Orieux Jean Talleyrand A5.doc

(6335 KB) Pobierz
Talleyrand




Jean Orieux

Talleyrand

czyli niezrozumiany sfinks

 

Przełożyła: Barbara Janicka

Tytuł oryginału: Talleyrand ou le spinx incompris

Wydanie polskie 1989

 

Na głowę tego człowieka wylano hektolitry pomyj. Oskarżono go o całkowity brak moralności, uznano za wcielenie występku, nazwano łajnem w jedwabnych pończochach. Trzeba zresztą przyznać, że postępowanie naszego bohatera dawało ku temu powody. Karol Maurycy de Talleyrand-Perigord mimo otrzymanych za młodu święceń biskupich żył nawet jak na swoją epokę wyjątkowo rozwiąźle, a gdy nastał ku temu sprzyjający klimat, po prostu porzucił kapłaństwo. Służył kolejno czterem francuskim reżimom, maczał palce w obaleniu dwóch z nich, wchodził w konszachty z głowami państw wrogich, a jego kieszenie - które w zamian za przysługi kazał napełniać zarówno obcym, jak i swoim - przypominały studnię bez dna. Słowem - wydawał się nie mieć nie tylko sumienia, ale i kręgosłupa.

 

Spis treści:

Przedmowa.              3

Chronologia.              9

CZĘŚĆ PIERWSZA.              41

CZĘŚĆ DRUGA.              228

CZĘŚĆ TRZECIA.              719

Bibliografia podstawowa.              903

Spis ilustracji.              910


Przedmowa.

Niewielu ludzi było przedmiotem większej nienawiści i większego podziwu niż Talleyrand. Namiętna ciekawość, jaką budzi ów człowiek wyzbyty namiętności, nie wygaśnie, albowiem chciał być nieodgadniony - i był nim.

Pod maskami, które przywdziewał, należało odnaleźć człowieka. Nie była to rzecz prosta. Szukaliśmy pomocy wszystkich, którzy go znali, słuchali, malowali, obserwowali. Świadków takich jest mnóstwo: trzeba było zebrać ich przekazy. Możliwość dostępu do najlepszych źródeł zawdzięczamy historykowi Marcowi Ferro. Ocena naszego bohatera nastręczała wiele trudności, zwłaszcza jeśli chodzi o okres, gdy związał swój los z losem Napoleona Bonaparte. Stosunki łączące tych dwóch ludzi jawią się nam w zupełnie innym świetle, skoro zamiast trzymać się powtarzanej do znudzenia legendy napoleońskiej, odwołamy się do historii. Kiedy zatem, panie Ferro, ekipa młodych historyków odtworzy nam prawdziwą historię Konsulatu i Cesarstwa? Snop światła, za który pragnę podziękować autorom, rzuca na przygodę napoleońską książka Louisa de Villefosse'a i Jeanine Bouissounousse L'opposition a Napoleon. Dzięki nim rola Talleyranda wydaje się mniej tajemnicza i mniej godna potępienia. Pomocna była mi również praca Emile'a Darda Napoleon et Talleyrand. Dzieło Michela Poniatowskiego Talleyrand aux Etats-Unis zawiera szereg rewelacji na temat działalności finansowej, odwagi i sumienności zawodowej pana d’Autun. Książka Le dernier amour de M. de Talleyrand: la duchesse de Dino, pióra Françoise Bernardy, przybliża intymne życie Talleyranda podczas ostatnich dwudziestu lat jego życia. Podobnie jak uczynił to Duff Cooper, historyk Guglielmo Ferrero w swej pracy Talleyrand a Vienne oddał sprawiedliwość roli, jaką odegrał nasz bohater w Europie. Cennymi źródłami są wydane przez P. Bertranda Listy Talleyranda oraz korespondencja dotycząca kongresu wiedeńskiego i ambasady londyńskiej opublikowana przez G. Pallaina. Zawsze miałem też pod ręką Le Dictionnaire de la Revolution et de l'Empire Bernardine Melchior-Bonnet. Są wreszcie Pamiętniki Talleyranda, wcale nie tak kłamliwe, jak utrzymują niektórzy; autor nakłada w nich różne maski i kluczy ostrożnie pośród wydarzeń, które zapomina dostrzec. Czasem błyska w Pamiętnikach promień szczerości; trzeba go schwytać równie szybko, jak się pojawił. Ów sposób zapominania jest zresztą bardziej wymowny i mniej nieuczciwy od kiepskich usprawiedliwień.

Po okresie trzyletnich studiów nad Talleyrandem i jego czasami przystąpiłem do lektury dzieła pana Lacour-Gayeta, Talleyrand {1928), które jest prawdziwym pomnikiem historycznych badań i odkryć i budzi podziw swym bogactwem, precyzją, rzetelnością. Odnalazłem w nim wszystko, co najwartościowsze z zebranego dotychczas materiału. Talleyrand Lacour-Gayeta, napisany pięćdziesiąt lat temu, ukazuje oczywiście portret naszego bohatera, na który inne światło rzuciły prace późniejsze, między innymi rozprawa dra Lafforgue'a Talleyrand, l'homme de la France, będąca psychoanalizą narodu francuskiego, oraz książka Missoffe'a Le Coeur secret de Talleyrand.

Prawdziwe oblicze Talleyranda zaczęło wyłaniać się w trakcie rozmów, jakie odbyłem z panią de Montgomery-Bethouart, za co pragnę wyrazić Jej ogromną wdzięczność i podziw. W trudnych godzinach, które przeżyłem z powodu pana de Talleyrand, moje przyjaciółki, panie Chibois i Pefferkorn krzepiły mnie na duchu dzięki swemu dobremu smakowi, esprit, a nawet cierpliwości. Dziękuję, że zechciały wyrazić zgodę, abym zadedykował im niniejszą pracę.

Pozostawało utrwalić wizerunek mego bohatera, a trudno o rysy bardziej nieruchome, a zarazem bardziej nieuchwytne. Jest tak zmienny, tak różnobarwny, że przez cztery lata wspólnego życia miałem wrażenie, że odkrywam go na nowo, i łapałem się na niebezpiecznej chętce, by na każdej stronicy definiować go od początku. Jakimże byłoby to błędem! Nie można definiować pana de Talleyrand, można mu jedynie towarzyszyć.

Spacer poprzez osiemdziesiąt cztery burzliwe lata jest pasjonujący: prowadzi od seminarium do buduarów, od ołtarzy do szulerni, od Wersalu do podejrzanych spelunek. I tu, i tam nasz bohater jest niczym jedwab: mieni się, refleksy giną, materia pozostaje. Owe pobłyskiwania pana de Talleyrand są czasem zwykłymi skandalami, czasem skapenadami; zdarza się, iż przerażają, ale ich gra jest zawsze fascynująca.

To niepokojące oblicze mogło ukazać się nam swobodniej niż dotychczas wcale nie dzięki tezom takiego czy innego historyka czy biografa. Zawdzięczamy to aurze naszych kontestujących i anarchistycznych czasów, które posiadają moc zrywania masek. Talleyrand, dla którego Niebezpieczne związki nie były wcale niebezpieczne, czuł się obco w mieszczańskim społeczeństwie stulecia Józefa Prudhomme'a. Śmiertelnie się w nim nudził, co widać w niektórych poświęconych mu w owej smętnej epoce pracach; dlatego właśnie wystawił do wiatru swych biografów i zachował maskę sfinksa. Na wiele spraw patrzymy dzisiaj inaczej i dostrzegamy, że biskup, członek Konstytuanty, minister-kontestator czuje się lepiej w kontestacji z roku 1970 aniżeli pośród mieszczańskich surdutów z roku 1838.

Nadarzyła się zatem sposobność, by rzec mu: Panie de Talleyrand, usiądźmy i porozmawiajmy. A ponieważ oszczędziliśmy mu fałszywych przysiąg, ukazał nam może swą prawdziwą twarz.

 

* * *

 

Afrykańskie przysłowie mówi: Jesteś dzieckiem swej epoki bardziej, aniżeli dzieckiem swego ojca. Talleyrand jest dzieckiem wielu epok, a nawet wielu światów. Kiedy zdejmiemy mu maskę niewzruszoności, jego twarz, mimo że tak miła i ludzka, pozwala przeczuć otchłanie cienia, których nie jest w stanie rozświetlić jasny geniusz wieku Ludwika XV.

Talleyrand jest człowiekiem współczesnym zarazem Wolterowi, Mirabeau, Bonapartemu, Lamartine'owi i Balzakowi. Mówi językiem Woltera, spekuluje jak Mirabeau, a na koniec zapuszcza się swym chybotliwym krokiem w tajemnicze sprawy Komedii Ludzkiej.

Mimo że zaangażowany w sprawy aktualne, jest wciąż ten sam. Podczas wszystkich kataklizmów historii jest niezastąpionym nosicielem wielkości, przywar, wykwintnych manier i uroku przeszłości. Wierny peruce i gładkiemu obejściu Wieku Świateł, jest niewierny temu, co w świecie wywodzącym się z Rewolucji wydawało mu się przejściowe: politykom, ich improwizowanym reżimom, gadaninie i przysięgom. Ale jest coś, co istnieje ponad jednostkami, nawet takimi jak Napoleon: to cywilizacja, cywilizacja Woltera - wolność, pokojowe sztuki, przemysł, bogactwo. Jej uosobieniem była dla Talleyranda Francja, dlatego więc wydawała mu się czymś wznioślejszym od swych rządów, rządców i akrobatów. Zarówno jednych, jak drugich traktował, jak na to jego zdaniem zasługiwali, i robił to bez skrupułów. Wrogów przysparzał mu cynizm, nie przywary. Zarzucano mu-mając na myśli zarówno jego szpotawą stopę jak konduitę - że nie idzie prosto. W obu przypadkach chodził rzeczywiście krętymi drogami.

Podobnie jak we wszechświecie, wszystko w życiu naszego bohatera składa się z krzywych. Nieomylny instynkt ostrzegł go, że najmilsza i najpewniejsza droga do sukcesu wiedzie meandrami. Kroczymy za nim przez niespokojne, krwawe lata, postępujemy jego powolnym, wyperfumowanym śladem, który okrąża wierzchołki społeczności europejskiej. Wokół niego, pośród brzęczenia os, słychać słowo: Zdrada! Zdrada! Kogo zdradził? W jakim celu? W polityce nowatorstwo jest zawsze zdradą.

Słowo to opatrzyliśmy cudzysłowem: wydawało się nam, że należy raczej do arsenału pamflecisty niż do słownika psychologa. Nie ulega kwestii, że nie ukrywaliśmy słabości naszego bohatera, zwłaszcza gdy tak zręcznie je kamuflował. Przyłapaliśmy go na uczestnictwie w najbardziej podejrzanych sprawach, na gorącym uczynku: był tam w towarzystwie najwyżej postawionych osobistości-a nawet wspaniałych autorów przysiąg. Bourrienne napisał: Historia powie o panu de Talleyrand tyleż dobrego, co współcześni powiedzieli złego. W rzeczywistości zaś od stu lat zadowalano się powtarzaniem tego, co zazdrość podszepnęła jego najznakomitszym współczesnym. Burżuazyjni politycy bez skrupułów potępili jednego z największych sług Francji i Europy. W swym Dictionnaire des ldeés reçues Flaubert bezlitośnie odnotowuje tę głupotę francuskiej opinii publicznej: Książę de Talleyrand: trzeba być przeciw. Wszyscy ludzie tacy jak Homais, Badinquet, Józef Prudhomme byli posłuszni temu hasłu jak jeden dureń. My woleliśmy słuchać Talleyranda. Dzień po dniu przypatrywaliśmy się jego życiu. Teraz zaprasza nas do siebie. Mało jest istot bardziej urzekających od owego uprzejmego wielmoży o głębokiej, skrywanej wrażliwości. Był tak cudownie inteligentny, że nigdy nikogo nie nudził mówiąc o swych ideach. Zostawił to ludziom mniej inteligentnym; dla siebie zarezerwował savoir-faire. Po swym stuleciu odziedziczył upodobanie do szczęścia i lubił, aby wszyscy wokół niego byli szczęśliwi. Obsypywał dobrodziejstwami wszystkich: rodzinę, służbę, personel ministerstwa, swych wasali z Valençay i z Benewentu, przyjaciół, z którymi rozłączyła go dopiero śmierć. Przy bliższym poznaniu pan de Talleyrand wydał nam się człowiekiem o podejrzanej niemoralności.

Czy będzie się zatem mówić o rehabilitacji? Nie będziemy tego mieć za złe, choć ani rehabilitacja, ani potępienie Talleyranda nie leżały w naszych zamiarach. Cieszylibyśmy się natomiast, gdyby choć na chwilę udało się nam przywrócić go do życia. Jeśli się to powiodło, nasz bohater nie potrzebuje sędziów: żywy -zrehabilituje się lub potępi sam. W każdym razie ani śmierć, ani zapomnienie nie zatrą rysów owego człowieka wyłaniającego się z pomroki czasów. Należy do rasy, która nigdy nie wygaśnie i której mądrość, okraszona przywarami, jest stara jak świat i będzie trwać tyle co on.

Jean Orieux


Chronologia.

Rok

Życie Talleyranda

Wydarzenia we Francji

Wydarzenia na świecie

Życie umysłowe

1754

Piątek, 2 lutego: pod nr 4 przy ulicy Garancière w Paryżu przychodzi na świat Karol Maurycy de Talleyrand-Périgord,

23 sierpnia: narodziny delfina, przyszłego Ludwika XVll; Machault ministrem marynarki.

Odwołanie Dupleixa z Indii; Założenie King's College w Nowym Jorku.

Rousseau: Rozprawa o nierówności; Fréron zaczyna wydawać L'Année littéraire; Condillac: Traktat o wrażeniach; Diderot: O interpretacji natury; Gabriel rozpoczyna budowę placu Ludwika XV (placu Zgody) w Paryżu; Hume, Historia Anglii; Goldoni, Filozof na wsi; Winckelmann we Wloszech; Boucher, Panna O'Murphy; Falconet, Milon z Krotony; Zm.: Holberg, Fielding, Piazetta; Ur.: Bonald.

 

 

 

 

 

1755

1 rok/U mamki na przedmieściu Saint-Jacques

Parc-aux-Cerfs; Budowa zamku w Compiègne; Stracenie Mandrina.

Założenie uniwersytetu w Moskwie; Pierwsza gramatyka rosyjska; Zerwanie stosunków dyplomatycznych francusko-angielskich; 1 listopada: trzęsienie ziemi w Lizbonie; Usunięcie jezuitów z Paragwaju.

Salon w Luwrze; Wychodzi V tom Encyklopedii; Black odkrywa dwutlenek węgla; Morelly, Kodeks natury; Lessing, Miss Sara Sampson; Greuze, Ojciec rodziny; La Tour, Portret pani de Pompadour; Zm.: Monteskiusz, Saint-Simon, Gentil-Bernard, Maffei; Ur.: Fourcroy, Corvissart, Florian, Prany, Quatremere de Quincy, Collin d'Harleville, Fabre d'Eglantine, Debucourt, E. Vigée (Lebrun).

1756

2 lata.

Rozruchy w Delfinacie.

Początek wojny siedmioletniej; Montcalm w Kanadzie; Ministerium Pitta Starszego.

Wolter, Szkic o obyczajach...; Rousseau, List o Opatrzności; Ur.: Lacépède, Mozart, Raeburn.

1757

3 lata.

4 stycznia: zamach Damiensa.

5 listopada: Fryderyk II rozbija armię francuską pod Rossbach.

Salon w Luwrze; Diderot, Syn naturalny; Helwecjusz, O umyśle; Pani Leprince de Beaumont, Sklep dziecięcy; Rameau, Pułapki miłości; Burke, Kolonie europejskie w Ameryce; Zm.: Fontenelle. Réaumur, Vadé, R. Carriera; Ur.: W. Blake.

1758

4 lata.

Choiseul ministrem spraw zagranicznych.

Śmierć Benedykta XIV; Początek pontyfikatu Klemensa XIII; Zdobycie Frontenac, Gorée i Saint-Louis w Senegalu przez Anglików; Lally-Tollendal w Indiach.

Rousseau, List do d'Alemberta o widowiskach; D'Alembert wycofuje się z Encyklopedii; Diderot, Ojciec rodziny; Quesnay, Tableau économique; Swedenborg, Niebo i piekło; Ur.: Prudhon, Carle Vernet.

1759

5 lata.

Silhouette reformuje zarząd Ferme générale.

Usunięcie jezuitów z Portugalii; Bitwa pod Minden; Kapitulacja Quebecu; Anglicy na Gwadelupie.

Salon w Luwrze (Diderot); Wolter, Kandyd, Tankred. Relacja z choroby... jezuity Benhiera; Wolter wypowiada wojnę... nikczemności; Parlament skazuje Encyklopedię na spalenie; Wieland, Cyrus; Steme, Tristram Shandy; Gossec, Symfonie; Założenie British Museum; Zm.:Haendel. Montcalm; Ur.: Schiller. Bums. Wilberforce.

1760

6 lat; Przebywa u swej prababki w Chalais.

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin