Kubiak Zygmunt - Marek Aureliusz do samego siebie.pdf

(332 KB) Pobierz
RÓWNOWAGA DUCHA
ZYGMUNT KUBIAK
Marek Aureliusz do siebie samego
Kiedy czwarty cesarz z rzymskiej dynastii Antoninów, Antoninus Pius, umierał w roku 161
po Chrystusie i oficer gwardii pałacowej pytał, jakie ma być hasło przy zmienianiu warty,
podał:
aequanimitas,
"równowaga ducha." Odwrócił się na łóżku do ściany i zdawało się,
że cicho zasnął.
Po nim objął władzę piąty Antonin, Marek Aureliusz, urodzony w 121 po Chr., cesarz do roku
180. Konny jego posąg, brąz antyczny, niegdyś był przy Lateranie, aż go Michał Anioł
postawił na przekształconym Kapitolu, gdzie cesarz trwał do naszych czasów. Adam
Mickiewicz widział w nim przeciwieństwo petersburskiego pomnika Piotra Wielkiego, "cara
odlanego w kształcie wielkoluda."
Nie w tej postawie świeci w starym Rzymie
Kochanek ludów, ów Marek Aureli,
Który tym naprzód rozsławił swe imię,
Że wygnał szpiegów i donosicieli.
Aż go zabrano, zagrożonego aura tylu wieków, do muzeum i miłośnicy Rzymu
zastanawiali się, czy kiedykolwiek wróci na opustoszały plac, choćby w kopii. Tak własnie,
w zbroi, a łagodny, pozdrawiający lud wyciągniętą reką, wjeżdżał nieraz do miasta
Rzymu. I wrócił niedawno temu, w kopii przynajmniej.
W namiocie zaś cesarskim czy bastionie na tej czy innej zagrożonej granicy państwa, jak na
przykład w Karnuntum, mieście celtyckim w górnej Panonii, które Rzymianie zrobili jedną z
wojskowych stacji obrony strefy Dunaju (Marek wojował tam z Markomanami w latach 170-
174), odbywał z oficerami narady wojenne, a niekiedy, odprawiwszy ich w nocy, mógł w
ciszy, przy lampie oliwnej, zapisyważ swoje myśli. Notował je po grecku. Oprócz listów,
przeważnie po łacinie, do preceptora z lat młodości, retora Frontona, przechował się dla
potomności spory zbiór owych greckich notatek. Najprawdopodobniej odnaleziono je dopiero
po zgonie cesarza i skopiowano do dwunastu ksiąg, bez pracy, jakbyśmy dziś powiedzieli,
redakcyjnej, co byż może utrudnia niekiedy czytanie ich i rozumienie, lecz upewnia nas też o
tym, iż słyszymy tu żywy głos Marka. On to wszystko notował nie dla nas, lecz dla siebie, aby
pamiętać, czego w tej czy innej chwili ma się szczególnie trzymać. Pocieszał się także,
podtrzymywał na duchu. Słusznie więc zbiór nazwano
Ta eis heauton
i należałoby ten tytuł
zachować: Do siebie samego, a nie pospolitoważ szczerozłotej książeczki napisem:
Rozmyślania. Ona dlatego jest taka, jaka jest, dlatego to jest taki głos, jedyny, nie do
naśladowania, że on sam do siebie mówi, opiera głowę na ręce, dotyka rozpalonego czoła. A
zaraz rano będzie urzędować albo na koniu wizytować oddziały wojska. Właśnie dlatego ta
książeczka przez tysiąclecia nie przemawia, lecz mówi, szepcze. Do niezliczonych ludzi, czy
władcą kto jest, czy posiadaczem jednego zagonu.
Dodajmy tylko, że cesarz podtrzymuje się wielka filozofią stoicką. Studiuje ją pilnie. Znany
mu jest stary stoicyzm założyciela, Zenona, i dokonane przez Panajtiosa (ok. 185-109 przed
Chr.), też nauczajacego w Atenach, wzbogacenie stoicyzmu pojęciami Platońskimi i
Arystotelesowskimi. Wiele waży dla niego doktryna ucznia Panajtiosowego, Posejdoniosa
(ok. 135 - ok. 50 przed Chr.) z Apamei nad Orontesem, objeżdżającego - w swoich badaniach
przyrody i społeczeństwa - świat śródziemnomorski, bez pominięcia Rzymu, gdzie słucha
jego wykładów Cycero i gdzie grecki filozof staje się zarazem historykiem. Rzymskie
imperium zaczał on pojmować jako formę, w której różne ludy mogą osiągnąć egzystencję
choć trochę podobną do epoki pierwotnej, kiedy, jak wierzył, rządzili nimi mędrcy i nie było
przegrody między światem ludzi a sferą Boga, źródłem praw moralnych. Napisał rozległą,
zawierającą pięćdziesiąt dwie księgi Historię, z której zostały niestety ubogie tylko strzępy.
Przedstawiała ona wydarzenia śródziemnomorskie do pory dyktatorskiej władzy Sulli (około
roku 80 przed Chr.), a zaczynała opowieść od połowy II wieku przed Chrystusem, od epoki,
na której się kończy (zaczęta pierwszą wojną punicką około połowy III wieku przed Chr.).
Historia, na szczęście w niemałej mierze zachowana, wcześniejszego greckiego dziejopisarza
kształtującego się rzymskiego imperium, Polibiusza (Polybios, ok. 200 - po 118 przed Chr.),
jednego z Achajczyków, których po bitwie pod Pydną (168 przed Chr.) deportowano do
Rzymu. Tu nauczył się on trzeźwego podziwu dla tego państwa i będzie jego treść i rolę badał
zimno i żarliwie, przeważnie nie sprzeniewierzając się własnemu aforyzmowi (1, 14, 6):
"Prawda jest dla historii tym, czym wzrok dla żywych istot."
Badania te i rozważania podjał w notatkach, w skąpej ciszy swoich nocy, cesarz Marek
Aureliusz.
MAREK AURELIUSZ DO SAMEGO SIEBIE
Przełożył Zygmunt Kubiak
Powiedzieć sobie z rana: dziś spotkam się z kimś wścibskim, kimś niewdzięcznym,
pysznym, podstępnym, złośliwym, niespołecznym. Wszystkie te cechy przydarzyły się im
z powodu niewiedzy o dobru i złu.
Ja zaś, skoro poznałem naturę dobra, że jest piękne, i zła, że jest haniebne, jak też naturę
winowajcy, że jest moim krewnym, nie przez tę samą krew czy nasienie, lecz przez
uczestnictwo w umyśle i posiadanie cząstki boskości, ani nie mogę doznać szkody od
kogokolwiek z nich, żaden bowiem nie uwikła mnie w to, co haniebne, ani też nie mogę
gniewać się na krewnego czy nienawidzić go. Urodziliśmy się bowiem do współpracy, jak
nogi, jak ręce, jak powieki, jak rzędy zębów górnych i dolnych. Działanie więc przeciw sobie
nawzajem jest wbrew naturze, a czymże jest gniew i odwracanie się, jeśli nie takim właśnie
działaniem?
Oto czym jestem: trochę ciała, trochę tchnienia i moc kierująca. Porzuć książki. Nie daj się
uwodzić. Nie wolno. Lecz, jakbyś już umierał, wzgardź ciałem. Brudna to jeno ciecz i kostki,
i plątawisko ścięgien, żył, arterii. Popatrz też, tchnienie jakie jest: powietrze, i nawet nie to
samo stale, lecz w każdej chwili wydychane i znowu wciągane. A po trzecie, moc kierująca.
Zastanów się więc. Stary już jesteś. Więcej nie pozwalaj, żeby była zniewolona albo by
sznurki samolubstwa tak i tak manewrowały nią jak kukiełką, ani by niezadowolona była z
obecnej doli czy też wzdragała się przed tą, jaka ma nadejść.
Wszystko, co od bogów, jest pełne. Od Opatrzności, a co od trafu, nie jest oddzielone od
przyrody, przędzie się razem i splata ze sprawami urządzanymi przez Opatrzność. Stamtąd
wszystko płynie. A jest ponadto konieczność i to, co pożyteczne dla całego wszechświata,
którego jesteś cząstką. Dobre jest dla każdej cząstki, co przynosi natura całości i co służy
zachowaniu tej natury. Zachowują zaś wszechświat przemiany zarówno pierwiastków, jak i
ciał z nich złożonych. Zasady te niech ci wystarczą, byleby były przekonaniami. A książek nie
łaknij, abyś nie umierał szemrząc, lecz pogodnie, szczerze, wdzięczny serdecznie bogom.
