Jerzy Strzelczyk - Mieszko Pierwszy. Chrzest i początki Polski.pdf

(17533 KB) Pobierz
Jerzy Strzelczyk
Mieszko Pierwszy
Chrzest i
początki
Polski
n
Poznań
~
Wydawnictwo
2016
Poznańskie
Copyright
©
Jerzy Strzelczyk, 2013
Copyright
©
Wydawnictwo
Poznańskie
sp. z o.o., 2016
Redakcja i korekta
Redakcja techniczna
Projekt
okładki
okładce
Magdalena Owczarzak
Barbara Adamczyk
Dawid
Czarczyński
Krzysztof Wyrzykowski
Ilustracja na
Wydanie IV
ISBN 978-83-7976-445-7
Wydawnictwo
Poznańskie
sp. z o.o.
ul. Fredry 8, 61-701
Poznań
tel.: 61 853-99-10
fax: 61 853-80-75
redakcja@wydawnictwopoznanskie.com
www.wydawnictwopoznanskie.com
WSTĘP
jest historykowi
zdecydować się
na napisanie nowej
książki
o pierwszym historycznym
władcy
Polski,
zwłaszcza
ta-
kiej, która
byłaby
przeznaczona dla szerszego
kręgu
odbiorców,
a nie tylko dla zawodowego historyka, bardziej krytycznie pa-
trzącego
- rzecz jasna - na
ręce
autora, kompetentnie na
ogół,
choć
surowo,
oceniającego
efekt jego pracy, ale zarazem
świado­
mego
ograniczeń,
których albo w ogóle
żadnemu
autorowi po-
dobnej pracy nie uda
się uniknąć,
albo - w najlepszym wypadku
- w sposób wysoce hipotetyczny, daleki od rezultatów
niewątpli­
wych, pewnych.
Jak natomiast
przeciętny
czytelnik, wprawdzie
może
i zain-
teresowany naszymi
odległymi
dziejami, ale
pragnący
na
ogół
obrazu wyrazistego, w
miarę możności pełnego
i pewnego,
przyjmie
książkę,
w której
aż roić się będzie
od znaków zapyta-
nia, której autor
będzie musiał
raz po raz
wyznawać:
ignoramus!,
z
gorzką
nieraz
refleksją, iż także
zapewne:
ignorabimus!
(nie wie-
my; nie
będziemy wiedzieć)? Początki
naszego polskiego bytu
narodowego i
państwowego,
podobnie
zresztą, choć może
jesz-
cze w
wyższym
stopniu, jak w przypadku tylu innych,
bliższych
i dalszych naszych
sąsiadów, gubią się
bowiem, jak to
zwykło
się
nieco enigmatycznie
wyrażać
-w pomroce dziejów, to znaczy
że przeminęły
w sposób jak gdyby niepostrzegalny dla nas,
także
dla historyków.
Niełatwo
I
MIESZKO!
Tam gdzie nie ma
źródeł,
tam nie ma historii, a raczej - nauki
historycznej, wiedzy o
przeszłości.
Tam, co
najwyżej,
otwiera
się
pole dla
wyobraźni
ludzkiej, która nie musi
się
brakiem
źródeł
krępować,
ale nie
może również pretendować
do
zastępowania
nauki.
Zresztą także dążność
do
spełnienia
rygorów naukowo-
ści
nie wyklucza twórczej
wyobraźni,
przeciwnie - w
książce
o Mieszku I jest ona ogromnie potrzebna, tyle
że
musi
ciągle być
kontrolowana metodami nauki, nie
może,
nie powinna
chadzać
samopas.
Wyobraźnia
ma jedynie
pomagać
badaczowi dostrze-
gać
luki w materiale
źródłowym, nasuwać możliwości
ich
wypeł­
nienia czy usuwania
sprzeczności
samych danych
źródłowych,
ale,
broń Boże,
nie
zastępować źródeł
i ogólnie uznanych metod
postępowania
badawczego.
Jakby nie
dość było trudności
i komplikacji
wynikających
z sa-
mego procesu badawczego,
jakże często dochodzą okoliczności
dodatkowe,
zwłaszcza
wtedy, gdy przedmiot
badań głęboko
związany
jest ze
świadomością historyczną społeczeństwa.
Po-
czątki państwa
polskiego, pierwszy znany z imienia historyczny
jego
władca,
chrzest i chrystianizacja Polski, stosunek
młodego
państwa
polskiego do Niemiec i Stolicy Apostolskiej, znaczenie
tego
państwa
w Europie, samodzielny charakter
państwa
pol-
skiego czy
zapożyczenia zewnętrzne
- oto niektóre problemy,
które ze sfery nauki
jakże często wiodły
i
wiodą
w
sferę
ideologii
czy - jeszcze gorzej! - polityki.
Pamiętamy może
(przynajmniej
starsze pokolenie) obchody milenium
państwa
polskiego w la-
tach
sześćdziesiątych, jaką wagę przykładały
ówczesne
władze
państwowe
do wykazania
odrębności
i
podrzędności
momentu
chrystianizacji wobec procesów
państwowotwórczych. Napięte
stosunki
pomiędzy Państwem
a
Kościołem
katolickim
aż natręt­
nie
rzutowały
na obchody milenijne. Jeszcze starsi
mogą pamiętać
zapomniane
już
(na
szczęście),
ale wcale w okresie dwudziesto-
lecia
międzywojennego
i II wojny
światowej
nierzadkie
poglądy
uczonych niemieckich o
dominujących
rzekomo
wpływach
nor-
dyckich (wikingowie) na
kształtowanie się państw słowiańskich,
18
Zgłoś jeśli naruszono regulamin