Dzieje zdrajcy. Szczesny Potock - Lojek, Jerzy.pdf

(1223 KB) Pobierz
Jerzy Łojek
DZIEJE ZDRAJCY
TRADYCJA I PIŚMIENNICTWO
Człowiek, który przeszedł do pamięci narodowej jako
najhaniebniejsza (niektórzy dodawali wyrozumiale: i najtragiczniejsza)
postać w dziejach Rzeczypospolitej – Stanisław Szczęsny Potocki (1751
– 1805) nie doczekał się po dziś dzień – fakt to równie mało
zrozumiały jak z pewnych względów znamienny – żadnej naukowej
biografii ani całościowej monografii swoich działań politycznych i roli,
którą odegrał w likwidacji suwerennego państwa polskiego. Budził
wielkie zainteresowanie opinii publicznej już od roku 1784, a zwłaszcza
od 1789, kiedy to demonstracyjnie opuścił ziemie Rzeczypospolitej na
znak protestu przeciwko ewolucji politycznej Sejmu Czteroletniego.
W roku 1792 imię jego związało się ze sprowadzeniem na
Rzeczpospolitą zbrojnej interwencji rosyjskiej, której skutkiem musiała
być rychło całkowita likwidacja państwa polsko–litewskiego,
w ówczesnej sytuacji międzynarodowej, w sytuacji starcia interesów
mocarstw
ancien regime'u
(starego porządku) z ekspansją ideową
Francji epoki Wielkiej Rewolucji, po kapitulacji Stanisława Augusta 23
lipca 1792 zapewne już nieuchronna. Szczęsny Potocki od chwili
otrzymania wiadomości o Ustawie Rządowej 3 Maja 1791 roku
wypraszał usilnie zbrojną interwencję rosyjską w Polsce u dworu
petersburskiego, najpierw nakłaniając (niezależnie zresztą od tych
starań wzburzonego) najmożniejszego z faworytów Katarzyny II –
Grzegorza Potemkina, potem zaś (po śmierci Potemkina
w październiku 1791) przy pomocy Szymona Kossakowskiego szukając
w Petersburgu zwolenników koncepcji zbrojnego obalenia Konstytucji
3 Maja i znajdując w końcu taką frakcję polityczną – rosnącą w siły
klikę ostatniego faworyta imperatorowej Płatona Zubowa – mimo
wątpliwości kół rządowych Petersburga. Na szalę wahań wokół
zbrojnej interwencji w Polsce roku 1792 rzucił swoje głośne niestety
nazwisko i swoisty „autorytet najbogatszego magnata
Rzeczypospolitej, nie szczędząc dużych darów finansowych na rzecz
ludzi mogących wzburzyć i nakłonić do decyzji interwencyjnej umysł
Katarzyny II. Można się zastanawiać, kiedy i czy w ogóle podjęto by
w Petersburgu decyzję zbrojnego obalenia dzieła 3 Maja, a w
konsekwencji nowego rozbioru, gdyby nie znalazł się człowiek tak
znaczącego politycznie nazwiska, jak Stanisław Szczęsny Potocki,
gotów firmować to przedsięwzięcie swoją renomą
„starorepublikańskiego patrioty”.
Szczęsny – na co zwracano uwagę już w początkach jego działań
politycznych – był człowiekiem umysłowo bardzo ograniczonym, jak
się wydaje, swoim ilorazem inteligencji zaledwie przekraczającym
granicę debilizmu, posiadającym wykształcenie – rzecz
charakterystyczna – tylko domowe. Próbowano znaleźć w tym niekiedy
wytłumaczenie lub nawet usprawiedliwienie działań Szczęsnego, jako
człowieka „uwiedzionego przez dwór rosyjski”. Z historyczno–
politycznego punktu widzenia nie wytrzymuje to krytyki. W sferze
działań o znaczeniu ogólnokrajowym jako przesłanka oceny
historycznej liczy się tylko skutek, a nie choćby najlepsze zamiary czy
intencje. W przypadku Szczęsnego nawet intencje i zamiary były –
z punktu widzenia interesów kraju – jak najgorsze. Zmierzał do
uniemożliwienia społecznej i politycznej ewolucji Rzeczypospolitej
w kierunku modernizacji ustrojowej, a jego swoiste przywiązanie do
tych formuł bytu Rzeczypospolitej, które stanowiły o zacofaniu
państwa polsko–litewskiego (przywileje stanowe, Rzeczypospolita jako
faktycznie tylko swoista federacja poszczególnych „ziem”, elekcja
dożywotnich monarchów z wykluczeniem sukcesji), wiązało się ściśle
z nadzieją odegrania czołowej roli politycznej po śmierci lub abdykacji
Stanisława Augusta, jako jego następca w Rzeczypospolitej.
