Blood&Sex - Blane - całość.pdf

(953 KB) Pobierz
ANGELA CAMERON
BLOOD & SEX Vol. 3
BLANE
Rozdział 1
Christiana weszła do nieskazitelnie czystego foyer rezydencji należącej
do Michaela, nowego
wampirzego
lidera w Collins Bay. Minęły lata od kiedy
ostatnio go widziała.
Jej praca dla Khalila, ich przywódcy i jej
creatore
1
, sprawiała, że była zbyt
zajęta, by prowadzić towarzyskie rozmowy telefoniczne, ale nawet
w Południowej Afryce, doszły ją słuchy o zdetronizowaniu Castillo, byłego
padrone
Michaela. Nie była zbyt chętna, żeby oglądać czyjąkolwiek śmieć,
ale była szczęśliwa, widząc odejście tego pokręconego
vampiro.
O ile się nie zmienił, a na to się nie zapowiadało, Michael będzie
zdecydowanie bardziej się do tego nadawał. Rzuciła okiem na Jonasa,
wyjątkowo bladego wampira, który przeszedł obok taszcząc dwie torby
od Louisa Vuittona w które udało jej się wpakować większość rzeczy. Przez
całe swoje życie, nigdy nie spotkała nikogo takiego jak on. Białe włosy i
starożytne tatuaże na jego twarzy i karku były bardzo podobne do tych, które
mieli starożytni Wikingowie z jego ludzkiej linii, głęboko osadzone oczy
sprawiały, że wyglądał tak groźnie, jak reputacja, która go wyprzedziła.
Kończąc, nie było w nim żadnej reakcji zwrotnej. Moc Christiany pozwalała jej
odbierać emocje od innych. Niewielu potrafiło ją zablokować, ci którzy nie
wiedzieli co czują, potrafili ją zdezorientować, ale od Jonasa nie było nic, poza
elektrycznością statyczną, jak w telewizji pomiędzy kanałami. Gdy postawił
bagaż na podłodze i spojrzał w górę, uśmiechnęła się do niego.
-Dzięki za odebranie mnie z lotniska. Naprawdę mogłabym pozostać
w odrzutowcu.
-To zbyt niebezpieczne, zostawać tam w trakcie dnia, a tutaj jest więcej
pokoi, niż my kiedykolwiek będziemy potrzebować.
Jonas zwrócił swoją uwagę w stronę pokoju na końcu foyer, z którego
wydobywał się cyfrowy hałas. Zdawało się, że ktoś gra tam w grę wideo.
-Blane! - jego głos zabrzmiał echem w całym domu.
Ogromna wampirza powłoka połyskiwała wokół rogu. Jego skóra była odrobinę
zbyt opalona jak na niego, by w pełni za życia mógł być mieszkańcem Kaukazu.
Jego czarne włosy z zielonymi końcówkami były trochę za długie, dostatecznie
potargane, żeby owijały mu się dookoła twarzy. Był seksowny w ten Bad-
boyowski sposób. Jonas skinął w stronę bagaży.
-Blane, zanieś je do jej pokoju.
On spojrzał najpierw na nią, potem na walizki, by znów zniknąć. Jego głos
zagrzmiał z drugiego pokoju.
-J. jestem zajęty.
-Blane - głos Jonasa tym razem był sroższy i nie pozostawiał nawet
odrobiny miejsca na negocjacje.
1
Stwórca
To był rozkaz, groźba i obietnica w jednym słowie. Dało się usłyszeć
długie wzdechnięcie z pokoju, nim
vampiro
pokazał się w korytarzu.
Z tak bliska, był nawet większy niż początkowo wyglądał. Ramiona Blane’a
były oplecione grubymi muskułami, które naciągały jego T-shirt na barkach,
gdy się poruszał. Gdy pochylił się po bagaż, pistolet w jego kaburze zwrócił jej
uwagę. Bez wątpienia, był defensywną częścią
klanu
Michaela.
Blane schwycił walizki, jego muskularne ramiona napięły się i podniosły
torby bez jakiegokolwiek słowa. Nie musiała słyszeć jego ciężkich kroków,
żeby wiedzieć jak bardzo był wzburzony. Czuła jak to z niego promieniowało.
