1. Czasy przedchrześcijańskie.pdf

(1228 KB) Pobierz
BIBŁ )TECZKA MŁODZIEŻY SZKOLNEJ, Nr. 102
CECYLIA NIEWIADOMSKA
LEGENDY, PODANIA
I OBRAZKI HISTORYCZNE
I.
CZASY PRZEDCHRZEŚCIJAŃSKIE
WARSZAWA coco LUBLIN «raco ŁÓDŹ
KRAKÓW coco G. GEBETHNER I SPÓŁKA
1918
NAKŁAD GEBETHNERA I WOLFFA
Mój
złotowłosy synku maleńki,
Wiem ja, że bardzo lubisz piosenki,
Które ci nucę niekiedy:
O wiernych pieskach, o białych kotkach,
Jasnych aniołkach, małych sierotkach,
Które Bóg strzeże wśród biedy.
Ale są jeszcze piosenki inne,
Przy których dźwięku serce niewinne
Zadrży nieznanem wzruszeniem:
O starych czasach, o ludziach dawnych,
Królach, hetmanach, rycerzach sławnych,
Co śpią pod mogił kamieniem.
To dziady twoje, to ojce twoje!
W grób z sobą wzięli skrzydlate zbroje,
Wzięli święcone bułaty, *)
Lecz zostawili sławy puściznę;
A ten, kto taką ma ojcowiznę,
I tak dość jeszcze bogaty.
Lecz skarby swoje znać trzeba, dziecię,
By potem za nie kupić na świecie
Wszystko, co wielkie, a święte;
GeprQft und auch fur die Ausfuhr freigegeben durch die Kais. D e u t s c h e
Presseabteilung Warschau, d e n 13/V 1918. T. .Na 10234. Dr.
JVà 142.
Druk Wacława Piekarniaka
Warszawa, Okólnik Ms 5a.
\*m.Mi\
Biblioteka Narodowa
Warszawa
30001007781900
3$Oh d ASI
:—szeroka szabla turecka z doskonałe£stali.
16
— 4 —
Trzeba je, mówię, znać i szanować,
W synowskiem sercu z miłością chować,
By w proch nie padły strząśnięte.
Słuchaj więc, synku, co śpiewać będę,
Gdy cię do serca tuląc, usiędę
Pod Matki Boskiej obrazem;
Bo ta Królowa tych, co śpią w grobie,
Pobłogosławi i mnie i tobie,
Kiedy westchniemy doń razem.
Marya Unicka.
I.
Co to znaczy: podania historyczne
1
?
1
A co to jest historya ?
BL
Historya opowiada nam wszystko, co się
działo od najdawniejszych czasów, kiedy nietylko
naszych ojców i pradziadów nie było jeszcze na
świecie, ale nie było Polaków ani Niemców, Fran­
cuzów ani Japończyków, a cała ziemia inaczej cał­
kiem wyglądała.
Z historyi wiemy, co ludzie robili przed kilku
tysiącami lat, jak żyli, prowadzili wojny, do kogo
się modlili, jakie budowali gmachy; — ale wiemy
to dobrze tylko o tych ludach, które umiały pisać,
więc pozostały o nich pewne wiadomości w sta­
rych księgach i na przeróżnych pomnikach.
Co się działo w Polsce, zaczęli spisywać do­
piero księża, kiedy wiara chrześcijańska rozszerzy­
ła się w naszym kraju. Przedtem pisać nie umiano,
więc tylko ojciec dzieciom opowiadał, co widział,
co pamiętał, jak to dawniej było. Starzy ludzie
lubili opowiadać, a nawet układali pieśni o tern, co
było dawniej, o bitwach, klęskach i zwycięstwach,
o sławnych, dzielnych ludziach. Ale opowiadając
lub śpiewając, każdy rzecz trochę zmieniał po swo­
jemu, i tym sposobem prawdziwe zdarzenie zmie­
niało się coraz bardziej, a nakoniec stawało się tak
dziwne, że trudno nawet zgadnąć, co w niem jest
prawdą, a co zmyśleniem.
Takie zmienione opowiadania o bardzo daw­
nych czasach, często nieprawdopodobne, nazywa­
my podaniem historycznem.
Historya uczy nas prawdy.
W podaniu historycznem może być dużo zmy­
ślenia.
Podanie o Lechu.
Dawno już, bardzo dawno, może z tysiąc lat
temu, trzech braci, Lech, Czech i Pus, rozeszło się
w trzy strony świata, aby założyć sobie nowe
państwa.
Lech udał się na północ. Szedł długo przez
wielkie, nieprzebyte puszcze, które okrywały wów­
czas naszą ziemię, przedzierał się przez gąszcze,
przebywał moczary, kierując się jedynie słońcem
lub biegiem wód, aż wyszedł na równinę nad brze­
gami Warty. Zachwycony pięknością kraju, żyzno­
ścią ziemi, obfitością ryb i zwierzyny, postanowił
tu się zatrzymać i gród sobie zbudować.
Grodem nazywano wówczas miejsce zabez­
pieczone, gdzie można się było bronić przed napa­
ścią nieprzyjaciela. Były to najczęściej drewniane
domy, otczone ostrokołem, to jest jakby parkanem
z ostro zakończonych kołów, a niekiedy rowem
i wodą. Kiedy więc ścinano drzewa na budowę
grodu, znaleziono całe gniazdo białych orłów. Lech
wziął to za dobrą wróżbę i białego orła obrał so­
bie za znak wojenny, a gród, który zbudował, na­
zwał Gnieznem.
