PM01 A5.pdf

(4060 KB) Pobierz
Trudi Canavan
Złodziejska magia
Cykl: Prawo milenium Księga pierwsza
Przełożyła Izabella Mazurek
Tytuł oryginalny:
Thief’s Magic: Book One of The Millennium’s Rule
Rok pierwszego wydania: 2014
Rok pierwszego wydania polskiego: 2014
W świecie, w którym magia napędza rewolucję przemysłową,
student archeologii Tyen odkopuje Vellę - księgę, która posiada
zdolność odczuwania. Vella, niegdyś młoda czarodziejka
zajmująca się introligatorstwem, została zmieniona w pożyteczne
narzędzie przez jednego z najpotężniejszych czarnoksiężników
wszech czasów. Od tamtej chwili zbiera informacje, między
innymi kluczowe wskazówki na temat katastrofy czekającej świat
Tyena.
Tymczasem w krainie rządzonej przez kapłanów córce farbiarza
Rielle wpajano od dziecka, że używanie magii oznacza okradanie
Aniołów. Dziewczyna wie jednak, że ma do tego talent i że w
mieście przebywa pewien zdeprawowany człowiek, który chętnie
ją nauczy, jak się posługiwać magią - jeżeli tylko odważy się
zaryzykować gniew Aniołów.
Nie wszystko jednak jest zgodne z przekonaniami, w jakich
wychowano Tyena i Rielle. Ani natura magii, ani prawa ich
krajów.
Ani nawet ludzie, którym ufają...
-2-
Spis treści:
CZĘŚĆ 1. TYEN............................................................................................................................................................4
CZĘŚĆ 2. RIELLE.....................................................................................................................................................137
CZĘŚĆ 3. TYEN........................................................................................................................................................268
CZĘŚĆ 4. RIELLE.....................................................................................................................................................336
CZĘŚĆ 5. TYEN........................................................................................................................................................400
CZĘŚĆ 6. RIELLE.....................................................................................................................................................447
CZĘŚĆ 7. TYEN........................................................................................................................................................484
CZĘŚĆ 8. RIELLE.....................................................................................................................................................514
CZĘŚĆ 9. TYEN........................................................................................................................................................536
CZĘŚĆ 10. RIELLE...................................................................................................................................................562
CZĘŚĆ 11. Epilog. TYEN..........................................................................................................................................584
CZĘŚĆ 12. Epilog. RIELLE.......................................................................................................................................591
Podziękowania............................................................................................................................................................601
O autorce.....................................................................................................................................................................602
-3-
CZĘŚĆ 1. TYEN.
Rozdział 1.
Pomarszczone, nieustępliwe palce nieboszczyka niechętnie
wypuściły zawiniątko. Wyszarpywanie go z rąk zmarłego
człowieka wydawało się Tyenowi pozbawione szacunku, działał
więc powoli. Delikatnie uniósł dłoń - poczerniały paznokieć
mężczyzny zaczepił się o materiał paczuszki. Tyen dotykał
zmarłych w pradawnych grobach tak często, że nie przyprawiali
go już o mdłości ani nie wywoływali strachu. Ich wysuszone ciała
dawno przestały być źródłem zaraźliwych chorób, a w duchy nie
wierzył.
Gdy udało mu się wyswobodzić tajemnicze znalezisko,
wyprostował się i uśmiechnął triumfalnie. Zbierając starożytne
artefakty, nie był tak bezwzględny jak inni studenci i jego
nauczyciel, gdyby jednak nie przywoził niczego z tych wypraw
badawczych, nie miałby szans zdobyć tytułu maga archeologa.
Siłą woli przysunął bliżej powstały z magii płomyczek.
Materiał paczuszki, podobnie jak skóra pochowanego w
grobowcu człowieka, był sztywny i wysuszony. Na pierwszy rzut
oka zawiniątko leżało tu w spokoju od około sześciuset lat. Gruba
skóra z wiekiem pociemniała, nie było na niej żadnych symboli -
żadnych ozdób, szlachetnych kamieni czy metali. Gdy próbował
je otworzyć, materiał rozerwał się i coś zaczęło wysuwać się ze
środka. Serce przyśpieszyło mu w piersi, gdy złapał przedmiot...
...a potem nieco zwolniło. W rękach nie miał skarbu. Tylko
książkę. Nie była nawet wysadzana klejnotami ani ozdobiona
złotem.
Oczywiście książki miały potencjalną wartość historyczną,
jednak w porównaniu z błyszczącymi skarbami, które wydobyli
-4-
dla Akademii pozostali dwaj studenci profesora Kilrakera, było to
rozczarowujące znalezisko. Po tych wszystkich miesiącach
podróży, badań, wykopalisk i obserwacji nie mógł się pochwalić
imponującymi rezultatami swojej pracy. W końcu odkopał
grobowiec, który nie został jeszcze splądrowany przez hieny
cmentarne, i co w nim znalazł? Prostą kamienną trumnę, zwłoki
bez ozdób i starą książkę.
Mimo wszystko ci wapniacy z Akademii nie pożałują, że
sfinansowali jego wyprawę, jeżeli książka okaże się cennym
znaleziskiem. Uważnie się jej przyjrzał. W przeciwieństwie do
materiału, w który była owinięta, jej skórzana okładka pozostała
miękka. Oprawa była w dobrym stanie. Gdyby przed chwilą nie
zniszczył zawiniątka, z którego ją wyjął, oceniłby wiek książki na
nie więcej niż sto lat. Nie miała tytułu ani tekstu na grzbiecie.
Może wyblakł. Otworzył ją. Na pierwszej stronie nie było widać
żadnych słów, więc przewrócił kartkę. Następna także była pusta,
a gdy przekartkował książkę do końca, okazało się, że pozostałe
strony wyglądają tak samo.
Wpatrywał się w nią z niedowierzaniem. Po co ktoś miałby
wkładać w ręce pogrzebanego w grobowcu zmarłego tak starannie
owiniętą pustą książkę? Spojrzał na zwłoki, ale nie pomogły mu
znaleźć odpowiedzi na to pytanie. A potem coś z powrotem
przyciągnęło jego wzrok do książki, wciąż otwartej na jednej z
ostatnich stron. Przyjrzał się jej dokładniej.
Pojawił się jakiś znak.
Obok niego utworzyła się ciemna plamka, a potem powstało
mnóstwo kolejnych. Rozciągnęły się i połączyły.
Witaj
- mówił tekst.
Mam na imię Vella.
Tyen wypowiedział słowo, które zszokowałoby jego matkę,
gdyby jeszcze żyła. Rozczarowanie ustąpiło miejsca uldze i
zaciekawieniu. Książka była magiczna. Choć księgi te z reguły
-5-
Zgłoś jeśli naruszono regulamin