Był wkurzony, prawdopodobnie dlatego, że musiał jej pomóc, ale prócz tego
było jeszcze coś innego. Coś więcej, coś co jej umysł odbierał jako ciężkie, ostre
i przenikliwe. Nieufność.
Christiana podążyła za nim po schodach, wzdłuż korytarza i do środka
wielkiej sypialni. Była ona luksusowa i udekorowana odcieniami śmietanki
i szałwii, które nadały jej zwiewny wygląd. Ogromne łóżko z puchatą kołdrą
i pasującymi do niej poduszkami, dodanymi dla efektu. Blane wyglądał
dziwacznie w tak kobiecym środowisku. Podeszła do łóżka i przesunęła ręką
przez miękki materiał, gdy on kładł bagaże na podłodze.
-Jest wspaniała. - Patrzyła na niego kątem oka. - Dziękuję Ci za
przyniesienie moich rzeczy. I za bycie tak serdecznym
.
Emocje Blane’a zawirowały. Nieufność stała się uczuciem dominującym, gdy
stał tak przed nią wyprostowany, krzyżując ramiona na piersi. Wyraz jego
twarzy był nonszalancki. Zbyt nonszalancki dla tak negatywnych prądów
wijących się dookoła niego. Jej próba rozbrojenia go nie udała się. Zamiast tego,
obserwacja utwierdziła jego uczucia. Christiana uśmiechnęła się i spróbowała
otwartej taktyki.
-Dziękuję Ci za przyniesienie moich rzeczy - powtórzyła.
Przytaknął i pozwolił, by dziwaczna cisza zawisła między nimi, nim się
odezwał,
- Więc, jesteś dzieckiem Khalila?
Nie do końca tak by to nazwała, ale
-Tak.
-Dlaczego przysłali cię, byś pracowała z Eleną?
Co najmniej jakby to była jego sprawa.
- Pomagam wszystkim
neonato
2
.
To była prawda; pomagała wszystkim nowym wampirom kontrolować ich
pragnienia, dopóki byli dostatecznie silni, by robić to samemu. Blane zmrużył
oczy.
- Ile masz lat?
Stawał się zbyt osobisty w swoich pytaniach.
- Jestem dostatecznie stara. Dlaczego pytasz?
2
Noworodek, w tym przypadku bardzo młody wampir.
- Nie pojawiłaś się, gdy ja zostałem przemieniony.
- Robię to mniej więcej od dekady, czy ciut dłużej.
- Zatem dopiero po problemach z sukubami.
Cwaniaczek.
- Tak mi się wydaje. Nie myślałam o tym wcześniej.
- Więc jesteś szpiegiem Khalila.
Christiana zwalczyła potrzebę zaprzeczenia. Nikt nigdy nie połączył czasu
w jakim coś ma się wydarzyć a początkiem jej usług dla młodych wampirów
i usunięcia z powierzchni ziemi sukuba totalnie pozbawionego kontroli. Nawet
lepiej, że tego nie zrobili. Ale Blane pobił rekord. Połapał się w jej pozycji jako
jednego z niepopularnych obserwatorów, tych którzy dokładnie wskazali sukuba
w celu powstrzymania go. Odskoczyła w bok.
- Dlaczego jesteś taki podejrzliwy?
Zignorował jej pytanie. Poczuła poruszenie jego nastroju, zmianę
z podejrzliwości do oskarżenia, tuż przed zapytaniem jej,
- Twój dar wie, co myślimy?
Westchnęła. Jeśli chciała nie dopuścić do tego, by stał się przeszkodą, musiała
sprawić, by się wycofał. Problem polegał na tym, że Blane był za inteligentny
dla swojego własnego dobra. Musiała być ostrożna i dać mu na tyle informacji,
by nie podejrzewał jej o kłamstwa, ale nie dość, by mógł ostrzec Michaela.
- Mogę jedynie wyczuć uczucia i tylko, gdy są silne.
Blane się uśmiechnął, a potem odrobinę rozluźnił.
- Więc, to jest coś jak czytanie aur?
- Coś w ten deseń.
- Więc jeśli znalazłabyś sukuba, to co byś zrobiła?
Ach. Więc nie przestał być podejrzliwy.