Hi
__
7
Na skrzydłach wiatru, ponad fale
Głos jego dźwięczny z siłą płynie:
— „Drużyno moja, w tej krainie
Bogom dziękczynne dary spalę
I tu założę wam siedlisko,
Co będzie wielkich dni kołyską...
Piękna to ziemia! anim we śnie
Marzył o takiej pól urodzie,
Zaciszu borów, modrej wodzie;
Tu życie nam rodzinne wskrześnie,
Równiny zepną chat łańcuchy,
I będą z nami szczęścia duchy.
Gród, który na tej ziemi stanie,
Smukłemi baszty w niebo strzeli,
Lechickie plemię uweseli,
A będzie Gniezna mieć nazwanie
Od gniazda, które-m znalazł rano
Za wolą bogów niezbadaną".
Skończył i wzrokiem powiódł ^koło.
„Niech żywię Lech!" radosne bieży
W błękity nieba — z nad wybrzeży
Aż pod słoneczne sięga czoło.
„Niech żywię Lech!" i tysiąc skroni
Przed wodzem kornie się pokłoni.
I odtąd ponad fale Warty
Wciąż częściej ludzki głos dobiegał,
I głos topora się rozlegał,
Co ciosał pierwsze wielkie karty
Dziejowej księgi...
Zofia Zaclyarkiewiczówna.
y
Bardzo trudno rozpoznać, co jest prawdą
w tern podaniu. Tych trzlech braci wcale nie było,
i zapewne w ten sposób tłumaczono sobie, że Po­
lacy, Czesi i Rusini są ludami pokrewnymi czyli
bratnimi, ponieważ rozumieją nawzajem swoją
mowę.
Nazwę Gniezna też inaczej wyjaśniają: Gnie­
zno czyli Kniezno—to znaczy: gród kniazia, księcia.
Orły gnieżdżą się w górach, a białe są wielką
rzadkością.
LECH.
Po gwiezdnej nocy fale "Warty
Witały cichym szeptem słońce,
Co wstało wielkie, gorejące,
I na polisty kraj otwarty,
W koronie lasów, rzek błękicie,
Siało królewską łaską — życie.
Po gwiezdnej nocy fale Warty
Zdumione widzą brzeg kwiaciany:
Lud na nim zbrojny, a nieznany,
I jakiś wódz — na mieczu wsparty:
Wyniosła postać, wzrok sokoła,
Włos złoty rzeźbi marmur czoła.
8 —
9
Podanie o Krakusie.
Nad rzeką Wisłą, daleko od Gniezna, stał moc­
ny gród Kraka na górze Wawelu.
Krakowy gród przezwano też Krakowem.
Bezpieczny był, bo na górze położony, z jednej stro­
ny oblany Wisłą, spokojny pod rządami mądrego
i dzielnego księcia. Kmieć tu bez trwogi orał ży­
zną ziemię, kupiec sprzedawał towar, rzemieślnik
wyrabiał potrzebne narzędzia, każdy wiedział, że
nad nim czuwa Krakusowe oko i ramię.
Lecz stało się nieprzewidziane nieszczęście:.
w jaskini u stóp góry zamieszkał smok okrutny
i zaczął mordować bezbronnych mieszkańców.
Z pastwiska porywał bydło, ludzi, idących drogą,
nie lękał się najsilniejszych, uzbrojonych w łuki
i ciężkie maczugi
1
). Skóra jego pokryta była twar­
dą łuską, której żadna broń nie szkodziła: nikt ga
pokonać nie mógł.
W grodzie zapanowała trwoga i żałoba: ten
utracił córkę, ów dzielnego syna, który poszedł,
aby zmierzyć się z potworem, — temu zmarniał
cały dobytek. Nie śmieli ludzie opuszczać swych
domów, nie wiedzieli, co począć.
Wtedy Krak postanowił podstępem pokonać
wroga. Rzucono mu barana, wypchanego siarką,,
a gdy go połknął, uczuł w sobie straszny ogień.
Chciał ugasić go wodą z Wisły i pił tak długo,
aż pękł.
Odtąd lud bardziej jeszcze pokochał Krakusa,
mądrego opiekuna i obrońcę, coraz więcej miesz-
*)
Maczuga—gruba pałka, używana jako broń.
kańców osiedlało się u stóp grodu, w którym mogli
zawsze znaleźć bezpieczne schronienie, i sława
Wawelu rosła.
Nakoniec Krskus umarł. Wdzięczny lud usy­
pał mu wielką mogiłę, na którą podobno w rękach
nosił ziemię.
Na pamiątkę tego do dziś dnia pod Krakowem
na kopcu Krakusa odbywa się corocznie obchód,
zwany „Rękawka", t. j . przynoszenie ziemi na mo­
giłę w rękach i rękawach, ażeby ślad jej nigdy
nie zaginął.
Według innego podania, smoka zabił syn Kra­
ka, noszący toż samo imię; inni znów utrzymują,
iż uczynił to szewczyk Skuba.
Co w tern może być prawdą? Krak mógł
istnieć i prawdopodobnie tak się nazywał założy­
ciel grodu na Wawelu. Może pokonał groźnego
wroga, który napadał na okolicznych mieszkań­
ców, — ale tym wrogiem nie mógł być bajeczny po­
twór. Może nazwano smokiem okrutnego rozbój­
nika albo złego sąsiada. Tak się możemy domyślać.
Krakowiak.
Płynie Wisła, płynie
Gdy go zobaczyła.
Po polskiej krainie,
Wnet go pokochała
Zobaczyła Kraków,
I na znak miłości
Pewno go nie minie.
Wstęgą opasała.
Na wysokiej górze
Stoi zamek stary,
A Wisła mu wierrie
Dochowuje wiary.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin