Mierzecki - R. Boyle jako wątpiący alchemik.pdf

(53064 KB) Pobierz
Roman Mierzecki
Warszawa
ROBERT BOYLE JAKO POWĄTPIEWAJĄCY ALCHEMIK
Najbardziej znaną publikacją angielskiego chemika, Roberta Boyle'a, urodzone-
go w 1627 r. w Irlandii jest bez wątpienia rozprawa
The Sceptical Chymist
wy-
dana po raz pierwszy w Oksfordzie w języku angielskim w roku 1661 pod peł-
nym tytułem:
The sceptical chymist or chymico-physical doubts and paradoxes
touching the experiments whereby vulgular Spagyrists are wont to endavour to
evince their salts, sulphur and mercury to be the true principles of things.
Boy-
le liczył sobie wówczas 34 lata. W 1677 roku w Genewie (Colonia Allobrogum)
wydrukowano łacińskie tłumaczenie tego dzieła pod tytułem:
Chymista Scepti-
cus vel dubia et paradoxa chymico-physica, Circa Spagyricorum Principia, vul-
go dicta Hypostatica, Prout proponiet propugnari soient a Turba ALCHYMI-
STARUM.
Dwa lata później wydanie łacińskie wyszło również w Roterdamie.
Istnieje ponadto kilka wydań łacińskich i angielskich tej rozprawy, zwłaszcza
w wydaniach zbiorowych dzieł tego badacza. Dzieło to nie było jednak nigdy
w całości tłumaczone na żaden inny język. W formie skróconej w języku nie-
mieckim wydane zostało ono w ramach
Ostwalds ' Klassiker der exakten Wis-
senschaften
(Nr.229, Leipzig 1929) pod tytułem
Der skeptische Chemiker.
Poniższe opracowanie, oparte na przedruku angielskiego oryginału wyda-
nym w EVERYMAN'S LIBRARY (London, J.M. Dent, bez roku wydania,
prawdopodobnie 1911), zawiera obszerne fragmenty tego dzieła tłumaczone po
raz pierwszy na język polski. Strony po fragmentach tłumaczenia odnoszą się do
angielskiego przedruku.
ANALECTA R. ХП1: 2004, z. 1-2
124
Roman Mierzecki
W tłumaczeniu zachowana została trochę dla nas dziwna interpunkcja orygi-
nału oraz niektóre zwroty. Czytelnik musi zdać sobie sprawą, że Boyle określe-
nie «chemik» stosuje na ogół do alchemików, ściślej do zwolenników poglądów
Paracelsusa. Dlatego angielski tytuł rozprawy
The Sceptical Chymist
autor ni-
niejszego opracowania tłumaczy jako
Powątpiewający Alchemik,
tym bardziej,
że główną treścią rozprawy jest nie tylko powątpiewanie w słuszność perypate-
tycznych (tzn. Arystotelesowskich) i alchemicznych (spagirycznych) poglądów,
lecz wręcz ich kwestionowanie. Tłumacz określenie
spirit
przekłada na
wyskok
termin powszechnie używany w polskiej terminologii w XVIII w. na oznaczenie
gazów i par wydobywających się w trakcie ogrzewania cieczy i ciał stałych.
(W XIX w. pozostał tylko
wyskok winny
czyli
alkohol).
Zachowane też jest
określanie często przez Boyle'a soli amonowych «armoniackimi», ponieważ za
jego czasów sprowadzano je z Armenii.
Rozprawa Roberta Boyle'a
The Sceptical Chymist
rozpoczyna się „przed-
mową wstępną" (10 stron według wydania anielskiego), po której następują 18
stronicowe
Rozważania fizjologiczne dotyczące eksperymentów, które są zwykle
stosowane, by wyjaśnić albo cztery perypatetyczne elementy albo trzy chemicz-
ne zasady cial zmieszanych.
Właściwe rozważania, podzielone na sześć części
(część 1 - 3 3 stron, część II - 30 stron, część III - 18 stron, część IV - 40 stron,
część V - 31 stron, część VI- 40 stron) zakończone są 5 stronicowymi wnioska-
mi przetłumaczonymi w niniejszym opracowaniu w niewielkim skrócie.
PRZEDMOWA WSTĘPNA
W przedmowie wstępnej autor przyznaje, że uważa swe wywody za okaleczone
i niedoskonałe, lecz mimo to uznał za konieczne ich opublikowanie, ponieważ nie
zostały przez jego współczesnych dostatecznie zrozumiane uprzednio przedsta-
wiane przez niego przyczyny, dla których nie przyjmuje on pochodzących jesz-
cze od Arystotelesa poglądów (zwanych przez niego perypatetycznymi) o czte-
rech pierwiastkach ciał zmieszanych (ogień, powietrze, woda i ziemia), a także
poglądów alchemików o trzech zasadach ciał zmieszanych (rtęć, siarka i sól). Za-
sadnicza część rozprawy to dysputa między Robertem Boylem, który przyjmuje
tu nazwisko starożytnego sceptyka, Carneadesa, a Eleutheriusem, którego uwagi
zmuszają go do dokładniejszego precyzowania wywodów. Zamierzeniem autora
jest, by jego wywody dotarły również do osób nieobeznanych z zagadnieniami
chemicznymi, a zalicza do nich farmaceutów, medyków i ogólnie przyrodników.
Rozprawa ma ich przestrzec, by nie popierali wielkiej doktryny trzech hipote-
tycznych zasad, póki jej nieco nie zbadają i nie rozważą. Zwraca też uwagę, że
wiele pism alchemików zawiera wyrażenia wieloznaczne, a wręcz zagadkowe,
które nie dość obeznanego czytelnika mogą łatwo wprowadzić w błąd.
Robert Boyle jako powątpiewający alchemik
125
Pozostała część przedmowy dotyczy Carneadesa i samego autora, tzn. Boyle'a.
O Carneadesie autor zaznacza, że nauczył się on dyskutować dostatecznie uprzej-
mie i skromnie jak na kogoś, „kto ma odgrywać rolę przeciwnika i wątpiącego"
[str. 4]. Jego głównym zadaniem jest przedstawienie wątpliwości i skrupułów
wobec argumentów zwolenników wówczas uznawanych teorii perypatetycz-
nych i alchemicznych. On sam może proponować kilka innych prawdopodob-
nych hipotez przebiegu procesów chemicznych, z których jedna powinna być
prawdziwa. Ma starać się wykazać, że argumenty alchemików są sprzeczne z ich
zasadami. Niektóre argumenty arystotelików zwalcza on argumentami alche-
mików (spagiryków) i na odwrót. Argumentem podającym w wątpliwość te ar-
gumenty mają być przytaczane przez niego eksperymenty, co powinno zmusić
współczesnych mu chemików do precyzyjniejszego formułowania swych infor-
macji i wniosków. Carneades ma nadzieją, „że zrobi pomysłową usługą wydo-
bywając doktryny chemiczne z ich ciemnych i zadymionych laboratoriów na
światło dzienne i wykazując słabość ich dowodów" [str. 6].
Następnie autor usprawiedliwia styl, w jakim przedstawia swoje dialogi. Ma
on być wytworny, zgodnie ze sposobem prowadzenia dyskusji między gentle-
manami, J ę z y k musi być bardziej gładki, a wyrażenia bardziej uprzejme niż
w zwykłym uczniowskim sposobie pisania" [str. 7]. Autor stara się wykazać, „że
człowiek może być obrońcą prawdy, nie będąc wrogiem uprzejmości i może
zwalczać jakiś pogląd nie złorzecząc tym, którzy go głoszą" [str. 7]. Uczestnicy
dialogu mają mówić swobodnie. Z dialogów nie powinno wynikać, że autor ,jest
wrogiem sztuki chemicznej (chociaż nie jest przyjacielem wielu, którzy uwła-
czają jej przez jej wykonywanie)" [str. 8]. Stwierdza on też, że rozróżnia tych
chemików (mając na myśli współczesnych mu alchemików), „którzy są albo
oszustami lub tylko laborantami od prawdziwych adeptów" [str. 8], od których
chętnie będzie instruowany, których sztuka „potrafi wnieść poprawki do niedo-
magań ich teorii i co więcej nie docenimy chemii, jeśli wyobrazimy sobie, że nie
może ona nas nauczyć rzeczy znacznie bardziej użytecznych nie tylko dla fizyki
lecz i filozofii, niż te, które dotąd znają zwykli chemicy" [str. 9]. Z wieloma wy-
suwanymi przez autora zastrzeżeniami co do teorii spagirycznych, większość
chemików się nie zgadzała, „lecz zwykle znacznie łatwiej formułować zastrzeże-
nia wobec zaproponowanej hipotezy niż zaproponować hipotezę nic podlegającą
zastrzeżeniom. A ponadto podjąwszy wpierw podejrzenie, że powszechnie przy-
jęte zasady są mniej powszechne i zrozumiałe, lub mniej wyraźnie wyprowadzo-
ne z operacji chemicznych niż w to wierzono, nie było mi trudno zarówno zwró-
cić uwagę na różne zjawiska przeoczone przez uprzedzone osoby, które nie
postępowały zgodnie z doktryną hermetyczną; jak również wskazać pewne ekspe-
rymenty, które mogły mi dostarczyć wobec niej zastrzeżeń" [str. 9].
126
Roman Mierzecki
Boyle kończy tę wstępną przedmowę następującym akapitem: „A więc
wnioskuję, to czy pojęcia, które proponowałem i eksperymenty, które przedsta-
wiłem, mają znaczenie, czy też nie, pozostawiam do oceny innym i tylko po-
wiem dla siebie, że miałem zamiar przedstawić istotę rzeczy tak wiernie, że
mógłbym również towarzyszyć mniej wprawnym czytelnikom w sprawdzaniu
hipotez chemicznych i skłonić filozofów spagirycznych do ich zilustrowania: co
gdy uczynią, to albo pogląd chemiczny, albo perypatetyczny, albo jakakolwiek
inna teoria dotycząca pierwiastków różniąca się od tej, do której ja się skłaniam,
będzie wyczerpująco wyjaśniona i dostatecznie mnie udowodniona; to co do-
tychczas przedyskutowałem nie utrudni nawróceniu osoby, która na tyle mało
lubi zmiany poglądów, by chcieć być tylko uwolnioną od błędu" [str. 10].
ROZWAŻANIA FIZJOLOGICZNE
Jak głosi podtytuł, te fizjologiczne rozważania dotyczą eksperymentów mają-
cych być użytymi do wyjaśnienia albo czterech pierwiastków perypatetycznych
lub też trzech chemicznych zasad ciał zmieszanych. Rozważania te przedstawio-
ne są w formie odbywającej się w altanie ogrodowej dysputy między dociekli-
wym Eleutheriusem, Carnadesem, przedstawiającym (jak już była o tym mowa)
poglądy Roberta Boyle'a oraz przyjaciółmi Carneadesa - Philoponusem i The-
mistiusem, z którymi zwykł był on dyskutować. Dysputa dotyczy problemu, ja-
ka jest liczba pierwiastków, zasad, lub materialnych składników ciał.
Rozważania te rozpoczął Carneades następującą wypowiedzią: „Mimo sub-
telnych rozumowań, z którymi spotkałem się w księgach perypatetyków i ład-
nych eksperymentów, które pokazano mi w laboratoriach chemików, mam na-
turę tak niedowierzającą i otępiałą, że myślę, że jeśli żaden z nich nie może
dostarczyć mi więcej nieodpartych argumentów, by dowieść prawdy swych
twierdzeń, niż oni zwykle dostarczają, człowiek może dość racjonalnie zacho-
wać pewne wątpliwości dotyczące właściwej liczby tych składników ciał zmie-
szanych, które jedni nazywają pierwiastkami, a inni zasadami. W rzeczy samej
jeśli rozważę, że twierdzenia dotyczące pierwiastków są tak istotne wśród do-
ktryn filozofii przyrody, jak same pierwiastki są między ciałami wszechświata,
spodziewałem się zastać je solidnie utrwalone, bo na ich bazie sformułowano tak
wiele innych. Lecz gdy zadałem sobie trud, bezstronnie zbadać same te ciała,
o których się mówi, że wynikają ze zmieszania pierwiastków i zmusić je do wy-
kazania, z jakich składają się zasad, wprędce zmuszony byłem uznać, że filozo-
fowie zadowolili się liczbą pierwiastków bardziej z żarliwości niż z powodze-
nia. To moje nieusatyfakcjonowanie bardzo zdziwiło tych dwu gentlemanów
(przy tych słowach wskazał na Themistiusa i Philoponusa), którzy chociaż róż-
nią się między sobą w rozważanych przez nas zagadnieniach co najmniej tak, jak
Zgłoś jeśli naruszono regulamin