Predator-Horst Michelle.pdf

(1827 KB) Pobierz
Michelle Horst
„Predator”
Tłumaczenie
:
Beataaa_13
Wszystkie tłumaczenia w całości należą do autorów książek jako ich prawa autorskie, tłumaczenie
jest tylko i wyłącznie materiałem marketingowym służącym do promocji twórczości danego autora.
Ponadto wszystkie tłumaczenia nie służą uzyskiwaniu korzyści materialnych, a co za tym idzie każda
osoba, wykorzystująca treść tłumaczenia w celu innym niż marketingowym, łamie prawo.
Dedykacja
Jestem całym sercem z każdą osobą, która doznała przemocy, z każdą
matką, która musiała pożegnać się ze swoim dzieckiem, z każdą duszą,
która choć raz poczuła gorzkie żądło depresji lub choroby.
Czasami życie jest do bani.
Czasami czujesz, że śmierć mogłaby być lepszą opcją.
Czasami docierasz do końca swoich możliwości tylko po to, by grunt
zawalił ci się pod nogami.
W tych mrocznych chwilach swojego życia, chcę, abyś pamiętał o jednej
rzeczy - to jest w porządku...
W porządku jest płakać.
W porządku jest się załamać.
W porządku jest krzyczeć.
W porządku jest leżeć w łóżku i czuć jak twoje ciało staje się częścią
materaca.
To jest w porządku...
Bo jesteś człowiekiem i czasami potrzebujesz po prostu trochę czasu,
aby wziąć oddech.
Proszę, pamiętaj, że nie jesteś słaby, gdy się załamujesz. Jesteś tylko
pięknie uszkodzony i wyjdziesz znacznie silniejszy, gdy burza
przejdzie.
Proszę, pamiętaj, że nie jesteś sam.
Pamiętaj, że jesteś wart każdej szansy na wspaniałe życie.
Pamiętaj, że gdy raz odpuścisz i złamiesz się na kawałki, uderzając o
samo dno ciemnej studni, istnieje tylko jeden sposób, by się ruszyć
w górę.
Prolog
Cara~
- Cara. - woła mnie tata. - Masz koc?
- Tak, tato.
Wyciągam koc z samochodu i kieruję się do rodziców. W przeciwieństwie do
innych nastolatków, uwielbiam spędzać z nimi czas. Mamy świetne relacje.
Wiem, że mogę porozmawiać z nimi na każdy temat. Od zawsze tak między nami
było.
Tata uruchamia łódź, a potem kieruje nas w dół rzeki. Jest słoneczny dzień z
lekkim wiatrem, który przyjemnie ochładza, podczas najgorszego upału. Zawsze
przypływamy tu po obiedzie. To jest czas tylko dla nas. Razem. Gdy dopływamy
do otwartej przestrzeni, tata zwalnia łódź, a ja razem z mamą rozkładamy koce
i układamy się wygodnie, głośno się przy tym śmiejąc. Tata wyłącza silnik, kiedy
jest zadowolony z miejsca, w którym jesteśmy i dołącza do nas.
- Spójrz na tą. - Wskazuje na chmurę. - Wygląda jak samochód.
Śmieję się. - Każda wygląda jak samochód dla ciebie.
- Nie, poważnie. - Też się śmieje. - Patrz, to są koła, a to dach.
Rozmawiamy o najgłupszych rzeczach, a potem milkniemy i po prostu
wsłuchujemy się w śpiew ptaków dookoła nas. Będę tęsknić za rodzicami, kiedy
wyjadę do college'u. Zostało mi już tylko kilka tygodni.
Głośny trzask wyrywa mnie ze spokojnego drzemania. Słyszę krzyk rodziców, a
całe moje ciało ogarnia nieprzyjemny chłód. Statek przechyla się gwałtownie i
przerzuca moje ciało na bok. Wbijam paznokcie w podłogę, próbując się czegoś
chwycić, ale ciężkie krzesło uderza we mnie, powodując ostry ból. Łódź
rozpada się z wielkim trzaskiem, a woda połyka kolejne kawałki wielkimi
haustami.
- Tatusiu! Mamusiu! - krzyczę. Rozglądam się wkoło, szukając jakiegoś znaku
ich obecności, jednak nie widzę niczego, oprócz wody i rozerwanych kawałków
łodzi.
Zaczynam się przesuwać w dół i choć próbuję złapać się krzesła, jest już za
późno. Coś uderza w moje ramię.
- Tato!
Wbijam paznokcie w pozostałości łodzi, próbując powstrzymać upadek.
Odłamki drewna ranią mnie i w końcu połyka mnie błotnista woda. Wiem jak
pływać. Jestem dobrym pływakiem, ale kolor wody okrada mnie z każdego
oddechu... jest czerwona.
Z całych sił próbuję wypłynąć na powierzchnię i wtedy czuję jak zimny strach
rozprzestrzenia się po całym moim ciele. Nie chcę umierać! Słyszę głośniejszy
dźwięk, który nie brzmi na pozostałości po wypadku. Tym razem coś uderza w
wodę, niebezpiecznie blisko mnie. Nie mogę wypłynąć. Ostry ból przepływa
przeze mnie, kiedy połykam wodę. Połykam krew.
***
Budzi mnie oślepiające światło i muszę mrugnąć kilka razy, zanim moje oczy
przestają szczypać i łzawić. Czuję się zdezorientowana. Gdzie jestem? Staram
się coś powiedzieć, ale słowa brzmią jak zniekształcony jęk. Przesuwam
spojrzenie po całym pokoju, a potem ostry ból zaczyna pulsować mi w plecach.
Gdzie mama i tata? Co się stało?
Drżący szloch wypełnia moją pierś i powoduje większy ból, a w końcu gorące
łzy wydostają się na zewnątrz.
- Cara. - Odwracam się w kierunku głosu i widzę wuja Toma, brata mamy. -
Przykro mi. - Wstaje z krzesła i podchodzi do mnie. Nie wiem, dlaczego mu
przykro. Wzdycha ciężko i przeciera wyraźnie zmęczoną twarz. - Był wypadek.
Twoi rodzice... nie udało się ich uratować.
Moi rodzice... oni nie żyją?
NIE! Serce boleśnie zaciska się w mojej klatce piersiowej, a potem ostre ukłucie
zaczyna w niej rosnąć. Zasysam bolesny oddech, ale to uczucie rośnie, gdy
uświadamiam sobie stratę rodziców. Z następnym oddechem z mojego gardła
wydostaje się głośny szloch.
Nie mogli odejść! Jest za wcześnie. Nie zdążyłam się pożegnać! Panika
przejmuje kontrolę nad moim ciałem. Nie mogą być martwi... Nie moi rodzice.
Ból, że nie zobaczę ich już nigdy więcej, uderza we mnie głęboko i zaczyna
mnie niszczyć. Czuję się pusta, coś, czego nigdy nie czułam. To jest jak fala,
która wymywa wszystkie szczęśliwe wspomnienia i pozostawia jedynie
Zgłoś jeśli naruszono regulamin