Mrówczyński Bolesław Cień Montezumy A5 ilustr.pdf
(
6806 KB
)
Pobierz
Bolesław Mrówczyński
Cień Montezumy
Wydanie polskie 1968 (pełne)
Opracowanie graficzne Bogdan Zieleniec
Opowieść o Indianinie-tułaczu i pułkowniku Luisie de
Tulancingo, polskim powstańcu.
Jest to opowieść meksykańska ukazująca ciężkie boje
prezydenta Juareza z wojskami europejskich najeźdźców i dzieje
polskich powstańców-tułaczy w Meksyku.
Spis treści:
I. Niknący ślad................................................................................................................................................................3
II. Fala powrotna.........................................................................................................................................................220
Klucz do przybliżonej wymowy słów hiszpańskich zawartych w niniejszej książce.................................................455
-2-
I. Niknący ślad.
1.
Nowy Rok jest zazwyczaj świętem radosnym. Towarzyszą mu
wizyty sąsiedzkie, składane sobie wzajemnie życzenia, zabawy,
przyjęcia. Pod wpływem życzliwych słów wkrada się nadzieja do
serc i rozpromienia nawet najsmutniejsze oblicza.
Jednakże ten dzień uroczysty w 1865 roku wyglądał w Polsce
zupełnie inaczej. Ustała zacięta walka o wolność, powstanie
upadło. Nad krajem zaległa cisza cmentarna, przerywana jedynie
zawodzeniem śnieżycy pokrywającej świeże rany coraz grubszym
całunem. W kościołach zaś, nad mogiłami, w mieszkaniach i na
pobojowiskach zbielałe wargi szeptały bezdźwięcznie modlitwy:
za tych, którzy polegli w boju lub zginęli na rusztowaniach
szubienic; i za tych, którzy w twierdzach Prus i Austrii czekają
ciągle na wyrok; i za tych wreszcie, którzy wędrują właśnie do
katorg Syberii„ znacząc potępieńczy szlak ciałami nowych ofiar,
padających z zimna, z wycieńczenia lub pod knutami eskorty.
Niekiedy gdzieś z lasów, z zapadłych wsi i moczarów dochodził
jeszcze szczęk oręża, lecz pogłębiał on tylko panującą wszędzie
-3-
żałobę. Kto walczył - musiał zginąć, nie było innego wyjścia.
Wróg bowiem był potężny i przerażał swym okrucieństwem.
Rozstrzeliwał ciągle, wieszał bez sądu, pastwił się nad
niewinnymi, palił bezbronne wsie, a ich mieszkańców pędził tak
samo jak jeńców w mroźne, podbiegunowe krainy. Rozpaczliwe
jęki wciąż mieszały się z ordynarnymi wymyślaniami siepaczy,
płacz kobiet i dzieci z urągliwym śmiechem rozwydrzonego
żołdactwa. Nawet ci, nad którymi nie zawisła groźba, nie byli
pewni jutra i snuli się jak cienie, na pół przytomni, bez odrobiny
nadziei. Bo i przed nimi rozwierała się coraz szerzej posępna,
mroczna czeluść barbarzyńskiej niewoli.
W tym samym czasie na drugiej półkuli, na ziemiach
starożytnego Meksyku, rozgrywała się podobna tragedia. Lud był
tam wprawdzie inny, przeważnie miedzianoskóry, wywodzący się
z zasiedziałych tu od wieków narodów indiańskich. Niegdyś był
wolny, miał swoich władców i własne państwo, ale po odkryciu
Ameryki przez Kolumba popadł w niewolę hiszpańską. Niedawno
odzyskał wolność, lecz obecnie zaczął ją tracić znowu. Cesarz
Francji, Napoleon III, postanowił dokonać nowego podboju, a
jego doskonale wyposażona armia zajmowała coraz to większe
tereny.
I kraj był także odmienny. W Polsce na jesieni pola pustoszeją,
a drzewa zrzucają liście, zimą zaś wszystko spowija śnieg. W
Meksyku słońce wiecznie zsyła na ziemię gorący blask,
przemieniając niżej położone tereny nad Zatoką Meksykańską czy
Oceanem Spokojnym w puszczę podzwrotnikową. Nieco jednak
dalej od wybrzeży wyrastają potężne górskie łańcuchy. Otaczają
one wieńcem rozległą wyżynę, której klimat, łagodzony
wysokością, stwarza człowiekowi szczególnie miłe warunki:
zamiast upałów daje ciepło, a niekiedy przyjemny chłód,
malaryczne lasy nadmorskie ustępują miejsca jodle, świerkowi i
sośnie, na żyznej glebie wyrastają ogrody i pola uprawne. Toteż
-4-
właśnie tutaj życie rozkwitło najbujniej. Gdzie sięgnąć okiem -
wszędzie widać rancha
1
, wioski, hacjendy
2
, miasteczka i miasta.
Pośrodku zaś tej wyżyny rozsiadła się stolica, strzeżona jak
drogocenna perła przez pokryte wiecznymi śniegami szczyty
potężnych wulkanów.
W tym to pięknym kraju, uprawianym pracowicie rękami
potomków dawnych Azteków, gdzie natura pomieszała dżunglę ze
skałą, pustynię ze stepem, kaktusy z łanami pszenicy, a człowieka
białego z miedzianoskórym, rok 1865 rozpoczął się, podobnie jak
w Polsce, pod znakiem ciężkiej żałoby. Pod naporem bagnetów
europejskich Benito Juarez, prezydent Republiki, uchodził coraz
dalej na północ. Do najeźdźców przylgnęli właściciele wielkich
majątków, lękający się wyzwolenia peonów -robotników rolnych,
pracujących do tej pory prawie za darmo, i w porozumieniu z
Napoleonem postanowili odmienić rządy. Ich przedstawiciele
sprowadzili
następcę
tronu
austriackiego,
arcyksięcia
Maksymiliana, obwołali go cesarzem i ogłosili wskrzeszenie
monarchii. Poparł ich kler katolicki, nie mogący wybaczyć
Juarezowi utraty olbrzymich dóbr kościelnych, które rząd
republikański przejął na własność państwa, a że miał wielkie
wpływy w tym kraju, wojna z najeźdźcą zaczęła przemieniać się
powoli także w wojnę domową. Co słabsi duchem i chciwi
zysków uciekali spod dawnych sztandarów. Za to lud
meksykański, aczkolwiek pobożny i rozmodlony, pozostał nadal
im wierny. Chronił prezydenta i jego żołnierzy i na każde
wezwanie stawał natychmiast do walki.
Spustoszenia już były wielkie. Krew lała się nieustannie,
chociaż właściwie nie było żadnego frontu. Na północy resztki
wojsk regularnych odstępowały każdą piędź ziemi dopiero po
1
2
Rancho (hiszp.) - ferma, niewielka posiadłość ziemska.
Hacjenda (hiszp.) - większy majątek ziemski.
-5-
Plik z chomika:
entlik
Inne pliki z tego folderu:
BT A5.7z
(17201 KB)
Mrówczyński Bolesław Błękitny trop A5 ilustr.pdf
(11090 KB)
Mrówczyński Bolesław Błękitny trop A5 ilustr.doc
(9498 KB)
CM A5 il.7z
(10216 KB)
Mrówczyński Bolesław Cień Montezumy A5 ilustr.doc
(6142 KB)
Inne foldery tego chomika:
Ma as Sa rah
Ma leszka Andrzej
Maas Sharon
MacApp Colin
Macaulay Rose
Zgłoś jeśli
naruszono regulamin