Michael Judith Posiadanie A5.pdf
(
5094 KB
)
Pobierz
Michael Judith
(właśc. Judith Barnard & Michael Fain)
Posiadanie
Przełożyła z angielskiego: Małgorzata Dors
Tytuł oryginalny: Possessions
Rok pierwszego wydania: 1984
Rok pierwszego wydania polskiego: 1994
Katherine Fraser przeżyła szok: nagle, po dziesięciu latach
małżeństwa, opuścił ją mąż. Została sama z dwojgiem dzieci, bez
pieniędzy.
Katherine, chcąc zerwać z przeszłością, decyduje się na
przeprowadzkę do San Francisco. Zawiera tu przyjaźń z rodziną
miejscowych notabli i dzięki nim zaczyna prowadzić życie, o
jakim dawniej mogłaby tylko marzyć. Przeszłość jednak nie da o
sobie zapomnieć: zagrozi wszystkiemu, co Katherine zdołała
osiągnąć...
Spis treści:
Część 1............................................................................................................................................................................3
Część 2........................................................................................................................................................................114
Część 3........................................................................................................................................................................366
Część 4........................................................................................................................................................................616
-2-
Część 1.
Rozdział pierwszy.
- Katherine! - słychać było w jasno oświetlonych pokojach. - Co
za wspaniale przyjęcie!... fantastyczne jedzenie!... cieszę się, że tu
jestem!...
Wymieniając uwagi między sobą, goście nie ściszali głosu:
- Nie wiedziałem, że urządza się tutaj takie przyjęcia, a ty?
Przekrzykiwali płynącą z gramofonu muzykę i słychać ich było w
całym domu, a nawet na tarasie, gdzie w ciepłą czerwcową noc
kilka par tańczyło, a inni stali na niskim murku, przyglądając się
widocznym na tle nieba zabudowaniom Vancouver po drugiej
stronie zatoki. Katherine zaś z pomocą Jennifer i Todda otwierała
przy niewielkim barku wciąż nowe butelki i kursowała między
kuchnią a jadalnią, donosząc do suto zastawionego stołu tace z
zimnymi przekąskami i parujące zapiekanki.
- Jako gość honorowy wznoszę toast na cześć naszej wspaniałej
gospodyni - powiedziała Leslie McAlister unosząc kieliszek. - A
także - dodała skłaniając lekko głowę - na cześć Jennifer i Todda.
Wasza mama powinna wypożyczać was znajomym, kiedy będą
przyjmować gości. - Otoczyła Katherine ramieniem. - Czuję się
zaszczycona, że dla mnie wydałaś to przyjęcie. Szkoda, że nie
powiedziałaś, iż potrafisz urządzać tak wspaniałe imprezy.
Gdybym wiedziała, na pewno nie czekałabym z wizytą trzy lata.
Prawdę mówiąc, to mogłabyś przyjechać do San Francisco, żebym
teraz ja mogła zorganizować bal na twoją cześć.
- Rzeczywiście powinnaś była odwiedzić mnie wcześniej -
przyznała Katherine. Mocowała się właśnie z korkiem od
szampana. - Craig nie ma z tym żadnego kłopotu, a mnie jakoś...
-3-
- Pozwól, że ja spróbuje. - Leslie wzięła butelkę. - To jedna z
tych rzeczy, których samotne kobiety uczą się w pierwszej
kolejności.
Lekko okręcając korek popchnęła go jednocześnie kciukiem do
góry, cały czas dyskretnie obserwując Katherine i porównując ją
do tej skromnej, nieśmiałej kobiety, którą w ciągu ostatnich
dziesięciu lat widywała tylko sporadycznie.
Katherine Fraser wciąż była nieśmiała - trochę wystraszona
hucznym przyjęciem i zdziwiona pochwałami gości, ale na pewno
ładniejsza, zwłaszcza teraz, gdy podekscytowanie przyjęciem
sprawiło, że jej brązowe oczy błyszczały, a blada skóra nabrała
rumieńców. Wzrostem dorównywała przyjaciółce, lecz była
szczuplejsza i Leslie pomyślała z zazdrością, że Katherine nie
musi martwić się o swoje biodra.
A jednak doświadczone oko Leslie zauważyło, że Katherine
mogłaby się prezentować jeszcze bardziej atrakcyjnie. Jej gęste
ciemne włosy przytrzymywała z tyłu ciasna elastyczna opaska
rozciągająca skórę na skroniach, odcień szminki nie pasował do
jej karnacji, a sukienka była zbyt prosta jak na figurę wymagającą
podkreślenia. Leslie, która sama starała się wyglądać olśniewająco
i oryginalnie, która szczyciła się swymi kręconymi, rudymi
włosami oraz cieszyła mocno zarysowaną szczęką, aż świerzbiły
ręce, żeby nieco „przerobić” Katherine. W duchu zaśmiała się z
samej siebie. Nigdy nie miała dosyć - jako kierowniczka
ekskluzywnego domu towarowego poświęcała całe dnie na
zaspokajanie zachcianek bogatych klientów, a teraz nie mogła się
doczekać, by zabrać się do pracy nad przyjaciółką, która
wydawała się w pełni z siebie zadowolona.
Korek gładko wyskoczył z butelki, uwalniając delikatną
parującą mgiełkę.
-4-
- Brawo! - krzyknęła Sara Murphy, niska, okrąglutka
dziewczyna o czarnych czujnych oczach. - Mężczyźni zwykłe
zalewają wszystko dokoła, a ty zrobiłaś to tak delikatnie. Chyba
często przyjmujesz gości. W przeciwieństwie do Katherine -
żartobliwie poklepała przyjaciółkę po ramieniu - która nigdy tego
nie robi, a teraz ni stąd, ni zowąd urządziła wspaniałe przyjęcie.
I w dodatku bez pomocy męża. A gdzie właściwie jest Craig,
kochanie? Zwykle widzę go każdego ranka, jak wychodzi do
pracy... można by według niego regulować zegarek, ale nie
widziałam go już od wtorku.
- Musiał pojechać do Toronto...
- Mimo zaplanowanego przyjęcia? To chyba coś strasznie
ważnego, skoro tak sobie wyjechał i zostawił cię z...
- Z tłumem gości - dokończyła szybko Leslie. - Ale czyż
Katherine nie jest godna podziwu? Ktoś zawistny pewnie by jej
pozazdrościł. - Leslie uśmiechnęła się słodko. - Wreszcie
pogadałyśmy sobie z Katherine i nadrobiłyśmy trochę zaległości;
mam nadzieję, że się nie pogniewasz, jeśli będę ją okupować
jeszcze przez chwilę, bo zaraz muszę jechać na lotnisko.
- Ależ skąd! - zapewniła Sara. - Nie przejmuj się, Katherine nie
mogła się doczekać spotkania z tobą...
Sara, której usta się nie zamykały, szła za nimi, dopóki nie
schowały się za grupką gości stojących przy pianinie. Wtedy
wybuchnęły śmiechem, który zatracił się w ogólnym gwarze.
- Dzięki - powiedziała Katherine. - Sara jest cudowną sąsiadką i
zrobiłaby wszystko, żeby nam pomóc, gdybyśmy tego
potrzebowali, ale trochę trudno się jej pozbyć.
- Ona uwielbia owijać w bawełnę - dodała szyderczo Leslie. -
A ja nie znoszę ludzi, którzy nie mają dość odwagi, żeby wprost o
coś zapytać.
-5-
Plik z chomika:
entlik
Inne pliki z tego folderu:
Pos A5.7z
(3669 KB)
Michael Judith Posiadanie A5.pdf
(5094 KB)
Michael Judith Posiadanie A5.doc
(3742 KB)
Inne foldery tego chomika:
Ma as Sa rah
Ma leszka Andrzej
Maas Sharon
MacApp Colin
Macaulay Rose
Zgłoś jeśli
naruszono regulamin