Cienie na Księżycu A5.pdf

(2323 KB) Pobierz
Zoe Marriott
Cienie na Księżycu
Przełożyła: Monika Walendowska
Tytuł oryginalny: Shadows on the Moon
Rok pierwszego wydania: 2011
Rok pierwszego wydania polskiego: 2012
Kilkunastoletnia Suzume orientuje się, że ojczym, z którym
mieszka, jest odpowiedzialny za śmierć jej ojca. Postanawia się
zemścić. Dzięki swoim umiejętnościom magicznym ukrywa się w
kuchni pałacu ojczyma, ucieka na ulice nieznanego miasta, trafia
do więzienia... Wie, że musi zdobyć względy wszechwładnego
Księżycowego Księcia, aby pomścić śmierć ojca. Ale nawet jeśli
potrafimy ukryć się dla oczu innych, czasem ich serce jest
bardziej przenikliwe... A nasze serce też nie zawsze podąża za
planami mózgu... Suzume będzie musiała wybierać między
zemstą a miłością. Piękna, prawdziwa, przesycona magią
opowieść.
-2-
Zoe Marriott mieszka w północno-wschodnim Lincolnshire z
dwoma kotami, Echo i Hero, oraz psem Finnem. Cienie na
Księżycu nagrodzone prestiżową Sasakawa Prize to trzecia
książka Zoe. Jej debiut, The Swan Kingdom - Królestwo Łabędzi,
zdobył USBBY Outstanding International Book Award.
Kiedy byłam dzieckiem - wspomina Zoe - nigdy nie lubiłam
bajki o Kopciuszku. Myślałam sobie, że dziewczyna jest wielką
ofermę, i złościło mnie, że potrzebuje pomocy. Co by było, gdyby
Kopciuszek nie był ofermę? Co by się stało, gdyby był silny,
odważny i gotowy do zemsty? Tak powstały
Cienie na Księżycu.
W
Cieniach,
podobnie jak w baśniach, dobro walczy ze złem,
miłość zwycięża, a osamotniona bohaterka porusza się na granicy
między światem rzeczywistym i magicznym.
Wspaniała lektura.
Monika Walendowska, tłumaczka
-3-
Rozdział 1.
W dniu moich czternastych urodzin, kiedy wszędzie już kwitła
sakura
1
, pojawili się ludzie, którzy mieli nas zabić. Zobaczyłyśmy,
jak nadjeżdżają - Aimi i ja. Byłyśmy bardzo podekscytowane,
ponieważ nigdy jeszcze nie widziałyśmy żołnierzy i nie znałyśmy
strachu.
Poranek tego dnia nie różnił się od innych, choć pamiętam, że
niecierpliwie czekałam na prezenty i specjalne dania. Obudziła
mnie Aimi, która zanurkowała pod kołdrę i dźgnęła mnie w żebra,
gdy powiedziałam, że nie wyjdę z ciepłego łóżka. Kiedy w końcu
przestałam chichotać i piszczeć, zaczęłyśmy się ubierać. Aimi jak
zwykle wzdychała z dezaprobatą, patrząc na moje niestarannie
zawiązane obi. We włosy przyjaciółki wpięłam piękną kościaną
szpilkę kanzashi, ozdobioną kwiatowym ornamentem, bo
wiedziałam, że Aimi bardzo ją lubi.
Śniadanie jadłyśmy z moim ojcem, który uśmiechał się
tajemniczo, kiedy próbowałam się dowiedzieć, jakie prezenty
dostanę wieczorem.
- Nie byłbym dobrym ojcem, gdybym już teraz zdradził ci, co
dostaniesz, mój mały wróbelku - rzucił z uśmiechem, po czym
spoważniał i dodał: - Twoja matka pewnie bardzo się martwi, że
nie zdąży na czas do domu.
- Może jeszcze zdąży, ojisan - powiedziała Aimi, starając się go
pocieszyć.
Przełknęłam łyżkę miso, nie odzywając się słowem. Ja też
tęskniłam za matką. Wyjechała wiele tygodni temu, aby zająć się
moją cioteczną babką, która niedawno straciła męża. Nie mogłam
jednak powstrzymać się od myśli, że bez niej moje urodziny będą
1
Objaśnienia obcych słów znajdują się na końcu książki.
-4-
dużo przyjemniejsze. Nie będzie mnie ganiła za drobne
uchybienia, dzięki którym ten wyjątkowy dzień jest taki miły. Na
przykład za to, że natrętnie usiłuję się dowiedzieć, co dostanę w
prezencie, albo za to, że jem o wiele za dużo czy że włożyłam
moje najbardziej uroczyste furisode, które zdaniem matki
powinno się wkładać na ważniejsze okazje niż urodziny.
Po śniadaniu wróciłam do swego pokoju i chwyciłam
trzystrunowy shamisen. Z miękkiej szmatki wyjęłam szylkretowy
plektron. Instrument traktowałam z jak największą delikatnością,
chociaż nie należał do najlepszych i jego brzmienie nie było
doskonałe. Mimo to bardzo lubiłam na nim grać, śpiewając sobie
przy tym. Ponieważ było to jedno z nielicznych kobiecych zajęć,
które mnie pochłaniało, pozwalano mi grać tak długo, jak
chciałam, jeśli tylko nikomu nie przeszkadzałam. Ale tego dnia
byłam niespokojna. Po dwóch utworach, gdy minęło zaledwie pół
godziny, odłożyłam instrument i wyruszyłam na poszukiwanie
Aimi.
Służąca powiedziała mi, że moja kuzynka wyszła, ale nie
znalazłam jej w ogrodzie okalającym dom. Wiedziałam już, co to
znaczy. Westchnęłam i poszłam w kierunku sadu. Był dużo
większy niż ogród i ciągnął się aż do drogi, która odgradzała
ziemie ojca od lasu.
Delikatne różowe płatki kwiatów wiśni i białe jabłoni powoli
opadały z drzew, roztaczając intensywną słodką woń.
Przesuwałam palcami po czarnej i srebrzystej korze pni,
maszerując wśród drzew.
Kuzynkę odnalazłam w najdalszym zakątku sadu. Patrzyła na
drogę, która w tym miejscu wychodziła z lasu. Siedziała na
ławeczce ukrytej w zieleni, niewidocznej z drogi. Rzadko ktoś
tędy przechodził, ale my mogłyśmy swobodnie obserwować
wszystkich.
-5-
Zgłoś jeśli naruszono regulamin