Holland Sara_Everless_02_Evermore.rtf

(29758 KB) Pobierz
Holland Sara_Everless_02_Evermore


 

Sara Holland

 

EVERMORE

 

Everless

tom 2

 

umaczenie Ewa Bobocińska


Mojemu rodzeństwu: Rachel, Benowi i Hannah

jestem bardzo ciekawa, dokąd zaprowadzi was droga.


Czarodziejka zobaczyła srebrzysty cień unoszący się z martwego ciała Alchemika; ynął ponad ziemią zbyt szybko, by można go było dogonić. W srebrze pulsowało coś ciemnoczerwonego. Czarodziejka zbyt późno zrozumiała, że Alchemik naprawdę oszukał i że ukradł jej serce.

z Klasycznych Opowieści Sempery, Mitu o Alchemiku i Czarodziejce

 

 

A jeśli Alchemik nie umarł tak naprawdę jeśli znalazł sposób, by ż?

z osobistego notatnika Liama Gerlinga


CZARODZIEJKA

 

 

Dzisiejszego wieczora przerobię krew Alchemika krew Jules Ember na broń.

Stoję w pomieszczeniu połonym głęboko pod salami balowymi i balkonami Shorehaven. Naprzeciw mnie kuli się lichwiarz czasu, zlany potem, miesza proszki przy swoim warsztacie. To ostatni z ugiej linii lichwiarzy czasu, którym zleciłam wywabienie Alchemika z kryjówki. Jak dotąd wszyscy okazali się niekompetentni; i wszyscy z tego powodu umarli. Ale coś mi wi, że dzisiaj dzie inaczej.

Powietrze wręcz szczypie, naładowane niebezpieczeństwem. Pełne obietnic.

Ludność Sempery jest taka pozbawiona kreatywności względem tego swojego bezcennego czasu, krwawego żelaza. Jedni chłepczą go bez opamiętania jak prymitywne bestie, inni marnotrawią go na to, by kwitły kwiaty, a jeszcze inni podsycają nim ogień, by było im ciepło w zimie.

A przecież krwawe żelazo mogłoby spalić świat.

Lichwiarz czasu wlewa fiolkę krwi Jules Ember do niewielkiego kociołka i pokój zalewa nagle światło jakbyśmy nie byli głęboko pod ziemią, jakby nagle, w jednej chwili wstał dzień. Najpierw otaczają mnie kłęby popiołu i sadzy, a potem potężne bum zwala nas oboje z g. Na moment wylatujemy w powietrze. Przechodzi mi przez myśl, że świat to mocno napięta skóra na takim bnie bojowym, jaki pamiętam sprzed wieków, i ktoś nie spuścił na nią pałeczkę.

Moja krew rozśpiewała się triumfalnie, chociaż uderzam plecami o ziemię. Pod powiekami wybucha mi wizja: krajobraz w ogniu, zarysy trawionego pożarem miasteczka o godnej politowania nazwie: Crofton.

Śmieję się do...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin