Kim jestesmy_ - Wladimir Megre.pdf

(1262 KB) Pobierz
 
 
WŁADIMIR MEGRE
AASAZJA
KIM JESEŚM?
DZWONIĄCE CEDRY ROSJI
Księga V
 
 
 
 
(КТО ЖЕ МЫ?)
Przełożyła: Anna Kreuschner
Wydawnictwo WIS: 2005
DWIE CYWILIZACJE
Wszyscy gdzieś się spieszymy, do czegoś dążymy. Każdy z nas pragnie
przeżyć szczęśliwe życie, spotkać miłość, założyć rodzinę. Czy ktoś z  nas
zdoła osiągnąć to upragnione? Od czego zależy nasza satysfakcja z  życia
lub jej brak, nasz sukces lub porażka?
Na czym polega sens życia każdego z  osobna i  całej ludzkości razem?
Co nas czeka w przyszłości?
Te pytania istnieją od dawna. Tylko nikt do tej pory nie dał na nie
zrozumiałej odpowiedzi. Chciałoby się wiedzieć, w  jakim państwie
przyjdzie nam żyć za pięć lub dziesięć lat. W jakim świecie będą żyły nasze
dzieci? Jednak nie wiemy i  chyba nawet za bardzo nie jesteśmy w  stanie
wyobrazić sobie swojej przyszłości, gdyż cały czas gdzieś gnamy. Tylko
dokąd?
Zdumiewające, ale to prawda: po raz pierwszy jasno sprecyzowaną
przyszłość naszego państwa otrzymałem nie od naukowców analityków
czy polityków, ale od tajgowej pustelnicy Anastazji. Mało tego, nie tylko
pokazała obraz wspomnianej przyszłości, ale argumentując, udowodniła
możliwość jej realizacji już dla naszego pokolenia. A  tak naprawdę obraz
rozwoju państwa był jej własnym projektem. Kiedy szedłem tajgą ku rzece
od jej polanki, nie wiem dlaczego przylgnęła do mnie zdecydowana
pewność, że jej projekt może wiele zmienić w  świecie. A  jeśli wziąć pod
uwagę fakt, że wszystko, co wcześniej było projektem w  jej myślach,
zawsze później przyoblekało się w  rzeczywisty kształt, to faktycznie
żyjemy już w państwie, którego przyszłość powinna być tylko wspanialsza.
Szedłem tak tajgą i  rozmyślałem nad słowami Anastazji o  wspaniałej
przyszłości państwa, w  którym być może jeszcze naszemu pokoleniu uda
się pożyć. W  którym nie doświadczymy już chorób, terroryzmu,
wewnętrznych kon liktów. I  chociaż nie zawsze jej myśli były dla mnie
zrozumiałe, to tym razem nie umiałem podważać żadnej z  nich. Nawet
wręcz przeciwnie, pragnąłem udowodnić słuszność jej racji. Twardo
postanowiłem uczynić wszystko, co w mojej mocy, aby urzeczywistnić ten
projekt.
Na pierwszy rzut oka wydawał się bardzo prosty: każda rodzina
powinna otrzymać dożywotnio hektar ziemi i  stworzyć na nim swój
rodzinny majątek, swoją małą Ojczyznę. Szczegóły tego projektu
zniewoliły moje myśli. Były banalnie proste, a  jednocześnie niesamowite.
Jak to możliwe! Nie agronomi, ale tajgowa pustelnica udowodniła, że przy
prawidłowym umiejscowieniu roślin na działce już po kilku latach ziemi
nie trzeba będzie w  ogóle nawozić. Mało tego, nawet nie bardzo płodna
ziemia będzie stawać się coraz bardziej żyzna.
Jako główny argument Anastazja podała sytuację w  tajdze. Tajga
istnieje tysiące lat i  wszystko rośnie tam bez jakiegokolwiek nawożenia.
Według niej wszystko, co rośnie na ziemi, jest realizacją boskich myśli,
a  On tak to wszystko stworzył, żeby człowiek nie musiał obarczać się
problemami zdobywania jedzenia. Wystarczy postarać się zrozumieć
zamysł Stwórcy i tworzyć piękno razem z Nim. Ja też mam dobry przykład.
Na Cyprze, gdzie miałem szczęście przebywać, podłoże jest
kamieniste. Ale nie zawsze takie było. Setki lat temu na wyspie rosły piękne
cedrowe lasy, drzewa owocowe. Płynęło wiele rzek z  czystą, słodką wodą,
a  cała wyspa była podobna do ziemskiego raju. Rzymscy legioniści, gdy
