Armentrout Jennifer L. - Boski gniew.pdf

(1682 KB) Pobierz
Dla
Kayleigh-Marie Gore, Momo Xiong, Valerie Fink,
Vi
Nguyen i Angeli Messer wielkich fanek tej serii,
które
jako
pierwsze
odpowiadają
na Twitterze.
Dla
Brittany Howard i Amy Green z YA Sisterhood
za
to,
że są
takie niesamowite.
I
dla Greerów za to,
że
oficjalnie stali
się
pierwszą rodziną
serii
Przymierze
Rozdział 1
Czerwony
jedwab przylgnął do moich bioder, skręcając się w
ciasny,
podkreślający moje kształty, gorset. Miałam rozpuszczone włosy,
które
spływały mi na ramiona niczym płatki egzotycznych
kwiatów.
Kiedy się
poruszałam, światła sali balowej odbijały się od materiału sprawiając, że
z każdym krokiem wyglądałam, jakbym płonęła.
Zatrzymał się, rozchylił
usta, jakby
sam widok sprawił, że nie był w stanie
zrobić nic innego. Na mojej skórze pojawił się ciepły rumieniec. To się nie
mogło dobrze skończyć – nie, kiedy znajdowaliśmy się w otoczeniu innych
osób, a on patrzył na mnie tak wygłodniale. Tu było moje miejsce. Z nim. To
była właściwa decyzja.
Decyzja… której
nie
podjęłam.
Tancerze
zwolnili wokół mnie, ich twarze skrywały wspaniałe, ozdobione
klejnotami maski. Natarczywa, wygrywana przez
orkiestrę
melodia
wsiąknęła
w moje
ciało i kości, gdy tancerze się rozstąpili.
Nic
nas nie dzieliło.
Próbowałam złapać
dech, jednak
skradł nie tylko moje serce, ale również
jakże potrzebne powietrze.
Stał
ubrany
w czarny smoking, skrojony na miarę tak, aby podkreślał
twarde kontury jego
ciała. Krzywy uśmieszek, pełen łobuzerstwa i psoty
wykrzywiał mu usta, gdy skłonił się i wyciągnął ku mnie rękę.
Nogi
mi się trzęsły, gdy postawiłam pierwszy krok. Migoczące światła nade
mną wskazały drogę do niego, ale odnalazłabym go w ciemności, gdyby to
było konieczne. Bicie jego serca brzmiało jak moje.
Uśmiech
na
jego twarzy się poszerzył.
To
zachęta, której potrzebowałam. Ruszyłam ku niemu, a suknia płynęła za
mną niczym rzeka szkarłatnego jedwabiu. Wyprostował się, chwycił mnie
w talii, a ja objęłam go za szyję. Wtuliłam twarz w jego tors, chłonąc zapach
słonego oceanu i palonych liści.
Wszyscy
się nam przyglądali, ale to nie miało znaczenia. Byliśmy we
własnym świecie, gdzie liczyło się jedynie to, czego chcieliśmy, czego
pragnęliśmy od tak dawna.
Zaśmiał się głęboko,
gdy
mnie obrócił. Moje stopy nie dotykały nawet
podłogi sali balowej.
Tak
lekkomyślna – mruknął.
Uśmiechnęłam się w odpowiedzi, wiedząc, że potajemnie uwielbia to we
mnie.
Postawił mnie, wziął
za
rękę, drugą umieszczając na moich lędźwiach.
Ponownie się odezwał cichym, uwodzicielskim głosem:
– Wyglądasz przepięknie,
Alex.
Serce
mi
urosło.
Kocham
cię,
Aidenie.
Pocałował
mnie
w czubek
głowy, a potem zaczęliśmy się szybko obracać.
Dołączyły do nas pary na parkiecie, udało mi się dostrzec szerokie uśmiechy
oraz dziwne oczy pod maskami
– oczy całkowicie białe, bez źrenic. Zrodził
się niepokój.
Te
oczy… Wiedziałam, co oznaczały. Pląsaliśmy do rogu,
gdzie
usłyszałam dochodzący z ciemności cichy krzyk.
Spojrzałam w mroczny kąt sali balowej.
– Aidenie…?
Ciii.
– Przesunął dłonią
po
moim kręgosłupie, po czym skierował ją na
kark.
Kochasz mnie?
Spojrzałam
mu
głęboko w oczy.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin