J20 A5 ilustr.pdf

(5469 KB) Pobierz
Małgorzata Musierowicz
Wnuczka do orzechów
Cykl: Jeżycjada Tom 20
Pierwsze wydanie polskie 2014 r.
Projekt okładki i ilustracje Małgorzata Musierowicz
Kolejny tom „Jeżycjady” Małgorzaty Musierowicz. Jak zwykle
wesoły, liryczny i krzepiący. Tym razem jednak akcja rozgrywa
się na wsi, z daleka od zgiełku mieszkania przy Roosevelta 5 w
Poznaniu.
Wnuczka do orzechów
z pewnością ucieszy i
nastoletnie, i starsze fanki poznańskiej rodziny. Są tu wszystkie
Borejkówny, ich rodzice, mężowie i dzieci, które akurat nie
wyjechały na wakacje. Ale są też nowi bohaterowie. Przede
wszystkim Dorota Rumianek, która mieszka na wsi z dwiema
uroczymi babciami. I to właśnie ona pewnego dnia spotka w lesie
Idę Pałys...
W tomie
Wnuczka do orzechów
opisane też zostały kłopoty
sercowe przemądrzałego Ignaca i poważnego Józinka. Tego się
nie można było spodziewać...
-2-
Spis treści:
28 lipca 2013 Niedziela..................................................................................................................................................4
29 lipca Poniedziałek....................................................................................................................................................41
30 lipca Wtorek.............................................................................................................................................................74
2 sierpnia Piątek..........................................................................................................................................................117
3 sierpnia Sobota.........................................................................................................................................................157
7 sierpnia Środa...........................................................................................................................................................176
10 sierpnia Sobota.......................................................................................................................................................222
13 sierpnia Wtorek......................................................................................................................................................256
Z pamięcią o Marysi Waderek -
wyobrażając sobie, jak się śmieje
-3-
28 lipca 2013 Niedziela.
1.
Dzięcioł puścił w ruch swój niezłomny dziób, osadzony w jakże
niezłomnej czaszce.
Spośród buków odezwała się na to wilga, a słońce dodało nieco
efektów, rzucając płachty złota na kałuże - wszystkie naraz
zalśniły i zamigotały. Zapachniało mokrym zielskiem, ciepłą
ziemią, a także grzybami.
-4-
Ale Dorota, człowiek lasu, wiedziała swoje. Żadnych grzybków,
choćby to nawet miały być pierwsze borowiki. Trzeba spiesznie
wracać, zaraz znów będzie lało. Wilga dzisiaj nie śpiewa, lecz
skrzeczy. Idzie burza.
Kolejny werbel rozbrzmiał jeszcze bliżej, na pojedynczej sośnie.
Czarne dzięcioły samce oznaczają w ten sposób swoje terytorium,
broniąc się przed konkurencją. Mechanizmy świata są w zasadzie
powtarzalne, począwszy od niskich nawet stopni w drabinie
ewolucji.
Na przykład stare konie robią się uparte jak osły.
- No, rusz się, co? - zaproponowała Dorota i musnęła szyję
Kobyłki końcem bata.
Kobyłka obejrzała się, prychnęła i stała dalej. Też swoje
wiedziała. Wiedziała mianowicie, że nikt jej nie uderzy.
- Chcesz tak stać do wieczora?
Miało się na południe.
Bryczka tkwiła w samym centrum wielkiego rezerwatu buków,
w błocie, na drożynie tuż przed mostkiem. Mostek, przerzucony
ponad strumykiem o wysokich brzegach, starzał się, próchniał i
pokrywał kożuchem zielonej pleśni.
Tu było już całkiem bezludnie. Nawet z głównej drogi leśnej
wszystko poznikało - samochody i motory rozjechały się spod
kościoła w ciągu kwadransa, a wszyscy cykliści i piesi zdołali już
zapewne dotrzeć do swoich domów. Babcia i jej starsza siostra
zabrały się po mszy skodą leśniczego (były zaproszone na duży
sąsiedzki obiad), powierzając Dorocie konia z powózką i
zalecając powrót rozważny i niespieszny; Kobyłka miała się
relaksowo przewietrzyć, bo od bezruchu sztywniały jej kolana.
No to wietrzyła się, starucha-uparciucha, stojąc przed tym
mostkiem już od dłuższej chwili. Swoją drogą, znajdowały się
obie w cudownym miejscu. Dorota specjalnie wybrała tę okrężną
-5-
Zgłoś jeśli naruszono regulamin