Mrówczyński Bolesław Błękitny trop A5 ilustr.pdf
(
11090 KB
)
Pobierz
Bolesław Mrówczyński
Błękitny trop
Opowieść o żołnierzu, który zawędrował za koło polarne
Ilustrował i okładkę projektował Stanisław Kaźmierczyk
Fotografie z archiwalnych zbiorów Katedry Geografii
Uniwersytetu Warszawskiego oraz ze zbiorów Andrzeja Strumiłły
Wydanie polskie 1967
Jan Czerski (ur. 1845 w majątku Swolna koło Dryssy, w guberni
witebskiej, zm. 1892 nad rzeką Kołymą) - polski geolog,
paleontolog, przyrodnik i badacz Syberii.
Spis treści:
I. Próba ognia..................................................................................................................................................................3
II. Próba skromności...................................................................................................................................................139
III. Próba miłości........................................................................................................................................................249
IV. Próba wieczności..................................................................................................................................................362
Posłowie......................................................................................................................................................................464
-2-
I. Próba ognia.
-3-
1.
Od Irtysza napływał chłodny jesienny wiatr Szymon
Tokarzewski, człowiek jeszcze niestary, lecz dzięki długiej i
starannie wypielęgnowanej brodzie mający w sobie coś z
patriarchalnej powagi, powiódł dokoła wzrokiem: Wszędzie
rozciągał się płaski zupełnie step. Tu bliżej słały się po nim
pożółkłe, przywiędłe trawy; dalej znikały one dla oka, łączyły się
w jednolitą, monotonną powłokę o szarobrunatnej barwie.
Dopiero na horyzoncie zmieniał się nieco obraz: delikatnie, niby
utkane z pajęczej nitki, zarysowały się jurty kirgiskie.
- Jakże mi to wszystko znane! - westchnął. - Siedem lat
człowiek tu dreptał i znowu go licho przygnało!...
Zamyślił się, oczy zaczęły błądzić po plecach ludzi
maszerujących przed nim. Szedł pośrodku jednej z tych licznych
grup wygnańczych, które po upadku powstania styczniowego
wypływały z Polski i jak wzbierająca nieustannie rzeka toczyły się
obecnie po Trakcie Syberyjskim ku miejscom katorgi i osiedlenia.
Znajdowali się w niej mężczyźni w sile wieku, nie brakowało i
młodzieży, która często wprost z ławy szkolnej ruszyła w bój, byli
starcy, ledwie powłóczący nogami. Były także kobiety: te, które
schwytano w drodze, gdy przewoziły rozkazy, i te, które zabrano
z domów za udzielanie pomocy walczącym, i takie wreszcie, które
-4-
szły za mężami, aby wspólnie dzielić ich los, niekiedy. jeszcze z
dziećmi na rękach. Co słabsi jechali na wlokących się na końcu
nielicznych podwodach; inni szli pieszo, dźwigając na plecach
swój niewielki dobytek.
Tokarzewski popatrzył na to wszystko, pokiwał głową
melancholijnie i wzrok jego pomknął ponownie w dal.
Wyprostował się energicznie. Dostrzegł przed sobą coś, co w
jednej chwili polepszyło mu nastrój.
- Ot i Omsk! - wykrzyknął. - Nareszcie człowiek odetchnie. Na
pewno odnajdzie, mnie ktoś ze starych przyjaciół!
Jakby odmłodniał. Wskazywał z ożywieniem na wyłaniające się
z zapadliny wieże cerkiewne, na wychylające się stopniowo
koszary, gmachy rządowe, na rozrzucone szeroko przedmieścia.
Miasto właściwie nie było wielkie, na pierwszy rzut oka.
sprawiało wrażenie silnie umocnionego wojskowego obozu, lecz
w tym pustym stepie zaskakiwało i rozmiarami, i niezwykłością.
Miało przy tym pośrodku coś, co w tej okolicy musiało wzbudzić
entuzjazm: sporą kępę drzew, wyglądającą z tej odległości na park
publiczny i miejsce przechadzek.
- Rzeczywiście to ogród - potwierdził Tokarzewski, gdy ktoś
zwrócił na tę zieleń uwagę. - A prawdę mówiąc, tylko
skromniutki, brzozowy gaik, gdyż nic innego tu nie wyrośnie.
W niedzielę przygrywa w nim wojskowa orkiestra. A widzicie tę
pojedyncza, wysmukłą wieżyczkę? To kościół ewangelicki...
Otaczali go ci najmłodsi, chętnie nadstawiający ucha, szanowali
bowiem zarówno wiek, jak i doświadczenie życiowe tego
człowieka, który już po raz wtóry szedł na katorgę. Niegdyś
należał on do tych, którzy pod wodzą Konarskiego szerzyli w
chatach wiejskich świadomość narodową i pęd do oświaty. Po
powrocie z wyginania nie zaprzestał pracy ani nie zmienił
poglądów. Szlachcic z pochodzenia, nauczył się szewstwa i łatał
-5-
Plik z chomika:
entlik
Inne pliki z tego folderu:
BT A5.7z
(17201 KB)
Mrówczyński Bolesław Błękitny trop A5 ilustr.pdf
(11090 KB)
Mrówczyński Bolesław Błękitny trop A5 ilustr.doc
(9498 KB)
CM A5 il.7z
(10216 KB)
Mrówczyński Bolesław Cień Montezumy A5 ilustr.doc
(6142 KB)
Inne foldery tego chomika:
Ma as Sa rah
Ma leszka Andrzej
Maas Sharon
MacApp Colin
Macaulay Rose
Zgłoś jeśli
naruszono regulamin