Laurann Dohner - VLG4 - Veso - Prolog - Roz. 3.pdf

(1202 KB) Pobierz
~1~
VESO
VLG
Book One
Vampires, Lycans, Gargoyles
By Laurann Dohner
~2~
Veso
Odurzony narkotykami i porwany przez wampiry, najprawdopodobniej uznany za martwego
przez swój klan, potężny WampLykanin Veso musi polegać na istocie, której nie lubi prawie tak samo
jak krwiopijców, którzy go złapali, jeśli ma nadzieję uciec
-
na człowieku. Ale kiedy Glenda okazuje się
być bardziej zaradna niż większość jej rodzaju, zgadza się przeprowadzić ją bezpiecznie przez odludzia
Alaski. Ale
na każdym dręczącym
kroku
będzie musiał walczyć z przytłaczającym pociągiem do
wścibskiej piękności.
Glen nie
wie, co jest gorsze: dowiedzenie się, że jest dalekim krewnym wampira, który uważa się
za króla (um... co ?!), czy fakt, że wspomniany krewny próbuje zmusić ją do urodzenia swojej królowej
przez sparowanie jej z pół Wampirem, pół Lykaninem.
Veso jest przerażający,
ma pazury, ale jest
także kluczem do jej przetrwania. Chciałaby tylko nie zauważać wszystkich jego mięśni ani sposobu, w
jaki jej ciało reaguje na jego. Obiecał, że utrzyma ją przy życiu, ale w trakcie tego może stracić serce.
Tłumaczenie: rosi68
~3~
PROLOG
Veso warknął nisko, unikając chaty. Nienawidził ceremonii parowania. To nigdy nie
będzie on, biorący partnerkę. Zapach przyciągnął jego uwagę i jego gniew wzrósł, więc
okręcił się, zauważając ruch na ścieżce.
Spieszyła do niego Brista, z uśmieszkiem na ustach.
- Wiedziałam, że użyjesz ścieżki najdalszej od wydarzenia, żeby uniknąć
wpadnięcia na ludzi.
Nie lubił jej, ale próbował ukryć swój niesmak. Zawsze go denerwowała.
- Czego potrzebujesz?
Zatrzymała się, wyraz jej twarzy zmienił się w frustrację.
- Myślałam, że moglibyśmy pójść razem. Proszę?
- Wiesz, że nienawidzę tych rzeczy. Nie.
- W takim razie wróć ze mną do domu.
- Nigdy nie przetestuję z tobą próby parowania. To nic osobistego. – Odwrócił się.
- Dobrze pasowalibyśmy do siebie.
Obrócił się ponownie.
- Nie chcę partnerki.
- Jestem opiekunką klanu i jesteś tak samo lojalny wobec Deckera jak ja. Czasy
ostatnio są trudne, odkąd musiał odejść. Myślę, że byłby zadowolony, kiedy wróci,
znajdując nas sparowanych.
Przyjrzał się jej uważnie, zastanawiając się, czy go testuje. Czy w jakiś sposób
pokazał swoje prawdziwe uczucia? Nienawidził Deckera i potajemnie współpracował z
kilkoma z jego klanu, żeby zabić drania.
- Nabby chwali się swoim przyjaciołom, że jeśli coś stanie się z Deckerem, on
przejmie klan. Martwisz się?
- Oczywiście, że nie. – Jednak na jej twarzy pojawił się strach. – Decker znajdzie
sposób na ułożenie się z lordem Aveothem i wróci do nas.
~4~
To prawdopodobnie była prawda. Decker był przebiegły. Ten drań nie umrze łatwo
ani po prostu nie odejdź na zawsze.
- Muszę iść na patrol. Kira tam jest, a ona jest bezużyteczna.
- Powinna umrzeć – syknęła Brista. – Nie ma sposobu, żebyś się jej pozbył? Nie
wiem, jaki haczyk ma Davis, że to powstrzymuje Deckera przed bezpośrednim
zabiciem jej.
Jakoś zdołał wymusić uśmiech.
- Zawsze szukam możliwości – skłamał. – Idź wykonywać swoje obowiązki i
reprezentuj klan na ceremonii.
- Ty też powinieneś to zrobić. Dlatego cię odszukałam. Nabby nie wyświadcza nam
żadnych przysług. Jest zbyt niedojrzały i pozwala, by władza uderzała mu do głowy.
Zeszłej nocy wkurzył kilku starszych, ignorując ich rady. Obawiam się, że nie będzie
chciał ustąpić, gdy powróci Decker. Krążą plotki, że knuje zamach stanu. Potrzebujemy
cię, żebyś nas poprowadził pod jego nieobecność, Veso. Nabby się ciebie boi.
- Nabby jest idiotą, ale nie jest taki głupi. Decker go zniszczy. Martwisz się bez
powodu.
- W porządku. Przynajmniej pozbądź się Kiry. Zrób to, a to zjedna ci lojalność.
- Pomyślę o tym.
Odwrócił się, odchodząc szybko zanim na nią warknie. Brista była suką. Nie było
żadnego honoru w chęci zabicia Kiry. Była głównie człowiekiem i nigdy nie zdradziła
swojego ojca WampLykanina, ujawniając światu, czym byli. Od lat kochała się także w
starszym bracie jego przyjaciela Lavosa, a Lorn czuł to samo do niej. WampLykanin
groził każdemu, kto źle spojrzał na Kirę, rozczłonkowaniem i śmiercią. Oczywiście,
zabroniono mu z nią być. Decker prędzej zobaczy ich oboje martwych zanim pozwoli
im się sparować.
Veso skierował się w stronę sekcji, do której mieli przydzielony patrol i wychwycił
zapach dymu, a także ludzi innych niż Kira, więc szybko wypuścił pazury i wspiął się
na najbliższe drzewo, by uzyskać lepszy widok na okolicę. Zauważył dym i trzymał się
drzew, żeby się zbliżyć.
Potrząsnął głową, wpatrując się w Kirę i mężczyzn, którzy wkroczyli na terytorium
WampLykan. Była zbyt miękka, by ich zabić. Zamiast tego groziła im. Jednak jej nie
~5~
Zgłoś jeśli naruszono regulamin