Akacja.pdf

(192 KB) Pobierz
Ewa Schilling
AKACJA
Kup książkę
© Copyright by
Ewa Schilling & e-bookowo
Grafika na okładce: Ewa Schilling
Projekt okładki: e-bookowo
ISBN 978-83-7859-439-0
Wydawca: Wydawnictwo internetowe e-bookowo
www.e-bookowo.pl
Kontakt: wydawnictwo@e-bookowo.pl
Wszelkie prawa zastrzeżone.
Kopiowanie, rozpowszechnianie części lub całości
bez zgody wydawcy zabronione
Wydanie II 2014
Kup książkę
Ewa Schilling AKACJA
WRZOSOWISKO
— Kim jesteś? — spytałam. Nachyliłam się ku twarzy wid-
niejącej w wykrocie; sterczały nad nią korzenie dębu.
Riches I bold in light esteem
And Love I laugh to scorn
And lust of Fame was but a dream
That vanished with the morn
1
— Wariatka — pomyślałam, słysząc ten niedorzeczny
wiersz, mówiony po angielsku. Podejrzenie okazało się słusz-
ne: spod wytartego żołnierskiego płaszcza wyglądał charak-
terystyczny brunatny ubiór pensjonariuszy tutejszego domu
wariatów. Po przyjściu Rosjan można było natknąć się gdzie-
niegdzie na trupy tych, co uciekli ze szpitala. Na naszym wła-
snym strychu znaleźliśmy zgwałconą i powieszoną kobietę
w identycznym ubraniu. Ta w wykrocie przyjrzała mi się
błyszczącymi oczami, najwyraźniej zadowolona z udzielonej
odpowiedzi.
— Dobrze, ale skąd się tu wzięłaś? — nie ustępowałam.
Nie zdziwiłabym się w lutym, ale był już listopad. Dawno
wrócili do domu ci, którzy ukrywali się w ziemiankach, jak
pani Taube z rodziną. Było zimno i w lesie nierosły nawet
ostatnie grzyby. Sama się właśnie rozczarowałam, bezsku-
tecznie grzebiąc w mchu. Zebrałam tylko trochę chrustu
i przed chwilą dostrzegłam tę kobietę.
Bogactwa lekce sobie ważę / Z miłości drwię boleśnie / Sława mi była czczym
mirażem / Co rozwiał się dość wcześnie — początek wiersza Emilii/ Bronte ***
Riches I hold in light esteem w przekładzie Stefana Stasiaka.
1
4
wydawnictwo e-bookowo
Kup książkę
Ewa Schilling AKACJA
Zaczęła mówić szybko i bardziej do siebie niż do mnie.
Skleiłam z tych słów historię, która wyglądała w miarę praw-
dopodobnie — uciekła ze szpitala i dzięki niezwykłemu
szczęściu nie zamarzła i nie została zastrzelona przez Rosjan,
lecz trafiła do jednej z ziemianek, w której pozwolono jej zo-
stać. Potem albo ona stamtąd poszła, albo ludzie z ziemianki
zdecydowali się wrócić do domów, dość, że błąkała się po le-
sie, coś pewnie w nim zbierała, a resztę kradła po wsiach, bo
na samych jagodach z pewnością by nie przeżyła. Była zabie-
dzona, wychudzona jak szczapa i bardzo brudna. Trzymała
w ręce pozwijane szmaty, kryjące pewnie cały jej dobytek.
— A jak chcesz przeżyć zimę? — zainteresowałam się.
Było mi nieco mniej nieswojo, odkąd przekonałam się, że
potrafi mówić do rzeczy. Zrobiło mi się jej żal. Przypominała
tamtą kobietę powieszoną na strychu.
— Mogłabyś mi pomóc — powiedziała gdybyś chciała.
Mogłabyś mnie schować na strychu albo w szopie.
— Rosjanie już poszli. Polacy nie strzelają — stwierdzi-
łam. — Wyjdź po prostu do ludzi, nic ci się nie stanie.
— Zamkną mnie z powrotem — odparła. — Nie mogę
jeszcze iść między ludzi — nagłym ruchem schowała twarz
w dłoniach — boję się. Muszę odpocząć, muszę dojść do sie-
bie... Nie mogę... boję się — zaczęła szeptać te słowa raz za
razem, z rękami przy twarzy.
Patrzyłam na nią chwilę, potem wyciągnęłam dłoń i po-
mogłam jej wyjść z wykrotu. W czasie tych kilku sekund
podjęłam decyzję: schowam ją na strychu. Na tym samym,
gdzie powieszono inną wariatkę, i będzie to tak, jakbym spła-
ciła jakiś dług albo wierzyła, że Rudi przestanie wtedy widy-
wać jej ducha i krzyczeć.
Byłam zupełnie pewna, że ona nie zrobi mi krzywdy —
oczy miała obłąkane, ale niegroźne — oczy, które przenikały
5
wydawnictwo e-bookowo
Kup książkę
Zgłoś jeśli naruszono regulamin