- Byłabym zmuszona powiedzieć Khalilowi.
- Nawet gdyby nie używała swoich umiejętności?
- Tak sądzę. Strzeżonego Pan Bóg strzeże, jak to mówią.
Jego gniew był niczym ognisty błysk przedzierający się przez pokój.
- Co sprawia, że sądzisz, iż posiadasz prawo zrobienia czegoś takiego?
Czy wiesz co robią wampirom, które mają tak specyficzny
dar?
Christiana podniosła torbę z podłogi i położyła ją na łóżku. Musiała go
uspokoić. Nie mogła dopuścić, żeby kontynuowali tę konwersację. Jakikolwiek
Blane miał problem z
Alleanzą
i tym, w jaki sposób były egzekwowane prawa,
ona nie musiała ich przed nim bronić. Miała pracę do wykonania, pomóc
nowemu
vampiro
przebrnąć przez pierwsze tygodnie, a potem ruszyć do
następnego. Nie jej własną krucjatą było uwolnienie świata od tych seksualnych
drapieżców, inkubów i sukubów. Ona miała tylko dać znać jej
creatore,
gdyby jakiegoś znalazła, ponieważ były one nielegalne - niebezpieczne.
- Więc, czy wiesz co robią tym, których pochwycą?
- Wiem, że są powstrzymywani.
- I zużywani.
- Nie wiem nic na ten temat. - To nie było kłamstwo. Ona nie
wiedziała,
tylko podejrzewała. Mimo to, wina ścisnęła wnętrzności Christiany,
gdy wyciągała niebieski sweter z torby.
Blane się przybliżył, otaczał ją.
- Zawsze robisz to, co ci każą, prawda?
Gniew w niej zabulgotał. Rzuciła koszulką na łóżko, i odwróciła się w jego
stronę.
- Dlaczego mi to robisz? Czy krzywo na ciebie spojrzałam, gdy weszłam
do rezydencji, czy może zachowujesz się tak w stosunku do wszystkich
waszych gości?
Wytrzeszczył nieznacznie oczy.
- Nie.
Ponownie kontrolował swoją twarz i znów wyglądał na wściekłego, ale gniew
osłabł.
-Nie ufam szpiegom Rady, którzy wchodzą do naszego domu pod pozorem
pomocy.
- Ja
jestem
tutaj, by pomóc.
Christiana zbliżyła się, wtargając w jego przestrzeń osobistą. Nie odsunął się,
ale mogła poczuć jego awersję do bycia tak blisko niej, obcej.
-Mogę odejść jeśli chcesz, ale czy sądzisz, że Michaelowi się to spodoba? I
myślę, że Jonas mógłby być odrobinę zmartwiony, gdyby jego nowa
compagna
ruszyła w mordercze tany, co doprowadzi do jej zagłady.
Pochylił się tak bardzo, że mogła widzieć jak bardzo zielone były jego oczy, a to
zmusiło ją do zrobienia kroku w tył.
-Po prostu nie zaczynaj niczego,
Księżniczko.
Nie onieśmiela mnie twój
tatuś,
i będę cię obserwował.
Christiana również się pochyliła. Ona również nie zamierzała być onieśmielona,
nawet jeśli ten wielki samiec uruchamiał w niej wszystkie możliwe alarmy,
które posiadała.
- I dobrze. Nie chciałabym, żebyś coś przegapił. Może się czegoś nauczysz.
Wpatrywał się w nią przez długą, bezgłośną chwilę. Wtem jego usta ułożyły się
w uśmiech.
- Co?
Odsunęła się odrobinę w tył. Fala zadowolenia przepłynęła przez pokój, a jego
oczy zeskanowały ją od góry do dołu.
- Jesteś trochę gorąca, kiedy się wściekasz.
Jej ciało odpowiedziało na mroczne, drapieżne spojrzenie na jego twarzy
poprzez stwardniałe sutki. Mała przestrzeń pomiędzy nimi zdawała się płonąć.
Zagapiła się na niego przez chwilę, wpatrując się w te zielone oczy. A potem
Christiana odwróciła się na pięcie i podeszła do łóżka. Starała się zająć samą
siebie poprzez składanie swetra, który rzuciła w gniewie i odmówiła spojrzenia
w jego stronę.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin