Roberts Nora - Prawdy i zdrady(1).pdf

(2119 KB) Pobierz
Nora Roberts
PRAWDY
I ZDRADY
Przekład: Aleksandra Komornicka
Dla Phyllis Grann i Leslie Gelbman
 
Rozdział pierwszy
 
Nic nie wskazywało na to, że list, który Kelsey wyjęła ze
skrzynki, pochodzi od nieżyjącej kobiety. Zarówno kremowa
papeteria, jak i ładny, wyrobiony charakter pisma, a także
stempel pocztowy Wirginii nie wyróżniały się niczym
szczególnym. Najlepszy dowód, że odłożyła go z resztą
korespondencji na stary belkerowski stolik, stojący pod
oknem jej salonu, i zrzuciwszy z nóg pantofle, udała się
prosto do kuchni, by nalać sobie kieliszek wina. Będę go
wolno sączyć, zanim otworzę korespondencję, pomyślała.
Nie musiała dodawać sobie odwagi, by stawić czoło temu
cienkiemu listowi, reklamom i rachunkom czy wreszcie
pocztówce z pozdrowieniami od przyjaciół, którym udało się
wyskoczyć na krótkie wakacje na Karaiby.
Poruszyła ją przesyłka od adwokata. Przesyłka, w której -
wiedziała o tym - znajdowało się orzeczenie rozwodu.
Urzędowy dokument, na mocy którego z Kelsey Monroe
znowu stawała się Kelsey Byden, z mężatki - samotną
kobietą, z żony - rozwódką.
To było oczywiście głupie rozumowanie. Przecież od
dwóch lat była już tylko formalnie żoną Wade’a, całe zaś ich
małżeństwo trwało niewiele dłużej.
Ale dokument, znacznie bardziej niż wszystkie kłótnie i
łzy, honoraria adwokatów czy procedura prawna, nadawał
sprawie ostateczny charakter.
Dopóki śmierć nas nie rozłączy, pomyślała z goryczą i
pociągnęła łyk wina. Co za bzdura! Gdyby to miało być
prawdą, powinna umrzeć w wieku dwudziestu sześciu lat. A
przecież żyje - żyje, ma się dobrze i powraca na śliski grunt
randek, na które umawiają się osoby samotne.
Wzdrygnęła się na tę myśl.
Wade uczci z pewnością ich rozwód z tą swoją
wystrzałową koleżanką z agencji reklamowej. Koleżanką, z
którą uciął sobie romans, nie mający nic wspólnego - jak
oświadczył swojej oszołomionej i wzburzonej żonie - z nią
czy z ich małżeństwem.
Kelsey jednak myślała inaczej. Zapewne, żeby się
rozstać, niekoniecznie musiała umrzeć czy zabić Wade’a, ale
pozostałe punkty przysięgi małżeńskiej traktowała z
największą powagą. A wyrzeczenie się jakichkolwiek innych
związków znajdowało się na czele tej listy.
Owszem, uważała, że ta przebojowa mała Lari, z
wymodelowaną przez aerobic figurą i uśmiechem
cheerleaderki miała bardzo wiele wspólnego z jej osobą.
Nie dała Wade’owi szansy, choć zapewniał, że jego
„poślizgnięcie” - jak to określił - nigdy się już nie powtórzy.
Opuściła natychmiast ich śliczny dom w Georgetown,
pozostawiając w nim wszystko, co wspólnie zgromadzili.
Nagły powrót do domu rodzinnego, do ojca i macochy,
był poniżający. Ale istnieją różne stopnie dumy. Podobnie jak
różne stopnie miłości. A jej miłość zgasła jak światło w
chwili, gdy zastała Wade’a „bratającego” się z Lari w pokoju
hotelowym w Atlancie.
Zaskoczenie, pomyślała szyderczo. No tak, aż trzy osoby
były niezwykle zaskoczone, gdy wkroczyła do pokoju
hotelowego męża z torbą podróżną i idiotycznie
romantycznym zamiarem spędzenia z nim weekendu w
czasie jego podróży służbowej.
Może i była nieustępliwa, zawzięta i zatwardziała (co
zarzucał jej Wade), nie zgadzając się na żadne ustępstwa i
żądając rozwodu. Ale miała przecież swoje racje - upewniała
teraz samą siebie.
Dopiła wino i wróciła do salonu swojego doskonale
urządzonego mieszkania w Bethesdzie. W tym zalanym
słońcem pokoju nie było ani jednego przedmiotu - krzesła
czy świecznika, który pochodziłby z Georgetown. Totalne
Zgłoś jeśli naruszono regulamin