifa (naj-
wyższy budynek na świecie znajdujący się w Dubaju). Jest drugim co do wielkości jeziorem w Azji,
a siódmym na świecie. Jego powierzchnia to 31 500 kilometrów kwadratowych, a więc mniej więcej
10 procent powierzchni Polski. Rozciąga się na długości 636 kilometrów i szerokości 79 kilome-
trów. To naprawdę potężny zbiornik wodny! Największym miastem w okolicy Bajkału jest Irkuck,
położony nieco na zachód od jeziora, nad gigantyczną rzeką Angarą, mającą swoje źródła właśnie
w „błękitnym oku Syberii”. W Irkucku żyje nieco ponad pół miliona ludzi.
to naprawdę nieźle! Mocno się podekscyto-
wałem perspektywą takiego doświadczenia
i byłem pewien, że zrobię wszystko, żebyśmy
wystartowali w tym wyścigu. Judyta studziła
moją gorącą głowę, czytając, jak ekstremal-
ne warunki panują w tym czasie na Syberii,
jakie osiągnięcia sportowe mają uczestnicy
oraz organizatorzy biegu, a także faktem, że
aby wziąć udział w  tym przedsięwzięciu,
trzeba było przedstawić swoje sportowe CV.
Metodą „salami” (plasterek po plasterku) za-
cząłem przekonywać Judytę, że przed podję-
ciem decyzji należałoby zebrać dużo więcej
szczegółowych informacji o tym wydarzeniu.
Nie chciałem przecież narażać nas bezsen-
sownie na niebezpieczeństwo.
Wysłałem maila do organizatora wyści-
gu  – Włocha Riccardo. Napisałem w  nim,
że jesteśmy parą z  Polski, która ukończy-
ła kilkanaście maratonów i półmaratonów,
ale uczciwie przyznałem, że nie mamy do-
świadczenia w ultramaratonach zimowych.
Bardzo  szybko dostałem odpowiedź. Była
uspokajająca i wyważona, co wzbudziło mo‑
ją sympatię i zaufanie. Riccardo przekazał
nam kilka istotnych informacji.
Po pierwsze, że edycja Black Baikal
Race 2018 ma mieć charakter przygody, nie
wyścigu – grupa uczestników ma przejść
wspólnie zakładany dystans, podziwiając
piękno syberyjskiej przyrody. Podał nam
nawet imiona uczestników, którzy mieliby
towarzyszyć nam w wyprawie, służąc swoim
doświadczeniem zebranym podczas innych
prestiżowych zimowych ultramaratonów,
między innymi na Alasce.
Po drugie całość wyprawy wydawała się
już na tym etapie dosyć skrupulatnie zapla-
nowana. Otrzymaliśmy terminy startów z po-
szczególnych checkpointów (punktów kontro-
lnych), rozrys odcinków trasy do pokonania
w kolejnych dniach wraz z profilem, mapki,
adresy hosteli dla uczestników wyprawy, listę
niezbędnego wyposażenia oraz kontakt do
biura podróży, które mogło pomóc w zorga-
nizowaniu wiz do Rosji. Wszystko wyglądało
na dopięte na ostatni guzik.
Z wielką radością przyjęliśmy również za-
proszenie na ultramaraton o nazwie Sila3Vet-
te (tj. Bieg Trzech Szczytów) do Kalabrii (na
samym końcu włoskiego „buta”) odbywający
się pod koniec stycznia 2018 roku. Riccardo
napisał, że będzie to świetna okazja do tego,
żebyśmy poznali dużą część uczestników
12
Kup książkę
13
Zgłoś jeśli naruszono regulamin