podbili wyspę, zaczęli wycinać cedrowe drzewa i budować z nich statki, aż
zniszczyli wszystkie cedrowe mateczniki. Teraz na znacznym obszarze
wyspy występuje skąpa, cherlawa roślinność, już wiosną wysycha trawa.
Rzadkością jest letni deszcz i  brakuje pitnej wody. A  urodzajną glebę
mieszkańcy Cypru zmuszeni są dostarczać barkami. I  co z  tego wynika:
człowiek zamiast polepszyć to, co było stworzone, pogorszył swoim
barbarzyństwem. Kiedy Anastazja w  szczegółach omawiała projekt,
podkreślała, że na działce obowiązkowo powinno zostać posadzone
rodowe drzewo, a zmarłego człowieka należy chować nie na cmentarzu, ale
wyłącznie na zagospodarowanej przez niego samego wspaniałej działce
rodowej ziemi. Nie potrzeba stawiać żadnych nagrobków. Pamięć
o człowieku powinna być żywa, a nie martwa. Dla krewnych pamięcią będą
żywe twory tego człowieka i  wtedy jego dusza będzie mogła znowu się
urzeczywistnić w materii, w rajskim ogrodzie ziemskim.
Pochowani na cmentarzu nie są w stanie trafić do raju, a dusze ich nie
mogą urzeczywistnić się w  materii, dopóki istnieją myśli krewnych
i przyjaciół o ich śmierci. Płyta nagrobna – jest pomnikiem śmierci. Rytuał
pogrzebu został wymyślony przez ciemne siły, których celem było chociaż
na jakiś czas uwięzić ludzką Duszę.
Żadnego cierpienia ani żałoby nasz Ojciec nie wymyśliłby dla swoich
kochanych dzieci. Wszystkie boskie stworzenia są wieczne,
samowystarczalne i  odradzalne. Wszystko, co żyje na ziemi, od pozornie
zwykłej trawki aż do człowieka, jest harmonijną jednością i wiecznością.
I w  tym przypadku zgadzam się z  Anastazją w  całości. Popatrzcie,
naukowcy twierdzą, że myśl człowieka jest materialna, a  jeśli tak właśnie
jest, to znaczy, że rodzina zmarłego, myśląc o nim jak o zmarłym, więzi go
w martwym świecie, dręcząc jego Duszę.
Anastazja twierdzi, że człowiek, a  dokładnie jego Dusza, może żyć
wiecznie. Może się stale urzeczywistniać w  nowym ciele, ale tylko przy
odpowiednich warunkach. I  właśnie rodowy majątek ziemski,
zagospodarowany zgodnie z jej projektem, takie warunki stworzy. Ja w to
po prostu uwierzyłem, ale do tego, by udowodnić stwierdzenia Anastazji
o  życiu i  śmierci lub im zaprzeczyć, bardziej kwalifikują się naukowcy
ezoterycy.
– Ależ będziesz miała wielu oponentów – mówiłem do Anastazji, a ona
w odpowiedzi tylko się śmiała.
– Przecież teraz bardzo łatwo wszystko zacznie się zmieniać,
Władimirze. Myśl człowieka zdolna jest materializować i zmieniać oblicze
przedmiotu, przepowiadać zdarzenia, budować przyszłość i właśnie z tego
powodu oponenci, którzy będą starać się udowodnić kruchość tego świata,
zniszczą sami siebie, ponieważ sami przez swoje myśli wywołają swój
koniec. Ci, którzy zdołają zrozumieć swoje przeznaczenie i  sens
wieczności, będą żyli szczęśliwie, reinkarnując wiecznie, gdyż sami
swoimi myślami wytworzą własną szczęśliwą nieskończoność.
Jeszcze bardziej spodobał mi się jej projekt, kiedy zacząłem obliczać
jego racjonalność z  ekonomicznego punktu widzenia. Wtedy się
przekonałem, że każdy człowiek może zapewnić dobrobyt swoim dzieciom
i wnukom dzięki stworzonemu przez siebie rodowemu majątkowi. Rzecz
nie tylko w  tym, żeby zagwarantować swoim dzieciom dobrą, odżywczą
żywność, miejsce do życia. Anastazja opowiadała, że ogrodzenie powinno
sadzić się z  żywych drzew, a  ćwierć hektara powinien stanowić las.
Dwadzieścia pięć arów lasu to około trzystu drzew. Za osiemdziesiąt, sto
Zgłoś jeśli naruszono regulamin