Bella Jewel - Wild Child.pdf

(2157 KB) Pobierz
Wild Child
|
Bella Jewel
1
Wild Child
|
Bella Jewel
Tłumaczenie nieoficjalne: monika290520
Korekta: monika290520
Wszystkie tłumaczenia w całości należą do
autorów książek jako ich prawa autorskie,
tłumaczenie jest tylko i wyłącznie materiałem
marketingowym służącym do promocji twórczości
danego autora. Ponadto wszystkie tłumaczenia
nie służą uzyskiwaniu korzyści materialnych, a co
za tym idzie każda osoba, wykorzystująca treść
tłumaczenia w celu innym niż marketingowym,
łamie prawo
.
OBOWIĄZUJE ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA
2
Wild Child
|
Bella Jewel
PROLOG
- Nie mogę uwierzyć, że naprawdę to robisz, że odchodzisz - moja najlepsza
przyjaciółka, Lara, mówi, patrząc na mnie z wyrazem smutku.
Sięgam do niej, próbując powstrzymać łzy zatykające mi gardło i
ponownie przytulam Larę, ściskając ją tak mocno, jak tylko potrafię, zbliżając ją
do siebie mimo, że nasze ciała są już zgniecione razem.
- Wiem, nadal nie jestem pewna, czy jestem gotowa - mówię, cofając się i
ocierając oczy, kiedy łza ucieka i spływa po moim policzku.
- To nie jest tak daleko - mówi Lara, jej oczy są szkliste i
czerwone. Próbuje sprawić, bym poczuła się lepiej, wiem o tym ale ona wygląda
na tak samo zdruzgotaną jak ja. Fakt, po raz pierwszy w życiu będziemy
rozdzielone.
- Nie, tak naprawdę nie jest - kiwam głową, próbując uspokoić siebie, że
dokonałam właściwego wyboru i wszystko będzie dobrze.
- To niesamowita okazja - szepcze Lara, biorąc głęboki oddech a następnie
wydychając powoli. - Jestem z ciebie taka dumna.
Przełykam ponownie, próbując kontrolować moje emocje. Wiem, że ma
rację ale odejście, dokonanie wyboru, by zmienić całe moje życie, nie było łatwe.
- Nie wiem, co zrobię bez ciebie, Bethy i Noego. Przez ostatnich kilka lat
byliście moją rodziną.. Nie jestem pewna, jak będę się cieszyć kolejna piątkową
noc, bez Bethy, przeskakującej na moich kolanach, ciebie i Noah robiących te
chore, miłosne miny do siebie.
Lara się śmieje, jej oczy się zapalają.
- Jestem pewna, że znajdziesz na to sposób. Może spotkasz miłego
mężczyznę w Colorado Springs. Być może jakiegoś faceta z gór.
Zaciskam usta i już potrząsam głową, zanim te słowa się pojawią w moich
ustach.
3
Wild Child
|
Bella Jewel
– Przysięgam, żadnych mężczyzn, zwłaszcza z gór.
Uniosła brwi.
- Zdecydowałaś się wynająć domek... na brzegu gór...
- To była najtańsza opcja - podkreślam, znów czując się nieswojo.
Może dokonałam złego wyboru, biorąc tę pracę. Nie znam nikogo w
Colorado Springs; Dosłownie zaczynam od nowa na własną rękę. Byłam
dziewczyną z miasta przez długi czas, a chociaż Colorado Springs nie jest jakimś
małym miejscem, to wciąż nie jestem do tego przyzwyczajona.
- Przez całe życie mieszkałaś w mieście - mówi Lara, jakby czytając moje
myśli. Potem przygryza dolną wargę, żeby się powstrzymać od śmiechu. - Jak, u
diabła, poradzisz sobie w chatce?
Krzyżuję ramiona, próbując zignorować moje bijące serce.
- Wszystko będzie dobrze, dziękuję bardzo. To nie może być
takie
trudne.
Noah prycha ze swojej cichej pozycji w samochodzie - cały mroczny, pełen
wigoru, przystojny. Posyłam mu spojrzenie, na co uśmiecha się do mnie. Każdy
może zobaczyć, dlaczego Lara go uwielbia. Poza wytrzymałością szalonego
seryjnego mordercy, po prostu pasują do siebie. Są stworzeni dla siebie. Są tacy
ludzie, jak sądzę. To tylko dwa kawałki, które idealnie pasują do siebie, jakby
zostały rozdzielone w pewnym momencie i wreszcie znalazły drogę ku sobie , by
mogli połączyć się w całość.
- Nie śmiej się, Noah - ryczę. - Nie jestem tak bystra jak wszyscy myślicie.
- Rąbałaś kiedyś drewno na ognisko? - pyta, unosząc brwi.
Przełykam i krzyżuję ramiona.
- Cóż, nie ale to nie może być takie trudne.
- Czy kiedykolwiek zabiłaś pająka, większego niż twoja własna ręka?
Moja twarz blednie, żartuje... prawda?
- Teraz jesteś po prostu podły.
Lara rzuca mu spojrzenie, przez co chichocze.
4
Wild Child
|
Bella Jewel
- Wszystko będzie dobrze, Rach. Ludzie są pomocni w takich mniejszych
miejscowościach miejscach; łatwo nawiążesz przyjaźń.
Wydycham, ponownie rozcierając ramiona.
- Cóż, muszę ruszyć w drogę, jeśli chcę dotrzeć przed zmrokiem.
Warga Lary znów drży. Staram się unikać wpatrywania w to, ponieważ
jeśli to zrobię, znów zacznę płakać. I to nikomu nie pomoże.
- Przestań płakać - mówię, walcząc z moimi łzami. - Odwiedzę was w
weekendy, kiedy będę mogła i będziemy rozmawiać cały czas przez telefon.
- Będę za tobą tęsknić – dławi się i przytula mnie.
- Ja też - mówię cicho. - Daj Bethy dodatkowy uścisk ode mnie, kiedy się
obudzi. Będę tęskniła za nią jak szalona.
- Będę. Prowadź bezpiecznie i wyślij mi SMS-a, kiedy tam dotrzesz.
Kiwam głową, cofam się i odwracam do mojego samochodu, przesuwając
się na siedzenie kierowcy. Wpatruję się w mieszkanie Lary i Noaha, po raz ostatni
przed ruszeniem w drogę. Obserwuję, jak miasto znika w oddali a moje stare życie
wraz z nim. Dopiero, kiedy jestem na otwartej drodze, pozwalam sobie na płacz.
Naprawdę ciężko i naprawdę brzydko.
To będzie tego warte. Będzie.
Zrobię to.
5
Zgłoś jeśli naruszono regulamin