Przypomnij sobie, od jak dawna to odraczasz i ile razy bogowie podsuwali ci sposobność, z
której dotąd nie skorzystałeś. Powinieneś wreszcie dostrzec, jakiego wszechświata jesteś
cząstką i jakiemu Rządcy wszechświata zawdzięczasz swój początek. I rozumieć, że jest ci
wyznaczona miara czasu, której jeśli nie użyjesz do rozjaśnienia nieba nad sobą, ona
przeminie i ty przeminiesz, a nigdy już nie powróci.
W każdej chwili statecznie, jako Rzymianin i jako mężczyzna, staraj się, żebyś, co masz
właśnie pod ręką, załatwiał z pilną i prostą godnością, czule, swobodnie i sprawiedliwie,
odsunąwszy wszystkie inne myśli. Zdołasz je odsunąć, jeśli będziesz wykonywał każdą pracę,
tak, jakby była już ostatnia, uwolniony od wszelkiej lekkomyślności i namiętnego buntu
przeciw nakazom rozumu, od wszelkiego udawania i samolubstwa, i niezadowolenia z
wyznaczonej ci miary. Widzisz, jak nieliczne są te zasady, których trzymając się można mieć
życie spokojne i bogów godne. Bo i bogowie niczego więcej nie zażądają od kogoś, co tych
zasad przestrzega.
Znieważaj, znieważaj sama siebie, duszo! A nie będziesz już miała czasu, żeby siebie uczcić.
Dla nikogo życie nie jest za krótkie. Ale to twoje już niemal upłynęło, a nadal nie szanujesz
siebie, lecz pokładasz szczęście w duszach innych.
Rozpraszają cię rzeczy, jakie na ciebie spadają z zewnątrz? Znajdź wolną chwilę na nauczenie
się czegoś dobrego, a przestań się szamotać. Lecz nie daj się też znosić innym prądem. Szaleją
i ci, którzy się w życiu zamęczają pracą, a nie mają przed sobą celu, do którego zmierzałby
każdy ich ruch, inaczej mówiąc: wszystkie ich myśli.
Trudno znaleźć kogoś, kto by stał si? nieszczęśliwy przez to, że nie bada, co się dzieje w
duszy innego. Ale ci, którzy nie śledzą poruszeń własnej duszy, muszą być nieszczęśliwi.
O tym zawsze trzeba pamiętać, jaka jest natura całości i jaka jest moja natura, i jak ta się ma
do tamtej, i jakiego rodzaju jest częścią jakiego rodzaju całości. I o tym, że nikt ci nie
przeszkadza w robieniu i mówieniu zawsze rzeczy zgodnych z przyrodą, której częścią jesteś.
Teofrast, porównując występki, jak je można porównywać według ich podziałów ogólnie
przyjętych, filozoficznie powiada, że dokonane z pożądania są cięższe od popełnionych w
gniewie. Kto bowiem gniewa się, zdaje się z jakimś bólem i skrytym oporem odwracać od
rozumu. Kto zaś grzeszy z pożądania, pokonany pragnieniem przyjemności, wydaje się
bardziej rozwiązły i rozmiękczony w swoich występkach. Słusznie więc i filozoficznie rzekł
Teofrast, że występek popełniony dla przyjemności zasługuje na cięższe potępienie niż
popełniony z bólem. W ogóle można powiedzieć, że w drugim wypadku to jest tak, iż kogoś
najpierw skrzywdzono i wtedy przez ból zmuszono do gniewu. W pierwszym zaś wypadku
ktoś sam rzuca się ku złemu postępkowi wskutek pożądania.
Skoro jest możliwe, że właśnie w tej chwili odejdziesz z życia, dostosuj do tego każdy czyn i
słowo, i myśl. Być oderwanym od ludzi, to wcale nie jest straszne, jeśli bogowie istnieją, oni
Zgłoś jeśli naruszono regulamin