Potocki był z natury rzeczy przywiązany do całości kraju, chociażby
w zredukowanych już granicach 1772 roku po pierwszym rozbiorze,
gdyż inaczej jego marzenia o władzy naczelnej w Polsce nie miałyby
odnośnego przedmiotu. Mimo miejscowych, rosyjskich ostrzeżeń
w Petersburgu wiosną 1792 roku, że interwencja zbrojna przeciwko
Konstytucji 3 Maja musi się skończyć kolejnym rozbiorem,
w przedziwny sposób nie brał jednak tej konieczności pod uwagę
i zdawał się nawet ogromnie zaskoczony decyzją kliki Zubowa
i Katarzyny II zasadniczego obcięcia, w styczniu 1793 roku
w porozumieniu z Prusami, granic i tak już skurczonej
Rzeczypospolitej. Drugi rozbiór zburzył wszystkie jego iluzje, a nade
wszystko odarł dumnego i tępego magnata z resztek uznania
w niektórych, jeszcze mu wiernych środowiskach Ukrainy. Z całą
świadomością swojej sytuacji politycznej po ostatecznej likwidacji
Rzeczypospolitej uznał się Rosjaninem z wyboru, a w takim
usytuowaniu trwał pod panowaniem Katarzyny II, Pawła i Aleksandra
I aż do śmierci (w wieku 54 lat) w marcu 1805 roku.
W opinii publicznej zhańbiony i słusznie poczytywany za
naczelnego sprawcę likwidacji Rzeczypospolitej, sam nie wypowiedział
się nigdy na temat przyczyn całkowitego wytarcia z mapy państwa,
które przez 800 lat było istotnym czynnikiem układu sił w Europie
Środkowej, a po unii z Litwą co najmniej przez 300 lat odgrywało rolę
mocarstwową. Pod koniec życia myślał, działał i wypowiadał się
niewiele. Można sądzić, że upadek Rzeczypospolitej nie wywarł na nim
poważniejszego wrażenia. Pyszne nadzieje odegrania roli „szefa
państwa” przepadły, ale dzięki ogromnemu majątkowi jego pozycja
socjalna nie została naruszona. Był nadal właścicielem niemal połowy
dóbr prawobrzeżnej Ukrainy. W życiu osobistym niefortunny,
przygnieciony osobowością drugiej i trzeciej żony (Józefiny i Zofii),
obdarzony kilkunastoosobowym potomstwem, które – czego był
świadom – tylko w części wywodziło się biologicznie od formalnego
ojca, otoczony pochlebstwem zależnej od niego ekonomicznie
„klienteli”, umarł nieświadom wiecznej hańby, która otoczyła jego
nazwisko. Przez długie lata wieku XIX jego potomkowie (nie wszyscy
bynajmniej) próbowali chociażby zatrzeć, jeżeli nie zrekompensować,
negatywną pamięć o głównym sprawcy zlikwidowania odrębnego
państwa polskolitewskiego.
Od miesięcy letnich 1792 roku ogromna większość szlacheckiej
opinii publicznej w Rzeczypospolitej miała o Szczęsnym zdecydowanie
negatywną opinię, ale otwarte potępienie osławionego zdrajcy okazało
Zgłoś jeśli naruszono regulamin