Zima.pdf

(651 KB) Pobierz
SPIS TREŚCI
Prolog
Rozdział I
Rozdział II
Rozdział III
Rozdział IV
Rozdział V
Rozdział VI
Rozdział VII
Rozdział VIII
Rozdział IX
Rozdział X
Rozdział XI
Rozdział XII
Rozdział XIII
Epilog
3
7
28
75
100
122
162
189
216
247
268
295
316
338
370
Kup książkę
Zima | Michał Ochnik
PROLOG
Rok później
Pani Johansen miała nadzwyczaj lekki sen. Potrafił ją
zbudzić najlżejszy bodaj szmer, najdrobniejsza zmiana
w ustalonym rytmie dźwięków otoczenia. Podejrzewała,
że to kwestia podeszłego wieku – przez te wszystkie lata
wsłuchiwała się w najdrobniejsze odgłosy, jakie wyda-
wało jej niewielkie mieszkanie, i doskonale rozróżniała
każdy z nich. Umiała poznać skrzypnięcie obluzowanej
deski w podłodze, zgrzytnięcie klucza w zamku, srebrzy-
sty odgłos zastawy stołowej układanej na stole. Czasami
wydawało się jej, że to miejsce do niej przemawia – ję-
zykiem szumu czajnika, dźwięku krzesła odsuwanego
od stołu, tajemniczego chrobotu w północnej ścianie
salonu, którego źródła nigdy nie zdołała dociec, tykania
zegara czy nawet szelestu kartek starych książek i albu-
mów. Dopatrywała się w tych dźwiękach tajemnej mowy
miejsca, z którym przez długie lata zdążyła się już za-
przyjaźnić i poznać jego humory.
Kup książkę
3
Zima | Michał Ochnik
Wiedziała, że niektórzy starzy ludzie miewają nawyk
mówienia do siebie. Pani Johansen nigdy tego nie ro-
zumiała, ponieważ sama już wiele lat temu uznała, że
powiedziała niemal wszystko, co miała do powiedzenia,
i od tamtej pory postanowiła przede wszystkim słuchać.
Słuchała więc swojego mieszkania, które okazywało się
bardzo wdzięcznym, choć może niezbyt porywającym
mówcą. Z biegłem lat jego szmerliwe mamrotanie stało
się wręcz przezroczyste dla uszu pani Johansen. Podob-
nie jak jego właścicielka, nie miało już wiele więcej do
zakomunikowania, choć w przeciwieństwie do niej nie
zamilkło, tylko każdego dnia sennie wybrzmiewało tymi
samymi odgłosami.
Tym razem jednak było inaczej – mieszkanie miało jej
coś bardzo ważnego do powiedzenia. Na tyle ważnego,
że zdecydowało się zbudzić ją ze snu.
Do środka dostał się ktoś obcy.
Pani Johansen od wielu lat mieszkała sama. Tylko ona
posiadała klucze do drzwi wejściowych, choć rzadko
kiedy zamykała się na cztery spusty. Okolica była spo-
kojna, a sąsiedzi uprzejmi i porządni, nie było więc sensu
ryglować się za każdym razem i częstokroć zapominała
zamknąć drzwi na noc. Podniosła się z łóżka i rzuciła
okiem na zegar. Była wczesna pora, tuż przed świtem,
kiedy niebo przybiera barwę przybrudzonego grana-
tu. Kobieta wstała, nasunęła na nogi kapcie i ruszyła
w stronę salonu. Nie bała się, ale wychodząc, sięgnęła
po pogrzebacz, który trzymała w sypialni, od kiedy okno
naprzeciw jej łóżka przestało się domykać i potrzebo-
wało podpórki. Już dawno miała wezwać kogoś do na-
Kup książkę
4
Zima | Michał Ochnik
prawy, ale z różnych względów cały czas to odkładała.
Zaciskając dłoń na pogrzebaczu, zaczęła ostrożnie iść
do salonu – mieszkanie cichym skrzypieniem desek
w podłodze podpowiedziało jej, gdzie przebywa intruz.
Ostrożnie zajrzała do środka. Znajdował się tam mło-
dy mężczyzna w długim czarnym płaszczu. Wspierał się
na lasce, na jego głowie zaś tkwił cylinder. Nie wyglądał
on na włamywacza – chyba że na bardzo eleganckie-
go. Zdawał się nie zwracać uwagi na nieliczne cenne
przedmioty w swoim zasięgu. Nieznajomy przyglądał
się natomiast powieszonemu na ścianie malowidłu. Wy-
dawał się poznawać obraz, na jego twarzy błąkał się
uśmiech. Tak jakby malunek przypominał mu o czymś
przyjemnym. O czymś, co porzucił dawno temu, a do
czego skrycie tęsknił.
Pani Johansen opuściła pogrzebacz. Rozpoznała obcego.
 – Wystraszył mnie panicz – powiedziała głośno.
Intruz drgnął i odwrócił się.
 – Przepraszam – odparł, uśmiechając się.
Pani Johansen odwzajemniła uśmiech. Bardzo dobrze
znała jego właściciela.
 – Wolałbym, żeby moja obecność tutaj nie została
odkryta przez nikogo, stąd tak wczesna pora i tak nie-
spodziewane wtargnięcie.
 – Rozumiem. – Pokiwała głową. Oczywiście, teraz
wszystko stało się już dla niej jasne. – Domyślam się
też, co tu panicza sprowadza. Szczerze powiedziawszy,
po ostatnich wydarzeniach spodziewałam się, że już pa-
nicza nie zobaczę.
Kup książkę
5
Zgłoś jeśli naruszono regulamin